Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. 83-letnia niepełnosprawna mieszkanka Krowodrzy od półtora roku czeka na serwis krzesełka schodowego. Doczeka się?

Ewa Wacławowicz
Ewa Wacławowicz
PIXABAY
PIXABAY
Z prośbą o pomoc do naszej redakcji zgłosiła się Pani Agnieszka Wantuch - radna dzielnicy V Krowodrza. Jej 83-letnia mama jest osobą niepełnosprawną i w związku z tym od września 2019 roku korzysta z tzw. krzesełka schodowego. Sprzęt jak każdy musi co jakiś czas przechodzić konserwację. W tym wypadku mowa o roku. Niestety, jak pisze Pani Agnieszka, zarówno firma montująca krzesełko jak i polecony przez nią krakowski serwis nie szczególnie kwapiły się do pomocy. Po naszej interwencji pojawiło się jednak światełko w tunelu...

FLESZ - Oszuści podszywają się pod numer ZUS-u

od 16 lat

Jak pisze Agnieszka Wantuch, w maju 2019 roku jej niepełnosprawnej, 83-letniej mamie za pośrednictwem krakowskiego MOPSu ze środków PFRON przyznano blisko 38 tys. dofinansowania do montażu rzeczonego krzesełka schodowego. We wrześniu 2019 roku sprzęt został zamontowany, za co odpowiedzialna była firma Garaventa Lift Polska Sp. z o.o. z Wrocławia.

"Po trzech miesiącach skontaktowałam się z panią przedstawiciel firmy z pytaniem, do kogo mam się zwrócić w sprawie serwisowania krzesełka, ponieważ wcześniej otrzymałam informację, że powinno ono być serwisowane co trzy miesiące. Zapytano mnie tylko, czy jest jakaś awaria, a kiedy odpowiedziałam, że wszystko jest w porządku, dostałam odpowiedź, że nie ma potrzeby serwisować wcześniej niż po roku. Ponownie z firmą Garaventa Lift Polska kontaktowałam się po 6 miesiącach od daty odbioru przez UDT (Urząd Dozoru Technicznego - przyp. red.) oraz po 12 miesiącach i za każdym razem otrzymywałam odpowiedź, że nie trzeba wzywać serwisu, jeśli wszystko poprawnie działa" - tłumaczy Agnieszka Wantuch

W październiku ub.r.., kiedy już kończyła się gwarancja sprzętu, firma montująca krzesełko poradziła Pani Agnieszce by skontaktowała się z krakowskim serwisem Orona Sp. z o.o., który współpracuje z firmą z Wrocławia. W trakcie rozmowy serwisant potwierdził, że sprzęt powinien być konserwowany co trzy miesiące i zalecił wysłanie maila ze specyfikacją krzesełka. Niestety pozostał on bez odpowiedzi, aż do grudnia, kiedy radna otrzymała informację, że zostanie przygotowany kosztorys obsługi serwisowej. Do tej pory cisza. Przed Bożym Narodzeniem dotarł konserwator, który po sprawdzeniu tabliczki znamionowej na krzesełku, z rozbrajającą szczerością miał powiedzieć, że on w ogóle nie zna się na krzesełkach, pierwszy raz takie widzi na oczy i jeśli dostanie je do serwisu, to będzie się na nim musiał uczyć co i jak. Zrozpaczona Pani Agnieszka pyta, kto w związku z powyższym jej pomoże i odpowie w sytuacji gdyby krzesełko przestało działać, bo niestety inne serwisy nie mają czasu się nad tą sprawą pochylić.

Z pytaniami w tej sprawie zwróciliśmy się więc do firmy Orona Sp. z o.o. (dawniej Krakdźwig Sp. z o.o.). Jak czytamy w nadesłanej nam przez serwis odpowiedzi: "technik, który w grudniu 2021 r. dokonał oględzin urządzenia przekazał na miejscu Pani Wantuch, że nie konserwujemy tego typu urządzeń. Proszę mieć na uwadze, że nie jesteśmy w żaden sposób zobligowani do składania takiej oferty. Dodam, że urządzenie od 2019 roku do tej pory było eksploatowane przez Panią Wantuch bez umowy na konserwację z jakimkolwiek podmiotem, co jest wymagane zgodnie z zaleceniem Urzędu Dozoru Technicznego" - tłumaczy Monika Mionczyńska, specjalista do spraw umów firmy Orona Sp. z o.o.

Poprosiliśmy Agnieszkę Wantuch o komentarz. Radna tłumaczy, że odpowiedź serwisu to zwykłe kłamstwo ponieważ sam technik miał nie kryć zdziwienia faktem, że mieszkanka tak długo czeka na serwis, zadeklarował też, że umówi się na przegląd jak tylko dostanie od firmy zlecenie. Pani Agnieszka przyznaje, że faktycznie umowy na serwis nie było, ponieważ przedstawicielka firmy Garaventa Lift Polska, nie poinformowała jej o konieczności podpisania takiego dokumentu, mimo iż, jak zaznacza radna, o to pytała.

Skontaktowaliśmy się z Garaventa Lift Polska. Jak tłumaczy w rozmowie z nami Magdalena Lubczyńska, Prezes Firmy, o problemie Pani Agnieszki dowiedziała się dopiero od nas i samej poszkodowanej. Zaznacza, że mimo iż krzesełko zgodnie z zaleceniem firmy powinno być konserwowane co roku, taka sytuacja gdzie klient tyle musi czekać na kontakt i rozwiązanie problemu nie powinna mieć miejsca. Przeprasza i deklaruje pomoc w znalezieniu nowego serwisu, który zrobi konieczny przegląd krzesełka mimo upływu gwarancji. Dodaje też, że kwestia podpisania umowy na serwis leży już po stronie klientki.

- Bardzo mnie ta deklaracja Pani Prezes cieszy, aczkolwiek poczekajmy do realizacji obietnicy. Oby się udało - komentuje Agnieszka Wantuch.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto