Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Kuba i Ola chorują od urodzenia. Ich mama prosi nas o wsparcie

Katarzyna Janiszewska
Anna Kaczmarz / Polska Press
Jak wiele cierpienia może znieść człowiek? Ile bólu, nieszczęścia? Dużo. Jeśli jest się matką. Edyta Kozioł-Musiał z małej wsi pod Gor­licami ma dopiero 27 lat. Od trzech lat jej życie to pobyty w szpitalach, wizyty u specjalistów, stres.

Pani Edyta ma dwoje ciężko chorych dzieci: Kubusia i Olę. W sobotę, w Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu, ktoś ukradł jej portfel z torebki. – Staram się być silna i nie załamywać, ale jak mi się to przydarzyło, pomyślałam: ile można, co jeszcze złego mnie spotka? – mówi. – Jestem na sali sama, tylko z dziećmi. Wychodziłam kilka razy, ale torebka była schowana za szafą. Ktoś musiał to zaobserwować.

Pierwsza ciąża była zagrożona, pani Edyta leżała od 13. tygodnia. Kubuś (dziś ma 3 lata) urodził się w 29 tygodniu. Nie oddychał, bo nie miał wykształconych pęcherzyków płucnych. Długo leżał pod respiratorem. Cierpi na nawracające infekcje dróg oddechowych. Niedawno zdiagno­zo­wano u niego młodzieńcze zapalenie stawów. – Syn dostaje duże dawki sterydów, bo organizm sam siebie zaczął wyniszczać – mówi pani Edyta.

Ola urodziła się w marcu 2015 r. z wadą genetyczną: aberracją chromosomową. Dziewczynka nie chodzi, nie siedzi, a ma już rok. Potrzebuje specjalnego siedziska ortopedycznego, by ją pionizować, i gorsetu stabilizującego tułów.
– W badaniach USG wszystko wyglądało dobrze, a później wszystko było źle – mówi pani Edyta. – Ale może to dobrze, że nie wiedziałam wcześniej? Nawet gdybym wiedziała i tak niczego by to nie zmieniło.

Ola ma też dysmorfię twarzy i wadę wzroku. Waży zaledwie 5 kilo – połowę mniej niż dzieci w jej wieku – bo przez brak kawałka chromosomu nie przybiera na wadze. Ma nawracające infekcje dróg moczowych, w związku z czym nerki nie pracują prawidłowo. Czeka ją też operacja rozcięcia złączonych paluszków u stóp.

Dzień pani Edyty jest zaplanowany od rana do wieczora: wizyty u specjalistów, rehabilitacja. Nie ma w nim miejsca dla niej. Wszystko podporządkowała dzieciom.

– Chętnie bym poszła do pracy, żeby choć na chwilę się wy­rwać z domu, nie myśleć – przyznaje. – Mąż pracuje we Wrocławiu, w weekendy zmienia mnie w szpitalu. Nie wiem, skąd mam tyle siły. Walczę dla moich dzieci. Bo nikt inny za mnie tego nie zrobi. Jeśli ja się załamię, one zginą. Nie mogą widzieć, że jestem smutna, staram się przy nich uśmiechać. Muszę je wyprowadzić na prostą, żeby dały sobie radę w życiu.

Jeżeli ktoś jeszcze nie rozliczył podatku, a chciałby pomóc pani Edycie i jej dzieciom, może przekazać 1 proc. podatku: KRS 0000387207 – w tym roku ostatni dzień rozliczenia PIT to poniedziałek, 2 maja.
Można też wpłacić darowiznę na konto Fundacji „Serca dla Maluszka”, nr rachunku: 85 1160 2202 0000 0001 9214 1142 (z dopiskiem: Aleksandra i Jakub Musiał). Jeśli ktoś chciałby w inny sposób pomóc pani Edycie, może się z nią skontaktować pod nr. tel. 513 014 176.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto