- Na początku czekaliśmy, aż żona nabierze trochę sił i lekarze zaczną działać - wspomina Stanisław Szostak, mąż pacjentki. Mijały kolejne dni, ale specjaliści nie podejmowali żadnych prób leczenia, nie zlecali badań, nie rehabilitowali żony, by kobieta zaczęła znowu chodzić
- Usłyszałem, że na oddziale opieki paliatywnej nie przewiduje się leczenia, tylko złagodzenie bólu. Czekaliśmy więc na śmierć. W domu wzdrygałem się na każdy telefon, bojąc się, że to dzwonią ze szpitala z informacją o zgonie żony - nie kryje żalu pan Stanisław. Przygotowywali się: pani Maria poprosiła męża, by wezwał notariusza. W szpitalu sporządziła testament.
Gdy po kilku miesiącach Stanisław przeniósł żonę do innej lecznicy, okazało się, że pani Maria złośliwego nowotworu już nie ma. Do dziś żyje.
- Czy miałam nowotwór złośliwy czy nie? Dlaczego przebywałam na oddziale paliatywnym? Przeżyłam koszmar wśród nieuleczalnie chorych, bezczynnie czekałam na śmierć - skarży się 68-latka.
W pozwie skierowanym do krakowskiego sądu emerytka domaga się od szpitala 300 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę i błędy medyczne. - Jeśli doszło do błędnej diagnozy, to pacjentka niepotrzebnie cierpiała - przyznaje Adam Sandauer, szef stowarzyszenia pacjentów Primum Non Nocere.
Czy lekarze rzeczywiście popełnili błąd - rozstrzygnie sąd.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?