Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków: widziała morderstwo, ale została wróżką i nie chce zeznawać

Artur Drożdżak
Proces kilku oskarżonych o wymuszenia pieniędzy, nakłanianie do prostytucji, groźby i czerpanie korzyści z nierządu utknął w miejscu. Sąd nie może przesłuchać głównego świadka - 40-letniej Jadwigi P. Kobieta zniknęła z Krakowa i przysyła pisma, że ukrywa się w Warszawie, gdzie dorabia jako... wróżka.

Jadwiga P. prowadziła w Krakowie firmę. W maju 2006 r. zjawiła się na policji i oświadczyła, że od kilku miesięcy jest prześladowana przez członków grupy przestępczej, którzy domagają się od niej pieniędzy i udostępnienia zajmowanego przez kobietę mieszkania przy ul. Szlak. Mieli tam przyprowadzać kobiety, które za pieniądze uprawiały seks z klientami. - Zgodziłam się, bo grozili mi bronią i straszyli śmiercią - opowiadała.

Kolejne jej zeznania brzmiały bardziej sensacyjnie. - Zmusili mnie do wejścia do bagażnika auta, wywieźli do lasu. Tam musiałam kopać dół w śniegu. Kazali mi się rozebrać do naga i wejść do środka, straszyli mnie w ten sposób - opowiadała.

Podczas kolejnego przesłuchania Jadwiga P. opowiedziała, jak członkowie gangu w jej mieszkaniu dokonali zabójstwa wspólnika, który nie rozliczył się z zysków 50 tys. zł. Mieli go pokroić na kawałki i zapakować do worków, które kupili w Tesco. - Widziałam, że z jednego z worków wystają dwie nogi i bose stopy - zeznała Jadwiga P.

Na podstawie relacji kobiety zarzuty postawiono ośmiu osobom. Sześć trafiło za kratki. Jadwiga P. podała ich nazwiska, pseudonimy, adresy. Niektórych z nich rozpoznała podczas okazania. Większość podejrzanych faktycznie miała bogatą kryminalną przeszłość, ale zaprzeczali zarzutom formułowanym na podstawie słów Jadwigi P.

- Byliśmy u niej w mieszkaniu raz czy dwa, ale nie po to, by wymuszać pieniądze. To Jadwiga P. zajmuje się nierządem i opiekuje kilkoma prostytutkami - twierdzili.

Ich sprawa trafiła do krakowskiego sądu, ale okazało się, że są braki w materiale dowodowym i akta zwrócono prokuraturze do poprawki. Śledczy badali też, czy doszło do opisywanego przez Jadwigę P. zabójstwa, ale nie znaleziono żadnych śladów krwi w mieszkaniu kobiety.

Ona sama nie potwierdziła przed sądem swoich zeznań, gdyż... zniknęła bez śladu. Teraz kontaktuje się ze śledczymi tylko przez skrytkę pocztową z Warszawy i śle pisma do sądu."Bandyci już wysłali kogoś, by mnie zabić. Na moją głowę jest nagroda" - przekonuje.

W lipcu 2010 r. Jadwiga P. oznajmiła, że rozpoczęła pracę jako wróżka-jasnowidz."Pomagam również miejscowej policji, podałam im ostatnio datę przemytu narkotyków do Holandii" twierdzi. Zdradziła także, że pisze książkę "Duchy, moce ciemności" i wyjeżdża na egzorcyzmy.

Sąd już zwolnił z aresztu wszystkich oskarżonych w tej sprawie, ale przed wydaniem ostatecznego wyroku chce przesłuchać osobiście Jadwigę P.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto