Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nieprawidłowości przy budowie linii tramwajowej KST do Górki Narodowej? Posłanka Daria Gosek-Popiołek składa zawiadomienie do prokuratury

Aleksandra Łabędź
Aleksandra Łabędź
Mieszkańcy dwukrotnie liczyli nielegalne rury ściekowe, które zanieczyszczają rzekę Prądnik
Mieszkańcy dwukrotnie liczyli nielegalne rury ściekowe, które zanieczyszczają rzekę Prądnik Joanna Urbaniec / Polska Press
Sporny temat rzeki. - Zarząd Inwestycji Miejskich prowadził na rzece Prądnik prace bez zezwolenia - mówi posłanka Daria Gosek-Popiołek i składa w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Miejska jednostka tłumaczy, że przy robotach przy budowie linii tramwajowej KST do Górki Narodowej wszystko było przeprowadzone z najwyższą starannością. - Wszystkie prace prowadzone były pod nadzorem przyrodniczym sprawowanym przez eksperta ds. ochrony środowiska, wchodzącego w skład Zespołu Inżyniera Kontraktu - tłumaczy Jan Machowski.

Posłanka na Sejm RP, Partia Razem, Daria Gosek-Popiołek zwraca uwagę: - W przypadku Prądnika, w jego biegu początkowym jeśli chodzi o użytek ekologiczny, mamy do czynienia z sytuacją, w której były prowadzone prace, które naszym zdaniem i zdaniem ekologów i ekspertów naruszyły koryto Prądnika i w sposób negatywny przełożyły się na kwestie żyjących tam gatunków objętych częściową ochroną gatunkową.

Sprawa zaczęła się w lutym, gdy w korycie Prądnika miała stanąć koparka, z której jak wskazuje posłanka, mógł wypływać jakiś rodzaj substancji ropopochodnych. Wszystko to za sprawą budowy linii tramwajowej KST do Górki Narodowej.

- Zwróciliśmy się do ZIM z pytaniem o nadzór przyrodniczy i sposób prowadzenia tych prac. Usłyszeliśmy, że mają nadzór, a na tym odcinku pojawia się jedynie pstrąg potokowy i realizują wszystkie warunki, które powinny zostać spełnione - wyjaśnia posłanka i dodaje - Tymczasem otrzymaliśmy informacje od naukowców i z RDOŚ, że istnieją ekspertyzy, które mówią o tym, że na tym odcinku rzeki występują: śliz pospolity i głowacz białopłetwy, czyli gatunki ryb objęte częściową ochroną gatunkową. Dlatego mamy do czynienia z sytuacją, że w korycie rzeki były prowadzone prace w użytku ekologicznym w stosunku do których w naszej ocenie nie było odpowiedniego nadzoru przyrodniczego.

Posłanka zapewniła, że będzie się domagać wyjaśnienia tej sprawy przez prokuraturę.

Aleksandra Owca, członkini Rady Krajowej Partii Razem tłumaczy, że w takim przypadku jest wydana decyzja środowiskowa, która jest obowiązkiem inwestora, który musi ją uzyskać. - Często wśród ludzi jest uważana za zbędną formalność i utrudnienie dla inwestora. Tak niestety nie jest. To całe postępowanie rozpoczyna się najczęściej złożeniem raportu środowiskowego przez inwestora, który ma obowiązek na własny koszt i dla własnych potrzeb sporządzić całą oceną oddziaływania na środowisko. Następnie mamy postępowanie, w którym mogą brać udział np. organizacje społeczne i mieszkańcy - mówi.

Następnie zostaje wydana decyzja uwzględniająca uwarunkowania w konkretnym miejscu i obowiązki inwestora, których musi dotrzymać, żeby zapobiec szkodom środowisku, a jeżeli są one nieuniknione z jakiegoś powodu, to te szkody naprawić.

- W tym przypadku mamy do czynienia z sytuacją, gdzie mamy inwestora, który jest jednostką miejską i RDOŚ, czyli organ administracji publicznej odpowiedzialny za to jak to postępowanie będzie przeprowadzone. Mamy wydaną decyzję środowiskową przed tym jak zostały odkryte gatunki ryb, ale mamy potem postanowienie, które nakłada na inwestora obowiązek skontrolowania tego, jakie gatunki ryb występują w miejscu, w którym realizuje swoją inwestycję - mówi Aleksandra Owca.

Zarząd Inwestycji Miejskich wydał komunikat

- Realizacja zadania prowadzona jest zgodnie z ostateczną decyzją ZRID, a także decyzją środowiskową, w ramach której wykonany został dwukrotnie raport oddziaływania na środowisko - czytamy w stanowisku jednostki miejskiej.

Prace polegające na umocnieniu brzegów rzeki Białucha "prowadzone były zgodnie z zapisami w/w decyzji, poza okresem migracji występujących tam ryb, tj. pstrąga potokowego i ryb reofilnych, a więc poza okresem pomiędzy 1.10 a 31.12 oraz 1.04 a 31.05. Wszystkie prace prowadzone były pod nadzorem przyrodniczym sprawowanym przez eksperta ds. ochrony środowiska, wchodzącego w skład Zespołu Inżyniera Kontraktu.

Jak dalej tłumaczy ZIM, zgodnie z ekspertyzą, w rzece Białusze nie występują siedliska gatunków chronionych, dlatego też nie ma potrzeby uzyskiwania tzw. decyzji derogacyjnej.

- Co więcej, w oparciu o zapisy decyzji środowiskowej, wykonawca przed przystąpieniem do prac w obrębie koryta rzeki Białucha dokonał kontroli terenu budowy, która nie potwierdziła występowania gatunków chronionych - informuje Jan Machowski, rzecznik prasowy ZIM.

Jednostka zapewnia również, że roboty w obrębie koryta rzeki były prowadzone przy zachowaniu jak najmniejszej ingerencji w środowisko, z zastosowaniem sprawnego sprzętu. Wjazdy sprzętem do koryta rzeki były ograniczone do minimum i jedynie w niezbędnych sytuacjach.

Ponad 150 przyłączy rur

Jak tłumaczy Paweł Chodkiewicz, społeczny strażnik rzek WWF, rzeka Prądnik jest uboga biologicznie, a także truta przez ścieki.

- Postawione są na niej dwa progi na odcinkach ujściowych, gdzie jest zablokowana migracja ryb - dodaje Chodkiewicz.

Wspólnie z wędkarzami i mieszkańcami społecznicy zorganizowali akcję inwentaryzacji rzeki. Pierwsza z nich odbyła się od Ojcowskiego Parku Narodowego aż do ujścia rzeki Prądnik. Druga z kolei od miejscowości Sułoszowa po granicę parku.

- Łącznie stwierdziliśmy około 150-160 rur, które wchodzą do tej rzeki. Dostaliśmy od Wód Polskich informację, że pierwszej akcji, z tych 109 zinwentaryzowanych rur, 40 było nielegalnych. Podczas tych dwóch akcji w biały dzień stwierdziliśmy 6 zrzutów ścieków. Większość z nich była realizowana przez legalne kolektory burzowe, gdzie znajdowały się m.in. nielegalne przyłącza w dalszych częściach miasta. Powiadomiliśmy władze, służby i instytucje i udało się wiele takich nielegalnych przyłączy zlokalizować i odłączyć. Dzięki temu już w Krakowie te ścieki praktycznie tymi kanałami burzowymi nie płyną - tłumaczy Paweł Chodkiewicz.

Za przykłady społeczny strażnik rzek WWF wskazuje zrzut ścieków przy ul. Lotniczej czy też przy ul. Kosynierów, gdzie ścieki płyną już od lat 70. Jak wskazuje Chodkiewicz, Ojcowski Park Narodowy to teren, który powinien być bioróżnorodny i tętniący naturalnym życiem. Tymczasem rzeka tam płynąca jest zasilana ogromnymi pokładami ścieków.

1 kwietnia, mieszkanka okolic Ojcowa powiadomiła społeczników, że rzeką płynie ściek. Na miejscu stwierdzono, że przepompownia ścieków robi zrzut do rzeki. Nie jest to pierwsza tego typu sytuacja, ponieważ w zeszłym tygodniu również stwierdzono, że w kanale burzowym znajduje się kałuża ścieków. Ta jak również inne nieprawidłowości zostały przekazane do odpowiednich służb.

Ile wydajemy na aktywność fizyczną?

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Nieprawidłowości przy budowie linii tramwajowej KST do Górki Narodowej? Posłanka Daria Gosek-Popiołek składa zawiadomienie do prokuratury - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto