Zobacz też: Baran na Błoniach? To nie żart. Pastwisko w centrum chce nam urządzić lokalny polityk
W sobotę, 10 września, o godzinie 11.00 na krakowskich Błoniach rozpoczął się redyk, czyli kulturowy wypas owiec. Stado wraz z orszakiem i oprawą przemaszerowało spod Cracovii środkiem Błoń pod stadion Wisły i Skałę Jana Pawła II.
Na największej miejskiej łące środkowej Europy główny podhalański baca uroczyście rozpoczął jesienny wypas, zgodnie z historycznym ceremoniałem i tradycją.
Zobacz zdjęcia owiec na Błoniach
Owce na Błoniach paść się będą dwa miesiące. To nie tylko pożytek dla łąki, ale przede wszystkim atrakcja dla turystów i mieszkańców Krakowa, którzy nie mają okazji zobaczyć na własne oczy żywej owcy.
W trakcie pobytu podhalańskich owiec w Krakowie, będzie można zobaczyć jak wygląda strzyżenie, dojenie i wyrabianie oscypka. Ponadto, pod koniec września do Krakowa zjadą zagraniczni bacowie ze Słowacji, Czech, Rumunii i Ukrainy.
- Dzieci z krakowskich szkół nie musiałyby wyjeżdżać na Podhale, żeby przekonać się, że mała krówka to cielę, a mała owieczka to jagnię. Takie doświadczenia są bardzo cenne - przekonywał Jacek Soska w marcu 2011 na Uniwersytecie Rolniczym.
Udało mu się zrealizować pomysł sprowadzenia owiec na Błonia, choć pojawiają się głosy krytyki. - Świetną kampanię wyborczą sobie robi, a z Krakowa wiochę, taka jest prawda - nie kryje oburzenia krakowianin, Władysław Oklicki.
Mieszane uczucia mają także sami bacowie, którzy przyjechali wypasać owce. - Nie tak to wszystko miało wyglądać. Daje niezły popis polityczny, ale szkoda, że kosztem owiec i nas. Ale my się z nim policzymy po wszystkim - wyznał jeden z górali, pilnujący zwierząt.
Zainteresowanie żywymi zwierzętami jest jednak duże. Na Błonia przychodzą nie tylko małe dzieci z rodzicami, ale także starsi krakowianie. - Przyszłam tu dziś na nogach, nie przyjechałam tramwajem, bo chciałam poczuć ten swojski klimat. Piekne są te owieczki! - zachwycała się pani Krystyna Nowacka, emerytowana nauczycielka.
Największą radość mają najmłodsi, bo owce dają się dotknąć, pogłaskać. - Córka pierwszy raz widzi żywego barana, bo do tej pory widziała te zwierzęta tylko w książkach. Fajnie, że jest okazja pokazać maluchom, jak na prawdę wygląda owieczka, jakie ma futerko, jak pachnie. - nie kryje zadowolenia Anna Kosmalska, mama 3-letniej Soni.
Czytaj też:
Podróż sentymentalna z Krakowa do Zakopanego [fotorelacja]
Co zrobić, gdy napotkamy na ulicy dzikie zwierzę?
Zobacz na MM:Wywiady | Serwis motoryzacyjny | Photo Day - plenery fotograficzne | Blogi | Zdrowie i uroda | Konkursy MM | MoDO | Inwestycje | Recenzje | Rowery |
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?