Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Coraz więcej dzików w Krakowie. Mieszkańcy osiedla Kliny boją się wychodzić z domów

Aleksandra Łabędź
Aleksandra Łabędź
Wideo
od 16 lat
Problem z dzikami na Klinach Borkowskich coraz bardziej narasta. Mieszkańcy nie tylko boją się wychodzić z domów, ale również ostrzegają się telefoniczne o tym, gdzie dziki aktualnie są, by inni unikali tego miejsca. Ciężko jednak omijać dużą watahę, która na dobre zadomowiła się w parku im. Maćka i Doroty. - Trzy dorosłe dziki i kilkanaście warchlaków to już norma w naszej dzielnicy. Dziki pojawiają się nawet w południe. Nie możemy wyjść na normalny spacer czy załatwić swoich spraw - mówi pani Agnieszka, mieszkanka osiedla Kliny.

Problem z dzikami na Klinach Borkowskich to nie jest świeża sprawa, chociaż mieszkańcy mówią nam, że najbardziej dotkliwy stał się od około dwóch lat. Coraz liczniejsza wataha dzików pojawiających się w Dzielnicy X Swoszowice dewastuje park im. Maćka i Doroty, w którym zwierzęta czują się jak u siebie.

Tylko w tym roku w okolicach ul. Pustynnej w Krakowie mieszkańcy naliczyli 3 duże dziki i ok. 20-30 warchlaków.

- To nie jest normalne, żebyśmy mieszkając w mieście, musieli wzajemnie dzwonić do siebie z innymi mieszkańcami, aby ostrzegać się o tym, gdzie aktualnie przebywa wielka wataha dzików. Boimy się wychodzić ze swoich domów, nie mówiąc już o tym, by spokojnie korzystać z parku im. Maćka i Doroty. Praktycznie każda zielona przestrzeń na naszym osiedlu czy też w parku to zryta ziemia - mówi nam pani Agnieszka, mieszkanka Klinów Borkowskich.

od 16 lat

Pani Agnieszka zwraca również uwagę, że przez ostatnie lata mieszkańcy wyczerpali już wszystkie możliwości, by ktoś w końcu chciał im realnie pomóc.

- Nikt nie chce nam pomóc, a miasto pozostaje bierne wobec tego problemu. Uznaliśmy, że nie pozostało nam nic więcej, niż zgłosić tę sprawę do prokuratury, ponieważ tutaj chodzi o nasze zdrowie i życie. Cały czas czujemy się zagrożeni. Tak nie da się żyć. Zgodnie z Konstytucją mamy czuć się bezpieczni, a tak nie jest. Przecież tu mieszkają też dzieci i osoby starsze - mówi mieszkanka os. Kliny.

Problem od lat ten sam

O dzikach w Dzielnicy Swoszowice pisaliśmy już w 2017 roku, gdy zaniepokojeni mieszkańcy informowali nas o tym, że co kilka dni, a właściwie nocy odkrywali w parku im. Maćka i Doroty ślady obecności dzików. Po ich "wizytach" pozostawały rozorane trawniki. Wówczas Zarząd Zieleni Miejskiej informował, że skontaktuje się z leśnikami, którzy podejmą kroki, by odstraszyć zwierzęta od tego miejsca.

Kolejne prośby mieszkańców, by im pomóc, pojawiały się choćby w 2020r. Wówczas skala zniszczeń w parku była jeszcze większa, jednak poza naprawianiem szkód wyrządzonych przez dzikie zwierzęta, przez lata nic więcej się nie zmieniło.

Widok dzików na placu zabaw na os. Kliny z początku października 2020 r. wówczas jeszcze dziwił. Dzisiaj stał się już normą.

Tymczasem dzików w Krakowie z roku na rok jest coraz więcej. Na wiosnę urodziły się kolejne młode. Tylko podczas jednego sezonu ich populacja może się zwiększyć o nawet 250 proc. Gdy jesienią jest ok. 100 dzików, to na wiosnę rodzi się nawet 250 młodych.

Łaciate dziki z Klinów Borkowskich

Prof. Marek Wajdzik z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie tłumaczył nam, że łaciate dziki niekoniecznie muszą być wynikiem skrzyżowania się dzików ze świniami.

- To są normalne dziki i nie należy się tych łaciatych osobników obawiać. U tych zwierząt od czasu do czasu zdarzają się wyjątki i pojawiają się osobniki, które różnią się wyglądem od większości wskutek np. choćby mutacji genetycznej. Podobnie jak u ludzi np. w przypadku bielactwa. Łaciate osobniki z pewnością nie są wynikiem skrzyżowanie się dzików ze świniami do którego doszło na terenie miasta w ostatnim czasie. Gdyby do tego doszło w pierwszym pokoleniu, młode zazwyczaj nie różniłyby się od standardowo wyglądających dzików. Zmiany w wyglądzie nastąpiłyby dopiero w kolejnych pokoleniach. Jedna z teorii mówi, że być może do takich krzyżówek doszło kilkadziesiąt lat temu, kiedy świnie były wypasane w lasach. I dzisiejsze łaciate dziki są tego efektem - mówił ekspert.

Co z miejskim zespołem od sprawy dzików?

Ze względu na narastający problem z dzikami w Krakowie powstał zespół zadaniowy ds. rozwiązania problemu nadmiernej ilości dzików na terenie miasta.

Jak wyjaśniali urzędnicy, 21 marca br. odbyło się spotkanie organizacyjne zespołu. Podczas zebrania szerokiego forum specjalistów, czyli przedstawicieli: Urzędu Miasta Krakowa, Polskiego Klubu Ekologicznego, Polskiego Związku Łowieckiego, całodobowego pogotowia ds. zwierząt łownych i chronionych, straży miejskiej, Komendy Miejskiej Policji, a także Powiatowego Lekarza Weterynarii, przedstawiono problem bytowania dzików w Krakowie.

Koła łowieckie potwierdziły stałe prowadzenie działań łowieckich, a Miasto zadeklarowało działania związane z odpowiednim wywożeniem odpadów oraz kontynuację edukacji mieszkańców na temat dokarmiania dzikiej zwierzyny oraz zasad zachowania się w przypadku napotkania dzikich zwierząt.

Było to jedyne spotkanie zespołu. Minęło przeszło 5 miesięcy i eksperci nie zebrali się kolejny raz.

Oto najlepsze miasta do życia w Polsce

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Coraz więcej dzików w Krakowie. Mieszkańcy osiedla Kliny boją się wychodzić z domów - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto