Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jacek Majchrowski podgrzał atmosferę w kampanii wyborczej 2024. Prezydent Krakowa ostro zaatakował Łukasza Gibałę

Jolanta Białek
Jolanta Białek
Łukasz Gibała chciałby przejąć od Jacka Majchrowskiego ten symboliczny klucz do bram Krakowa, ale na razie w kampanii pojawiły się pierwsze poważne turbulencje
Łukasz Gibała chciałby przejąć od Jacka Majchrowskiego ten symboliczny klucz do bram Krakowa, ale na razie w kampanii pojawiły się pierwsze poważne turbulencje Andrzej Banaś
W Krakowie rośnie przedwyborcza gorączka. Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski choć sam nie będzie walczył w wyborach samorządowych 2024 o reelekcję, to mocno zaatakował w mediach społecznościowych Łukasza Gibałę, który dziś jest liderem prezydenckich sondaży. Rykoszetem dostało się także radnej Małgorzacie Jantos, która w tym tygodniu ogłosiła, że wystartuje z komitetu wyborczego Gibały. Fakt, że Jacek Majchrowski zdecydował się gwałtownie podnieść temperaturę w kampanii jest dość zaskakujący, bo to wbrew jego dotychczasowym zwyczajom. Do tej pory rzadko pozwalał sobie na taką personalną krytykę. Mamy komentarz Łukasza Gibały.

Jacek Majchrowski odniósł się informacji, która obiegła media we wtorek (6 lutego) – że spółka Łukasza Gibała jest zadłużona w spółkach jego ojca na 234 mln zł.

„Są dwa rodzaje kredytów: te udzielane przez banki, kontrolowane przez wiele instytucji państwowych i regularnie spłacane, z których pieniądze służą do budowy dróg, przedszkoli, zakładania parków, zakupu nowych autobusów i tramwajów. To są te złe kredyty. Są też kredyty dobre: udzielane pomiędzy firmami syna Łukasza Gibały i ojca Leszka Gibały, co powoduje, że malutka firma z kapitałem podstawowym 5 tys. zł wykazuje już 234 mln zobowiązań z tytułu pożyczek i kredytów (...). Pierwsze pytanie, które ciśnie się na usta jest takie: jak osoba, która w ten sposób zarządza prywatnym biznesem może krytykować i pouczać tych, którzy prowadzą od lat politykę finansową Krakowa, przypomnijmy: miasta z najwyższą możliwą oceną ratingową. Ale ja zrozumiałem jeszcze jedną rzecz: propozycje programowe Łukasza Gibała to może wcale nie jest wyrachowany populizm, tylko głębokie przekonanie, że jak pieniędzy brakuje, to się idzie do ojca i on da potrzebną kwotę. Stąd wielki program wyborczych obietnic, w których każdy znajdzie coś darmowego. Obawiam się jednak, że zaprzyjaźnione z Łukaszem Gibałą firmy, nawet te zajmujące się alkoholem i deweloperką, nie uciągnęłyby tak prowadzonych wydatków miasta” - napisał na Facebooku prezydent Krakowa.

O komentarz poprosiliśmy Łukasza Gibałę, szefa klubu radnych „Kraków dla Mieszkańców", w ostatnich sondażach wskazywanego jako faworyt do wygranej w wyborach prezydenckich pod Wawelem w 2024 roku.

„Jacek Majchrowski postanowił podzielić się swoimi przemyśleniami na temat różnic pomiędzy długiem Krakowa, który zaciągnął, a pożyczkami, jakie wzięła moja spółka. Faktycznie się one różnią – i to zasadniczo. Po pierwsze, moja firma pożyczyła pieniądze na własne konto, a Jacek Majchrowski przez ponad 20 lat pożyczał na konto mieszkańców. Po drugie, moja firma pożyczone środki inwestuje odpowiedzialnie i racjonalnie. Jacek Majchrowski nie rozumie, na czym polega zarządzanie firmą i w jaki sposób ocenia się jej kondycję finansową. To nie zadłużenie o niej świadczy, tylko jego zastawienie z majątkiem firmy. Te pożyczone pieniądze nigdzie nie zniknęły, dzięki czemu znakomitą ich większość bylibyśmy w stanie zwrócić w ciągu kilku dni, a pozostałą część w perspektywie miesiąca czy dwóch. Tymczasem zaciągnięty przez Jacka Majchrowskiego dług Krakowa będzie spłacany z podatków nawet tych mieszkańców, którzy dziś są małymi dziećmi. Panu Majchrowskiemu chciałbym powiedzieć jeszcze jedno: nawet codziennie powtarzane kłamstwo nie stanie się prawdą. Mój ojciec faktycznie w swojej działalności gospodarczej zajmował się handlem alkoholem. Nigdy jednak, przez prawie 75 życia, nie zrealizował żadnej inwestycji deweloperskiej i nic mi o tym nie wiadomo” – napisał Gibała w przesłanym nam SMS-ie.

Prezydent Majchrowski skomentował również decyzję Małgorzaty Jantos, wieloletniej radnej, w tym kadencji należącej do klubu Nowoczesny Kraków - o starcie w wyborach samorządowych z listy komitetu Gibały.

„Przez wiele lat radna Małgorzata Jantos przekonywała, że kadencyjność w samorządzie jest niezbędna, żeby wpuścić nowych ludzi. Wreszcie zrozumiałem, w jaki sposób Małgorzata Jantos, radna od 2002 roku, od pięciu kadencji, która teraz będzie starać się o szóstą kadencję, rozumie to pojęcie: do każdych wyborów idzie się po prostu z kimś innym: z Platformą, Nowoczesną, KWW Jacka Majchrowskiego, a teraz z Łukaszem Gibałą w myśl zasady „nowe ugrupowanie, nowa ja” – napisał prezydent.

A dalej: „Gibała dostrzegł moje możliwości. (…) Zresztą mamy podobną drogę edukacji: od uprawiania nauki, uzyskania tytułów naukowych poprzez przedsiębiorczość” – pochwaliła się w środku nocy pani radna. Trudno się nie zgodzić, bo droga poprzez partie i stowarzyszenia w poszukiwaniu kariery politycznej rzeczywiście jest dość podobna. Zastanawiam się, na ile radna ma podobne zdolności w biznesie i jakie możliwości dostrzegła u Gibały”.

Drożejące mieszkania w Polsce

od 7 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto