Michał Kościuszko wypromuje Kraków!

Urząd Miasta wybrał rajdowca na człowieka, który będzie promował markę Kraków. Złośliwi twierdzą jednak, że będzie odwrotnie i to Kraków zacznie promować Kościuszkę.
W Urzędzie Miasta nie chcą komentować podjętej decyzji. - Wszystkiego dowiecie się państwo dzisiaj na konferencji prasowej - ucina Monika Piątkowska, dyrektor wydziału strategii i rozwoju miasta.

Paweł Bystrowski, radny PO, z niedowierzaniem kręci głową. - Zdaję sobie sprawę, że pan Michał Kościuszko może mieć wybitne osiągnięcia jako rajdowiec, ale wybór jego osoby jest dla mnie niezrozumiały - przyznaje. - Zainteresowanie wokół sportów rajdowych jest w naszym kraju bardzo niewielkie. Każdy wie, kto to jest Robert Kubica, ale na tym wiedza Polaków się kończy - dodaje.

- To bardzo dobre posunięcie, że wybrano restauratora, znanego w całej Polsce - mówi Agnieszka Libura z AB Link, agencji PR. Poinformowana, że chodzi nie o Jana Kościuszkę, słynnego z organizowania wigilii dla bezdomnych na Rynku Głównym, tylko o jego syna rajdowca Michała na chwilę milknie. - Miasto bierze na siebie wielką odpowiedzialność za takie posunięcie - nie ukrywa. - Chociaż do niedawna nie wiedzieliśmy nic o narciarstwie biegowym, a dziś każdy wie, że Justyna Kowalczyk pochodzi z Kasiny Wielkiej. Czasem ryzyko może się opłacać - dodaje.

Jak konkretnie będzie wyglądała promocja Krakowa? - Na samochodzie, kombinezonie i karku będę miał widoczne logo Krakowa przygotowane przez Urząd Miasta - mówi Michał Kościuszko. Nie wahał się nawet przez chwilę nad przyjęciem propozycji. - Zgodziłem się bez namysłu. Jestem związany z tym miastem bardzo emocjonalnie. Krakowskie logo będzie oglądane na całym świecie, a w najbliższy weekend zobaczą go wszyscy podczas rajdu w Jordanii, gdzie wystartujemy - dodaje.

Jerzy Stuhr, znany aktor i reżyser, który urodził się w Krakowie, przyznaje, że Michała Kościuszki nie kojarzy. - No, nie wiem, kim jest ten człowiek - mówi. Podpowiadamy, że chodzi o zdolnego rajdowca. - A, widzi pan, bo ja zupełnie nie interesuję się tym sportem. Dla mnie jest to całkowicie obca dziedzina, stąd moja niewiedza - wyjaśnia.

Agnieszka Libura twierdzi, że ryzyko może się miastu opłacić w przyszłości. - To jest z pewnością zdolny i ambitny sportowiec, który największe sukcesy ma ciągle przed sobą - opisuje. - Wyłapanie takiego talentu, o którym za kilka lat będzie się mówić na całym świecie, jest prawdziwą sztuką - dodaje. - Owszem, można bez ryzyka zaproponować taką promocję znanej już powszechnie osobie, ale to wiąże się z dużymi pieniędzmi - przypomina.