Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Porywacz dziecka ukrył 100 tys. złotych w drewnianej stolnicy

Artur Drożdżak
Podejrzany Bogusław K w sądzie
Podejrzany Bogusław K w sądzie Artur Drożdżak
Krakowski sąd na wniosek prokuratury przedłużył do 26 września stosowanie aresztu tymczasowego wobec Bogusława K. podejrzanego w sprawie porwania biznesmena dla okupu oraz uprowadzenia 10-letniego chłopca. W piątek sąd zgodził się, by mężczyzna trafił na 4 tygodnie na obserwację psychiatryczną.

Na posiedzenie doprowadzono go skutego łańcuchem w konwoju policyjnym pod bronią maszynową. Miał na sobie czerwony uniform więźnia z kategorią „N” czyli niebezpiecznego. Szczupły, nieogolony, wyglądał na poważnie chorego. Szedł powoli ze wzrokiem wbitym w podłogę. Wiadomo, że 10 miesięcy wodził na nos policję po tym, jak uwolnił porwanego 10-latka i wziął za niego 100 tys. euro okupu.

Teraz śledczy uchylają rąbka tajemnicy na temat niekonwencjonalnych metod działania przestępcy. Okazało się choćby, że w drewnianej stolnicy do robienia ciasta ukrył 100 tys. zł w różnych walutach.

Z dotychczasowych ustaleń wynika, że Bogusław K. wynajmował kilka mieszkań na terenie Krakowa. Zwykle całymi godzinami coś majsterkował w piwnicy.

Wścibskim opowiadał, że naprawia telefony, a faktycznie przerabiał aparaty do swoich przestępczych potrzeb.
Modyfikował komórki starego typu tak, że bateria mogła być sprawna nawet miesiąc bez doładowania.
Znał się na tym, bo skończył szkołę zawodową i jest elektromechanikiem. W ostatnich latach dokształcał się przez internet.

Telefony w książkach

Telefony z zamontowanym mikrofonem ukrywał w grzbietach książek, które podrzucał rodzinom porwanych osób. W ten sposób mógł je podsłuchiwać bez ich wiedzy.

Wiedział, czy powiadomili policję i o czym rozmawiają. W książkach zostawiał też instrukcje co należy robić, jak i gdzie przekazać okup.

Przerobiony telefon był też w drewnianej skrzyni w której pięć dni trzymał porwanego Kamila. W ten sposób zdalnie mógł kontrolować, czy dziecko żyje, co robi i czy wzywa pomocy. Te środki ostrożności wynikały z tego, że uprowadzony w 2013 r. biznesmen Zbigniew P. zmarł w takiej drewnianej skrzyni i ten fakt zaskoczył porywacza.

Bogusław K. zerwał wówczas negocjacje i nie podjął 500 tys. zł okopu, które oferowała rodzina biznesmena. Jego zwłoki odkryto dopiero niedawno w grudniu 2017 r.

Zmieniał tożsamość

51-letni Bogusław K. kamuflował swoją tożsamość. Zwykle unikał kontaktów z sąsiadami, a jeśli już z nimi rozmawiał to deklarował się jako kibic jednej z drużyn piłkarskich i takiego używał slangu. Innym razem grał intelektualistę labo lingwistę o wyszukanym języku pełnym mądrych terminów.

Po wpadce w 1997 r. zrozumiał, że nie może zostawiać tyle śladów, bo na odstawie poszlak został przed laty skazany na 7 lat więzienia. Jak ognia unikał monitoringu w mieście, odwracał głowę, gdy przejeżdżał autobus, bo wiedział, że w środkach komunikacji miejskiej są zamontowane kamery.

Zacieranie śladów

Gdy do białej skody felicji uprowadził 10-latka szyby auta maskował folią, by nikt nie widział, że przewozi ofiarę porwania. Podłożył też pod pojazd ładunek zapalający odpalany przez komórkę. Nie zdołał go zdetonować, bo z powodu mrozów wysiadła bateria.
Dziennikarze Uwagi TVN zdobyli nagranie z policji, z eksperymentu przeprowadzonego na poliginie straży pożarnej. Widać na nagraniu, że ładunek zadziałał i samochód w środku spłonął.

W innym aucie Bogusław K. wytłumił wnętrze, by bez kłopotów przewozić ofiary porwań do skrzyń na obrzeżach miasta, w których trzymał ludzi. Uprowadzeń dokonywał w centrum Krakowa.

Biznesmena Zbigniew P. porwał z jego mieszkania przy Garncarskiej, 10-latka z okolic kina Kijów przy al. Trzech Wieszczów. W tym miejscu na przystanku tak wysadziła syna, by jak co dzień poszedł do szkoły. Chłopiec tam nie dotarł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto