MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

IAMX i James Cook - relacja z koncertu

Khiara
Khiara
W sobotę w klubie Rotunda odbył się koncert brytyjskiej grupy IAMX z charyzmatycznym Chrisem Corner’em na czele. Jako suport wystąpił James Cook.

James Cook znany jest przede wszystkim z pionierskiego electro-rockowego londyńskiego zespołu Nemo, jest także założycielem grupy The Dollhouse, którą sami muzycy określają jako połączenie popowych angielskich piosenek z indie rockową agresją.

Niestety, żaden zespołów nie mógl przyjechać na występ w Polsce, dlatego James Cook radził sobie sam, śpiewając z podkładem muzycznym i wspomagając się gitarą elektryczną.

To co zaprezentował, można porównać do elektroniczno-gitarowego brzmienia lat 80-tych. Dobra energia i równie dobry kontakt z publicznością, która odwdzięczyła się pozytywnym przyjęciem artysty. Miejmy nadzieję, że kiedyś jeszcze usłyszymy i zobaczymy go w Polce na żywo, tym razem z innymi muzykami któregoś z jego zespołów.

O ile James Cook zaczął punktualnie, o tyle już gwiazda wieczoru długa kazała na siebie czekać podekscytowanemu tłumowi zgromadzonemu w dusznej, nieklimatyzowanej sali Rotundy. Zaczęli parę minut po 21:00. Ale jak już zaczęli, radości fanów nie było końca. Dynamiczne numery z ostatniej płyty "Kingdom of Welcome Addiction" na początek publika żywiołowo okrasiła rytmicznym klaskaniem, do czego z resztą zespół często zachęcał podczas całego koncertu.

Oczywiście fani reagowali błyskawicznie. Co dodatkowo rzucało się w oczy, a raczej uszy, to niesamowity pisk oszalałych z radości nastolatek. Rzadko się zdarza, by z taką intensywnością dawały one wyraz swego uwielbienia do zespołu należącego do nurtu muzyki alternatywnej. Podczas koncertu IAMX w Rotundzie zdarzyło się i to wiele razy. Publika szalała, a i zespół świetnie się bawił, swoją drogą zastanawiające jest to, skąd np. w niezwykle szczupłej Janine Gezang (instrumenty klawiszowe) tyle energii.

A energii zespół musiał mieć wiele, bo ukrop na sali był okrutny, ku radości jednak fanów, w kierunku których poleciały bodajże aż trzy ręczniki, którymi Chris Corner ocierał z potu swoje ciało (odsłonięte dzięki rozpiętym guzikom marynarki).

Tu trzeba wspomnieć, że jak tego można było się spodziewać, w garderobie lidera grupy nie zabrakło melonika i maski. Alternatywna moda i finezyjne makijaże królowały tego wieczoru z resztą nie tylko na, ale i pod sceną. Muzycznie najwięcej było oczywiście ostatniej płyty, ale nie zabrakło też numerów z przebojowej "The Alternative" (głównie na bisy, których było dwa; fani wywołali na nie zespół nie tylko okrzykami, ale i rytmicznym przytupywaniem, niestety trzeci raz zespółnie dał się już wyciągnąć).

Najmniej utworów pochodziło z albumu "Kiss and Swallow". Ogólnie było bardzo energetycznie, ale nie zabrakło też nastrojowych ballad. Część setlisty została też zilustrowana wizualizacjami wyświetlanymi na ścianie z boku sceny. Jedyną wadą występu było na pewno złe nagłośnienie sali, zarówno podczas występu Jamesa Cooka jak i IAMX…

Szkoda, bo muzyka wiele na tym traci. Gdyby był większy wybór sal koncertowych w Krakowie może byłoby inaczej, ale to już zupełnie inna bajka. Bajka pod tytułem koncert IAMX w Krakowie nareszcie okazała się rzeczywistością. I była to rzeczywistość bajeczna! Oby więcej, oby częściej!






emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto