Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jeszcze nie wieczór - charytatywna przedpremiera [wywiad z reżyserem]

Kini
Kini
Wczoraj o godzinie 20:00 w Kijów.Centrum odbył się przedpremierowy pokaz filmu "Jeszcze nie wieczór" w reżyserii Jacka Bławuta.

Dzieło reżysera opisuje pensjonariuszy Domu Aktora Weterana w Skolimowie i ich marzenia zagrania jeszcze jednej, może ostatniej, wielkiej roli. Do Skolimowa przyjeżdża na rekonwalescencję gwiazdor kina i teatru. Niepoprawny ekscentryk zakłóca ustabilizowane życie mieszkańców i namawia ich do wspólnego wystawienia "Fausta" J. W. Goethego.

- Gra w tym filmie była dla mnie bardzo ważna sprawą. Żeby jeszcze nie wieczór, żeby jeszcze żyć, żeby jeszcze znaleźć sposób na resztę życia. Ten film pokazał, że nam jako aktorom trudno odejść od tego, czym to życie zostało wypełnione. Zostaje nadzieja. Człowiek był młody, teraz chciałby grać mimo tego, że jest taki a nie inny, ale jeszcze ma coś do powiedzenia. To było dla mnie w tym filmie. Nie miałem jakichś wielkich zadań, roli, ale w jakiś sposób uczestniczyłem w tym pięknym zamysle, to cieszy - mówił Roman Kłosowski znany polskiej publiczności między innymi z popularnego serialu TV Czterdziestolatek.

Jan Nowicki nie wróży filmowi wielkiej popularności. - Publiczność jest ogłupiona i tak głebokie emocje, jakie towarzyszą temu filmowi, udzielą się tylko nielicznym. Mogę się założyć, że film nie będzie miał 200 tys. widzów - mówi Nowicki. - Potrzeba takich filmów, jednak czy tak jest naprawdę, dowiemy się po oglądalności - dodaje.

- Mówienie o tym filmie tylko w kontekście starości jest absolutnym nieporozumieniem. Wiek nie ma znaczenia, wszystko jest w naszych nadziejach. Ja pokazałem siebie i nie tylko, bo samego siebie to jest za mało i za nudno, trzeba było jeszcze coś wykreować. Byłem sobą w dużym stopniu.

Po seansie każdy zaproszony mógł wesprzeć Dom Aktora Weterana w Skolimowie, kupując symboliczną cegiełkę. Dochód ze sprzedaży biletów na premierę zostanie przeznaczona na rzecz miejsca, o którym opowiada film.

Reżyser żartuje, że jego marzeniem jest, aby młodzi ludzie po projekcji filmu chcieli się od razu zestarzeć.

Kinga Zielińska: Skąd inspiracja do napisania takiego scenariusza?

Jacek Bławut: Robiłem filmy o domach starości w Niemczech i gdzieś tam trafiłem na dom aktora. Chciałem zrobić film produkcji niemieckiej, ale Telewizja Polska namówiła mnie do zrobienia filmu tutaj. Od pomysłu minęło już 11 lat, więc zagrali inni aktorzy. Może tak miało być.

K.Z. Czy trudno było nakłonić aktorów do ponownej gry?

J.B. Aktorzy czekają na telefon. Siedzą i w niego się wpatrują. Aktor jak nie gra to nie żyje.

K.Z. **Czy tak właśnie wygląda prawdziwe życie tego domu, które pokazał pan w filmie?**

J.B. Troszkę jest ono jednak na potrzeby filmu. Ale ta historia, ten film, uruchomił  cały dom. Ożywił go. Aktorzy czekali na taką przygodę. W tej chwili ten dom jest radosny i spełniony, jest pełen ciepła. To dla nich duże przeżycie. Dla dawnych aktorów to dowód na to, że o nich się pamięta. Szkoda, że zapominamy o tym, że Ci ludzie istnieją. W dzisiejszych czasach dominuje młodość. Jesteśmy w nią zapatrzeni. Szkoda, bo ta jesień życia, która jest bogata, piękna i niebywale fotogeniczna, gdzieś tam zamiatamy pod dywan.

K.Z. **Czy myśląc o roli głównej od razu widział w niej pan Jana Nowickiego?**

J.B. W pierwszej wersji scenariusza główną rolę miał zagrać śp. Leon Niemczyk i to z myślą o nim stworzyłem scenariusz. On powiedział, że nie umrze dopóki nie zagra w tym filmie. Tak się złożyło, że się nie doczekał. Trzeba było go zmienić, więc w kolejnej wersji zobaczyłem Jana Nowickiego.

K.Z. Ja**kie jest przesłanie filmu, co Pan chciał pan przekazać za pomocą tych obrazów?**

J.B. W filmie nie chodzi o to kto jest starty, kto jest młody. O tym nie decyduje biologia, czy dowód osobisty. O wieku człowieka decyduje to, czy ma radość z życia i czy jest kochany, to jest miara starości. Znam osoby młode 30-40 letnie, które są stare. Ale znam też osoby wiekowe, które są bardzo młode.

To jest też film o godności i pasji. Jak się ma pasję to się jest ciągle młodym. Ona jest najważniejsza. Człowiek nie może stać bezczynnie. Najważniejszą w życiu rzeczą jest dążenie do czegoś, czynienie. Człowiek nie może stać i czekać.

K.Z. **Jednak aktorzy z domu w Skolimowie się zatrzymali...**

J.B. Ale ja ich uruchomiłem na nowo. Dałem nadzieję i radość. Oni znowu stali się młodzi.


Ideę stworzenia Domu Artystów Weteranów Scen Polskich zainicjował ponad osiemdziesiąt lat temu aktor Antoni Bednarczyk. Prace przy budowie, wtedy jeszcze schroniska dla aktorów pozostających w trudnej sytuacji życiowej, ukończono w 1928 roku. Inicjatywa została zrealizowana dzięki składkom członków ZASP oraz darowiznom wielbicieli teatru. Obecnie w Domu Artystów przebywa około 50 pensjonariuszy.






od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto