Do tragedii doszło 10 sierpnia wieczorem przy ulicy Halszki na os. Kurdwanów. Mateusz bawił się na placu zabaw ze starszą siostrą, 10-letnią Wiktorią. Jego mama i babcia kilka minut przed zdarzeniem poszły do mieszkania na parterze, kilka metrów od placu. Twierdzą, że z domu obserwowały dzieci.
W tym czasie wracała ze spaceru 80-letnia Barbara H., właścicielka owczarka. - Rozmawiałam z sąsiadem, pies był na smyczy, bez kagańca - relacjonuje Barbara H. - Podbiegł chłopczyk i chciał objąć go za szyję, a pies tego nie lubi i dlatego ugryzł. To był moment - dodaje. Przestraszony Mateusz cały we krwi pobiegł do domu. - To był straszny widok - zmasakrowana twarz, kość na wierzchu, na szczęście karetka przyjechała szybko - mówi Małgorzata Zatorska, babcia chłopca.
Lekarze ze szpitala dziecięcego w Prokocimiu założyli mu na twarzy 30 szwów. Dziecko ma 9 ran i ubytek skóry. Dorota Zatorska, mama Mateusza, do dziś nie może wyjść z szoku. Zastanawia się, czy można było uniknąć wypadku. - Nie rozumiem, jak doszło do takiej sytuacji. Przecież właścicielka trzymała psa na smyczy. Czy nie mogła zareagować, odciągnąć zwierzęcia? - zastanawia się mama Mateusza.
Rodzice Mateusza będą żądać odszkodowania. Sprawę bada policja. - Sprawdzamy, czy właścicielka psa nie popełniła wykroczenia i czy pilnowała zwierzęcia. Istotne też jest, czy dziecko było objęte należytą opieką - informuje Katarzyna Padło z biura prasowego Wojewódzkiej Komendy Policji.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?