Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dramatyczna historia Czarka

Redakcja
Arek zaproponował pokrycie kosztów leczenia i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki lekarz zaczął działać
Arek zaproponował pokrycie kosztów leczenia i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki lekarz zaczął działać Piotr Krzyżanowski
Nigdy nie zapomnę wycia Czarka, gdy trzymałem go, a on próbował wyrwać się, bo tak go bolało płukanie rany. A jednocześnie NAWET NIE PRÓBOWAŁ mnie ugryźć - opowiada Arek Janik, człowiek, który ma sumienie - pisze Magda Hejda.

Znajomy Arka zaniepokoił się, że na jego działce w Zabierzowie od dwóch dni leży skulony pies. Arek poradził koledze, żeby zgłosił to do urzędu gminy lub na policję.

Policja odmówiła interwencji. Mężczyzna usłyszał tylko dobrą radę: by w jedzeniu podać psu środki nasenne i przewieźć go do Krakowa do azylu. W Urzędzie Gminy Zabierzów dowiedział się, że nikt psa nie zabierze, bo gmina nie ma podpisanej umowy z żadnym schroniskiem.
Arek jednak "nie odpuścił", przez kilka godzin "dręczył" urzędniczkę telefonami, straszył telewizją i w końcu dopiął swego. Usłyszał, że w ramach "jednorazowej akcji" podejmą interwencję.

Przyjechał człowiek, który sam o sobie mówił, że jest z olkuskiego "schroniska", obejrzał psa i stwierdził, że jest ranny. Ktoś go brutalnie oddzielił od suki i na skutek uszkodzenia ciała doszło do martwicy tkanki.

Prywatne śledztwo Arka
Kiedy Arek usłyszał, że ranny pies pojechał do Olkusza, przeraził się. Bo urągające wszelkim standardom warunki, w jakich były przetrzymywane psy w tamtym schronisku, doprowadziły do skreślenia go z listy schronisk przez powiatowego lekarza weterynarii.
Po dwóch dniach od zabrania psa, Arek zatelefonował do Olkusza. Właściciel, kiedyś schroniska, a dziś firmy wyłapującej psy, oświadczył, że nie trafiło do niego żadne zwierzę z Zabierzowa. Mocno zaniepokojony Arek skontaktował się z gminą. Zniecierpliwiona urzędniczka nie rozumiała, o co mu chodzi, bo przecież problem bezpańskiego zwierzęcia został rozwiązany.

Zaczął tłumaczyć, że obawia się czy ranny pies znów nie wylądował na ulicy. Dopiero kiedy dowiedziała się, że właściciel olkuskiej "przechowalni" twierdzi, że żadnego psa z Zabierzowa nie przyjmował, obiecała, że sprawę wyjaśni.

Następnego dnia zapewniła, że pies jest w Olkuszu. Arek znowu skontaktował się z właścicielem firmy wyłapującej zwierzęta, który tym razem przyznał, że pies trafił do Olkusza. Niestety, był w stanie krytycznym, więc od trzech dni przebywa w gabinecie weterynaryjnym. Arek nie dawał za wygraną. Skontaktował się z lekarzem weterynarii, który potwierdził, że trafił do niego pies, ale nic mu nie było i jeszcze tego samego dnia został odwieziony do schroniska. Wtedy Arek zapytał o martwicę tkanek. Lekarz potwierdził, że jest taka możliwość.

Pies nie doczekał się przez pięć dni pomocy bo "schronisko" nie jest schroniskiem i nie ma podpisanej umowy z lekarzem weterynarii. Lecznica jest prywatna, ale jak powiedział mi rzecznik Małopolskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej Stanisław Opioła, jeśli lekarz nie może udzielić pomocy, powinien odesłać zwierzę do innej placówki .

W tym wypadku okazało się, że ranny pies za pieniądze gminy został przewieziony kilkadziesiąt kilometrów dalej, tylko po to, by bez jakiejkolwiek pomocy w bólu czekać na śmierć w wyniku martwicy tkanek, która doprowadzi do ogólnego zakażenia.

Pieniądze czynią cuda
Nikt nie przejął się losem umierającego zwierzęcia, nikt oprócz Arka, który zaproponował lekarzowi pokrycie kosztów leczenia psa. I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, lekarz zaczął działać. Nagle stwierdził, że operację trzeba zrobić natychmiast, bo dla psa jest to jedyna szansa na przeżycie. Arek miał obawy czy w tym stanie jest wskazana również kastracja , lekarz uspokoił go, że po zbadaniu psa podejmie decyzję.
Arek zarezerwował miejsce w krakowskim hotelu dla zwierząt, a potem pojechał do Olkusza sprawdzić, czy pies żyje i zapłacić za operację.
Arek wspomina -" To, co zobaczyłem na miejscu, przeszło moje najczarniejsze wizje. Pies wyglądał jak śmierć, tak chudego psa widziałem pierwszy raz w życiu! Prawie całkiem ślepy, nie miał sił, żeby samodzielnie utrzymać się na tylnych łapach, z odbytu wystawały mu segmenty tasiemca, brak połowy lewego ucha, kleszcze, pchły. Pies nie miał założonego kołnierza i cały czas lizał ranę". Arek martwił się, że pies wyciągnie sobie szwy, ale lekarz go uspokoił, że szwy są grube. Niestety po kilku dniach, gdy odbierał go z lecznicy okazało się, że pies wydłubał szwy i jest jedną wielką ropiejącą raną! Mimo to zwierzę chwiejnym krokiem podeszło do Arka i delikatnie zamerdało ogonem.

Arek i Czarek w Krakowie
W Krakowie Czarek, bo takie imię nadał psu Arek, od razu trafił do lecznicy. Zaropiałą ranę trzeba było codziennie płukać, pies codziennie dostawał zastrzyki z antybiotykiem.
Arek, mimo że mieszka kilkadziesiąt kilometrów za Krakowem, codziennie przyjeżdżał po psa do hotelu i zabierał go do lekarza. Chciało mu się płakać, gdy psiak podczas płukania rany wodą utlenioną wył z bólu.
Czarek ma wreszcie założony kołnierz, rana oczyszcza się, jest stopniowo odrobaczany. Arek ma jeszcze na swoim utrzymaniu dwa uratowane psy i martwi się, jakim cudem zapłaci rachunki za leczenie i pobyt Czarka w hotelu. Tym bardziej że znalezienie domu dla prawie ślepego kundla to duże wyzwanie. Czasem trzeba wielu miesięcy, żeby ktoś wrażliwy przygarnął taką psią bidę.
Zadzwoniłam do Elżbiety Burtan, wójta Zabierzowa, obiecała, że pokryje koszty leczenia i pobytu psa w hotelu. Przyznała też, że gmina nie ma podpisanej umowy z żadnym schroniskiem, bo do ogłoszonego przetargu nikt się nie zgłosił.

Tak na marginesie - wspominałam już na łamach Krakowskiej, że Zabierzów w zeszłym roku podpisał umowę na wyłapywanie psów i bezterminową opiekę ze wspomnianą firmą z Olkusza, która nie ma prawa przetrzymywać bezpańskich zwierząt.
Niestety i tym razem gmina przekazała psa, który wymagał leczenia weterynaryjnego, tej placówce, chociaż z góry było wiadomo, że zwierzę nie otrzyma w niej żadnej pomocy. Czy istniało jakieś dobre rozwiązanie? Otóż tak w przypadku rannego psa lub kota gmina może zwrócić się do Urzędu Miasta Krakowa o przyjęcie go do schroniska, zobowiązując się do pokrywania kosztów leczenia i utrzymania. To są sporadyczne przypadki, ale dzięki temu można uratować cierpiące zwierzę, a pieniądze gminne nie są wyrzucane w błoto.

Psi obowiązek gminy?
Zastanawiam się, jak długo jeszcze gminy będą czekać, że problem jakoś się rozwiąże? Od zamknięcia prywatnego schroniska w Olkuszu minęły dwa lata, a w Małopolsce nie powstało żadne gminne lub prywatne schronisko, chociaż rozwiązywanie problemu bezpańskich zwierząt i zapewnienie im opieki należy do ustawowych obowiązków każdej gminy. Jak ta opieka wygląda, przekonał się na własnej skórze Czarek.

Na szczęście Czarek spotkał na swojej drodze Arka, który nie pozwolił mu zginąć. Tysiące zwierząt nie mają tego szczęścia, cierpią i cicho dogorywają gdzieś w przydrożnym rowie, bo wciąż spotykają na swojej drodze bezduszność i ignorancję urzędników. Po mojej rozmowie z Elżbietą Burtan gmina wystąpiła do Urzędu Miasta Krakowa o zgodę na umieszczenie Czarka w azylu i taką zgodę dostała.

Na razie psiak będzie w szpitalu, ale potem trafi do ogólnych boksów. Tutaj prawie niewidomy pies zawsze jest na najniższym szczeblu w hierarchii stada. Dlatego bardzo, bardzo proszę o dom dla tego sponiewieranego psa, który nie miał prawa przeżyć, a jednak przeżył!

Mam nadzieję, że przeżył, by trafić wreszcie do jakiejś kochającej rodziny. W sprawie domu dla Czarka proszę o kontakt: 609 781 020. Czarka zobaczycie też państwo w programie "Kundel bury i kocury" w najbliższy czwartek 26 maja o godzinie 17.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail.Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto