Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jerzy Stuhr: czy na pewno dam radę?

Katarzyna Kachel, Anna Górska
Andrzej Banaś
- W pewnym momencie życia nie chce się już udawać. Zwłaszcza w moim zawodzie, który polega na obróbce prawdy, interpretacji. Co, miałem grać zdrowego? To by była jakaś hipokryzja. Nie chcę jednak robić z mojej choroby Big Brothera - powiedział w rozmowie z Katarzyną Kachel i Anną Górską Jerzy Stuhr.

Jest Pan samotny ze swoją chorobą?
I tak, i nie. Nie, bo jestem otoczony wieloma przchylnymi ludźmi, którzy dobrze mi życzą i wypełniają codziennie skrzynkę mailową.Nie mam pojęcia, skąd w ogóle mają mój adres. Wysyłają mi nawet metody leczenia, z których mam korzystać. Tak! Codziennie dostaję jakąś inną.

A ta druga strona?
To organizm. Tylko ja wiem, co się z nim dzieje, czy barometr idzie w górę, czy w dół.

Taka samotność boli?
Nie jest to szokujący stan, bo przyzwyczaiłem się do trwania w samotności. W szpitalu jestem sam. W mieszkaniu z tarasem. Rano zaglądnie pielęgniarka, wieczorem lekarz. Leżę sam pod kroplówkami, raz na jakiś czas pójdę na zabieg. Cały czas sam.

Co jest trudniejsze: walka z bólem fizycznym czy psychicznym?
Z psychiką jest dobrze. Mam ciągle dużo siły i staram się coś robić cały czas. Oddałem właśnie jedną część książki do wydawnictwa, uczę się też na pamięć nowej roli, bo dostałem propozycję z Włoch.

Co to za rola?
Kostiumowa, ale mi bliska, bo to habit jezuicki. Już w takim występowałem. Ładny film, pewnie potrzebny, duży - dwa razy po 100 minut w telewizji RAI. Bardzo chciałbym zagrać tę rolę, ale myślę o niej z dużą ostrożnością, bo wszystko się może wywrócić.

Dlaczego Pan zdecydował się mówić o walce z rakiem?
Nie chciałem zostać dyżurnym chorym kraju, ale z drugiej strony chciałem pomóc innym. Bo, cholera, dlaczego nie? Pokazać, nie, że przeżyłem, ale że jestem w trakcie i się nie poddaję. Wiedzą panie, ile ja dostałem listów i podziękowań od lekarzy? Pan uzdrowił wielu pacjentów - piszą! Mówią: Pan Stuhr ma nasza chorobę i pytają o radę. A przecież ja nie jestem ekspertem!

Które, jak napisał ktoś Panu na forum internetowym, wcale nie zaczyna się po pięćdziesiątce, tylko po chorobie.
Tak właśnie jest. Wiem, bo raz byłem poważnie chory i faktycznie moje życie na nowo zaczęło się po zawale. Tylko wtedy, kiedy wysiadło serce, byłem młody, miałem maleńkie dzieci i wszystko przed sobą. To było tragiczne. Teraz jestem pogodzony. Wiele zrobiłem, wiele mi się udało, więcej już na moją miarę nie mogłem. Pewnych rzeczy się nie nadgoni, nie odwróci.

Aktorstwo było dużym poświęceniem?
Całkowitym. Dzieci i rodzina zostały beze mnie. Nie było mnie w domu! Moja miłość polegała na tęsknocie za domem, dziećmi, żoną.

Można się zaprzyjaźnić z chorobą, czy trzeba ją traktować jak wroga?
Nie, nie można się zaprzyjaźnić, ale traktować jak wroga nikomu nie życzę. Musisz ją pokonywać, wszystko o niej wiedzieć, znaleźć siły psychiczne, fizyczne. Teraz na przykład źle się czuję, bo pierwsze dni po chemii są przykre i trzeba cały czas walczyć ze sobą.

Miał Pan momenty załamania?
Na razie jeszcze nie, ale przychodzi czasami refleksja: czy dam radę? Rzadko, ale przychodzi. Lekarz mi powiedział: ważna jest walka, postawa, ale w tej chorobie trzeba mieć szczęście. I teraz, cholera, czy mam, czy nie mam?

To męczy?
Próbuję to zabić. Idę na spacer, jadę na narty. Mam dobre rokowania i to mnie podbudowuje. Mam też mocny organizm, jakoś to wszystko znoszę. Kilka dni temu powiedziano mi, że rak zniknął z mojego organizmu. Może w kwietniu mnie wypuszczą? To ważny miesiąc w moim życiu, przeprowadzą na mnie egzaminy medyczne, dowiem się, czy jestem w lepszym stadium, czy w gorszym, czy częściej mam się kontrolować, czy rzadziej. W kwietniu urodzi mi się wnuczka, pewnie pojadę do Rzymu, podpisać umowę, przymierzyć kostium. No i książka będzie w korekcie.

Przeczytaj cały wywiad z Jerzym Stuhrem na www.gazetakrakowska.pl

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto