Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Komedia absurdu, jakiej w Polsce jeszcze nie było. „Fin del Mundo?" w kinach już tej jesieni

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
"Fin del Mundo?"
"Fin del Mundo?" Mañana
Romans jak z melodramatu, pojedynek jak z westernu, podróż pociągiem jak z horroru, morderstwo jak z kryminału. A wszystko to po brzegi wypełnione symbolami, metaforami i abstrakcyjnym poczuciem humoru. Taki jest właśnie nowy film Piotra Dumały „Fin del Mundo?”. Na wielkim ekranie zobaczymy m.in. Gabrielę Muskałę, Andrzeja Szeremetę, Aleksandrę Popławską, Cezarego Żaka, Helenę Norowicz i Mariusza Bonaszewskiego.

Czy Polacy boją się Legionelli? - sonda

od 16 lat

„Fin del Mundo?” to film, jakiego w polskim kinie jeszcze nie było. Można nazwać go poważną komedią albo dramatem psychologicznym na śmiesznie. Łączy w sobie dwa przeciwstawne filozoficzne punkty widzenia na rzeczywistość. Opowiada o lęku przed śmiercią, ale i jej pragnieniu, o tęsknocie za miłością, ale i zamiłowaniu do samotności, o wartości życia w wielopokoleniowej rodzinie, ale i chęci uniezależnienia się od niej.

- Mój dowcip w sposób naturalny to purnonsens. Humor przynosi ulgę, nawet katharsis. Moim marzeniem było podarować widzom taki film, po którym poczują się trochę uwolnieni od codziennych trosk i ciężarów, od lęku przed tym, czego się boją na co dzień. Chciałbym, żeby po obejrzeniu „Fin del Mudno?” poczuli się lepiej – tak, jak czasem czujemy się po dobrych snach – podkreśla Piotr Dumała, reżyser.

Waldi (Andrzej Szeremeta) i jego trzy siostry (Gabriela Muskała, Anna Olejnik, Magdalena Różańska) mieszkają w starej willi pod miastem, zaś w piwnicy ich stuletni rodzice (Helena Norowicz i Stanisław Brudny), którzy kilka lat temu umarli. Cała rodzinka cieszy się wspólnymi śniadaniami i domowym ciepłem, dopóki Waldi nie odkrywa w sobie nadprzyrodzonych mocy.

Wtedy niespodziewani goście (Mariusz Bonaszewski i Antoni Paradowski) wciągają rodzinę w ściśle tajny plan, zmuszając zmarłych rodziców do uruchomienia znajomości w zaświatach. Film staje się na przemian kryminałem, melodramatem, westernem, będąc nieprzerwanie komedią absurdu – co prowadzi nieuchronnie do końca świata. Ale czy na pewno?

- W Argentynie, do której trafiają w moim filmie zmarli, jest miejsce o takiej nazwie, ale to bardziej metafora z Czechowa, którego dramaty dzieją się na chwilę przed końcem świata dawnej Rosji. Ta atmosfera w wymiarze tragikomicznym wypełnia świat mojego filmu, a pośrednio także świat rzeczywisty, w którym żyjemy – przyznaje reżyser.

„Fin del Mundo?” po raz pierwszy został zaprezentowany w trakcie 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w Konkursie Głównym. Widzowie w całej Polsce będą mieli okazję zobaczyć film jesienią. Natomiast teraz do sieci trafił jego zwiastun.

- Fascynują mnie tematy rodzinne. Cały świat ludzki obraca się wokół rodziny. Zło, dobro, miłość, zazdrość, nienawiść, żal, troska... Z drugiej strony – ograniczenie głównego miejsca akcji do jednego domu. Z trzeciej – temat podróży pociągiem. Jakieś uniwersum. Ale przede wszystkim chciałem zrobić komedię - podkreśla reżyser.

Film wyprodukowała polska firma Mañana w koprodukcji z Filmoteką Narodową – Instytutem Audiowizualnym oraz TVP S.A. Projekt otrzymał dotację Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej oraz został dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Komedia absurdu, jakiej w Polsce jeszcze nie było. „Fin del Mundo?" w kinach już tej jesieni - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto