Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Doktor Jan S.: Czuję się zniszczony przez sąd

Redakcja
Oskarżony dr Jan S. (z prawej) w sali rozpraw krakowskiego sądu i jeden z trzech jego obrońców, mecenas Jan Kuklewicz (z lewej).
Oskarżony dr Jan S. (z prawej) w sali rozpraw krakowskiego sądu i jeden z trzech jego obrońców, mecenas Jan Kuklewicz (z lewej). Artur Drożdżak
Jan S., znany chirurg z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, walczy o dobre imię. Adwokaci przekonują, że nie brał łapówek i wnoszą o uniewinnienie Jana S., prokurator o utrzymanie wyroku skazującego. Sąd prawomocne orzeczenie ogłosi w czwartek.

Jan S. to lekarz z 46-letnim doświadczeniem zawodowym. Sława o jego nieprzeciętnych umiejętnościach jako chirurga i specjalisty od leczenia oparzeń dotarła też za granicę.
Na co dzień pracował w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie, gdzie był m.in. ordynatorem oddziału chirurgii plastycznej, rekonstrukcyjnej i oparzeń.

Dlatego dla wielu było zaskoczeniem, gdy okazało się, że ma sprawę karną za przyjmowanie łapówek od rodziców małych pacjentów.

- To 27 przypadków opisanych w akcie oskarżenia. Do przestępstw dochodziło w latach 2000 - 2011 - mówi prokurator Sławomir Zięba. Ludzie wręczali kwoty rzędu 100, 500 zł, niektórzy 3 tys.

Wyrok dla lekarza był surowy, bo sąd I instancji skazał go na 4 lata więzienia, zdecydował o przepadku 15 tys. z łapówek i zakazał Janowi S. na 5 lat pełnienia funkcji kierowniczych w publicznej służbie zdrowia.
Sąd nie kwestionował przy tym jego umiejętności zawodowych i określił, że „od strony technicznej oskarżony jest świetnym lekarzem”.

W środę na rozprawie odwoławczej obrońcy lekarza zgodnie przekonywali, że taka surowa kara pozbawienia wolności jest ewenementem w polskim systemie karnym.

- Dla mojego klienta to faktycznie dożywocie, bo ma ponad 70 lat - mówił mec. Andrzej Kubas. Wobec skarżonego użył słowa „przyjaciel”.

Autor: Artur Drożdżak

W podobnym tonie wypowiadał się mec. Jan Kuklewicz i apelował do sądu, by oskarżonego „nie wsadzać do lochu”. Tym bardziej, że to lekarz o nieprzeciętnych zdolnościach, którego osiągnięcia powinny być powodem do dumy nie tylko w kraju.

Jan S. jeszcze przed wejściem na salę sądową nie krył, że z nerwów nie spał całą noc. Na rozprawie łamiącym się głosem, prawie z płaczem zapewniał, że nie brał żadnych łapówek. Mówił jakim dramatycznym przeżyciem była dla niego wizyta policji w szpitalu i przeszukanie gabinetu i to w dniu, w którym przyjmował pacjentów z całego kraju.

- Ta sprawa powodowała, że cierpię na nadciśnienie, jestem poważnie chory i nie widzę na jedno oko - opowiadał.Już po wyjściu z sali rozpraw dodał, że czuje się zniszczony przez wymiar sprawiedliwości i sąd. Przypomniał, że nigdy nie było na niego żadnych skarg ze strony rodziców pacjentów.

Śledczy przed postawieniem mu zarzutów korupcyjnych przesłuchali 500 osób, 27 nich przyznało się do wręczenia pieniędzy.

- Przydałyby się jakieś pieniądze na zabieg- usłyszeli rodzice dziecka z rozszczepieniem wargi. Zrozumieli to jako żądanie łapówki. Dali 1000 zł. Jednej z matek dr S. powiedział, że „zarobił już na śniadanie i teraz czas na obiad”. Dostał 100 zł. Innym razem do ojca pacjenta rzucił, że „przydałoby się na dobry koniak”. Gdy mężczyzna wyjął 50 zł usłyszał, „że w takim razie przydałoby się na trzy flaszki”. Rodzic dziecka dał mu wówczas 150 zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto