Okazuje się, że krakowscy urzędnicy walczą nie tylko z rodzimymi rowerzystami, ale swoje antyrowerowe działania rozciągnęli na inne miasto. W Trójmiejskiej Gazecie Wyborczej przeczytamy:
"Rowerowa rewolucja w centrum Gdańska staje się faktem. W ostatniej chwili prorowerowe zmiany zatrzymać chcieli... urzędnicy z Krakowa, którzy u siebie blokują wprowadzenie "gdańskich" rozwiązań". Słowo "rewolucja" jest jak najbardziej na miejscu - takich zmian w organizacji ruchu na obszarze Starego i Głównego Miasta nie było od lat. Najważniejszą z nich jest dopuszczenie na praktycznie wszystkich ulicach jednokierunkowych ruchu rowerów w obu kierunkach - i to bez wydzielenia specjalnych, wymalowanych na jezdni tzw. kontrapasów. Jedyną wskazówką dla kierowców, że z przeciwka może jechać rower, jest tabliczka "nie dotyczy rowerów", z odpowiednim rysunkiem, umieszczona pod znakami "droga jednokierunkowa". Choć na pierwszy rzut oka może wydawać się to ryzykowne, eksperci przekonują, że właśnie tak jest bezpieczniej. - Dopuszczenie jazdy rowerem "pod prąd" jest popularnym i skutecznym rozwiązaniem promującym ruch rowerowy w centrach miast w wielu krajach UE. Co najważniejsze, jest to rozwiązanie bardzo bezpieczne, ponieważ rowerzysta zachowuje kontakt wzrokowy z kierowcą nadjeżdżającego samochodu - mówi Remigiusz Kitliński, oficer rowerowy w gdańskim magistracie i równocześnie inicjator zmian w śródmieściu. Jako dowód przywołuje badania prowadzone w Austrii i Niemczech, które wykazały, że rezygnacja z wymalowywania na ulicach kontrapasów rowerowych podnosi bezpieczeństwo rowerzystów."
To wszystko już wiemy, jednak dalej zaczyna się najciekawsze:
"A zmiany te, jak się okazuje, nie podobają się urzędnikom w... Krakowie. Właśnie tam od wielu miesięcy rowerzyści walczą o podobne rozwiązania do tych, które wprowadził Gdańsk. Tamtejsi drogowcy i urzędnicy twierdzą, że to nielegalne i od początku utrzymują, że gdańskie plany to plotki. - Najbardziej szokował ich fakt, że zmiany w Gdańsku wprowadzane są z błogosławieństwem pomorskiej "drogówki". Mieliśmy nawet w tej sprawie telefony z Krakowa z dosyć ostrymi słowami i żądaniami wstrzymania całej akcji - mówi nam osoba zajmująca się ruchem drogowym w Gdańsku. Na szczęście naciski z południa kraju na nic się nie zdały - a rowerzystów w Śródmieściu już przybyło i to - według naszych obserwacji - nawet trzykrotnie!"
Kraków właśnie ośmieszył się w oczach całej Polski. Panie Prezydencie Majchrowski, w imieniu krakowskich rowerzystów apeluję do Pana o podjęcie jakichś zdecydowanych prorowerowych działań! Obecnie Pana "ekipa" wystawia sobie ocenę niedostateczną w dziedzinie promocji zrównoważonego transportu, co może się negatywnie odbić w dniu wyborów samorządowych.
Nie można pozwolić na dalsze ośmieszanie naszego miasta. Przykład Gdańska pokazuje, że małymi nakładami finansowymi można kilkakrotnie zwiększyć popularność roweru jako środka transportu w mieście. W obliczu kryzysu, w miejskim budżecie spowodowanym powodzią oraz koniecznością zapłacenia podatku VAT za stadion Wisły, nieskorzystanie z tego prawie bezkosztowego rozwiązania (koszt 1 tabliczki T-22 to około 100 zł), jakim jest dopuszczenie ruchu rowerowego pod prąd bez kontrapasa, wydaje się być wręcz niegospodarnością. Niech Pan pokaże, że Kraków pod Pana rządami jest nowoczesnym i europejskim miastem.
Inny tekst o jeździe pod prąd w Gdańsku.
Trzeba zgodzić się też z tytułem kolejnego artykułu "Kraków zazdrości Gdańskowi rowerowej infrastruktury", choć nie tyle samej infrastruktury zazdrościmy, co ludzi na ważnych stanowiskach...
Zobacz na MM:Wywiady | MM Moto | Photo Day | Ekstraklasa | Zdrowie | Film | MoDO |
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?