Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Chciał zostać radnym, a to kłamca lustracyjny

Redakcja
Tadeusz C. chciał zostać radnym w gminie pod Krakowem, ale sąd stwierdził w wyroku, że to niemożliwe, bo jest kłamcą lustracyjnym.

Sąd Okręgowy w Krakowie w orzeczeniu zakazał Tadeuszowi C. przez cztery lata pełnienia funkcji publicznych oraz startu w wyborach samorządowych i do parlamentu.

70-letni Tadeusz C. w październiku 2010 r. z rekomendacji PSL startował w wyborach na radnego Myślenic. Złożył wtedy oświadczenie, że nie pracował w organach bezpieczeństwa PRL i nie był agentem. W archiwach Instytutu Pamięci Narodowej znalazły się jednak dokumenty, że mężczyzna w latach 1073 - 1979 odbył 90 spotkań z trzema oficerami Służby Bezpieczeństwa i przekazywał im informacje, za które brał pieniądze.

Tadeusz C. urodził się w Krakowie i tu skończył liceum, ale z dokumentów wynika, że został pozyskany do współpracy, gdy studiował w Łodzi. Najpierw uczył się na Wojskowej Akademii Medycznej, ale na ostatnim roku przeniósł się na medycynę na cywilnej uczelni. Po rozmowie z oficerem prowadzącym z SB przyjął pseudonim „Kobal”.

W kwietniu 1973 r. podpisał zobowiązanie do współpracy. W archiwach IPN zachowała się jego teczka pracy i personalna.

Pozyskano go w celu kontrolowania duszpasterstwa akademickiego przy ul. Ogrodowej i ks. Norberta Ruckiego oraz do obserwacji cudzoziemców niemieckojęzycznych i pisania charakterystyk kolegów.
SB zainteresowało się Tadeuszem C. także dlatego, bo władał kilkoma językami i utrzymywał kontakty ze znajomymi za granicą.

Z czasem okazało się, że ma nieprzeciętne zdolności plastyczne i SB wykorzystywała go do fałszowania dokumentów, które potem używano w ramach tzw akcji specjalnych „D”, czyli dezinformacji. Rysował portrety niektórych osób, plany pomieszczeń, podrabiał bilety, recepty i druki.

Po studiach Tadeusz C. krótko pracował jako lekarz w Łowiczu, a potem w Małopolsce: w Szczyrzycu i Limanowej.
W 1981 r. zainteresowało się nim SB z Nowego Sącza. Nawiązał z nim kontakt por. Jan Z. i Tadeusz C. znów przystał na współpracę. Faktycznie do niej nie doszło, bo okazało się, że niedługo potem zmienił adres i nie był dyspozycyjny. 1 marca 1984 r. został wyrejestrowany z sieci agentury.
Na procesie Tadeusz C. mówił, że nie składał oświadczenia lustracyjnego. Opowiadał, że zgadza się tylko jego podpis na dokumencie.

Biegły analizował jego pismo i okazało się, że podpis mężczyzny i treść oświadczenia są autentyczne. Porównano jego pismo z receptami, które wypisywał, jako lekarz zatrudniony w przychodni pod Krakowem. Raz przyznał, że zdecydował się na kontakt z SB, bo „chciał zwiać z Polski”.

- Myślałem, że jak podpiszę lojalkę łatwiej mi będzie dostać paszport, ale jednak go nie otrzymałem - przyznał.
Dodał, że jego zadań zleconych przez esbeków należało chodzenie po kościołach i spisywanie co mówią księża oraz odnotowanie ogólnych nastrojów antypaństwowych.

Przyznał, że miał zdolności plastyczne. Podrabiał wówczas dokumenty dla SB i robił to z własnej inicjatywy „na pokaz”, by się popisać i udowodnić, że to przecież nic trudnego.

- Z tego miałem dodatkowe dochody - nie krył. Z dokumentów IPN wynika, że już podczas studiów na WAM robił kawały i podrabiał przepustki, rozkazy wyjazdu z uczelni, bilety wstępu na zabawy, ale nie wpisy w swoim indeksie.

Raz dla zabawy koledze ze studiów przysłał podrobiony list z zagranicy o otrzymanym spadku. Było tam tłumaczenie z języka niemieckiego, pieczątka tłumacza przysięgłego i kolega pojechał pod wskazany adres, gdzie miała być w Warszawie ambasada Niemieckiej Republiki Federalnej i majątek do odebrania. Na miejscu okazało się jednak, że nie ma takiego adresu.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto