Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Afera w Chełmie: proces na półmetku

Marta Paluch
Jerzy Adamik
Jerzy Adamik Wojciech Matusik
Żadne z prokuratorskich dochodzeń w Krakowie nie zgromadziło na ławie oskarżonych tylu znaczących polityków. Odpowiadają za to, że, według śledczych, przez nich gmina kilkakrotnie przepłaciła za działki w Chełmie. Proces jest już na półmetku.

Przesłuchani zostali oskarżeni, jak również główni świadkowie prokuratora. Do końca jednak daleko. Przed sądem zeznawać będzie jeszcze kilkadziesiąt osób, głównie urzędnicy. Sprawa jest bowiem skomplikowana, a urzędnicze procedury zawiłe. Spróbowaliśmy podsumować, co udało się ustalić do tej pory.

Wątek 1 - łapówki

Przez dwa lata procesu śledczy próbował udowodnić, że za lobbowanie w sprawie kupna przez gminę jego działek, biznesmen Rafał R. zapłacił 120 tys. zł Szczypińskiemu - członkowi zarządu miasta, a po 200 tys. zł - Jerzemu Adamikowi (wtedy radnemu miejskiemu, potem wojewodzie) i byłemu radnemu Władysławowi Wyce. Na ile mu się to prokuraturze udało?

Świadków obciążył głównie Rafał R. Zeznał, jak spotkał się ze Szczypińskim i Adamikiem i wręczył im pieniądze. Podał szczegóły (restauracja Strzelnica i Akropol). Wyce zapłacił wspólnik Rafała R., Marian M. (i tak też zeznał Marian M.).

Prokuratura przedstawiła również wyciąg z kont bankowych Rafała R., z którego wynika, że tuż przed wręczeniem łapówek biznesmen wyciągnął 860 tys. złotych. Jak stwierdził, były to pieniądze na "wziątki" właśnie.

Jednak w zeznaniach R. są też niejasności. Po pierwsze, w przypadku Tomasza Szczypińskiego, nie potrafił określić gdzie i kiedy się z nim spotykał w sprawie Chełma (spotkań miało być cztery). Po drugie, stwierdził, że nie zaproponował mu konkretnej kwoty . Dlaczego więc Szczypiński miałby ryzykować, nie wiedząc nawet za ile?

Co więcej, Rafał R. nie określił ile ostatecznie poseł od niego dostał. Podczas procesu mówił raz, że 110 tys., innym razem - że 120 tys. Prokuratura ustaliła, że było to 120 tys. zł, na podstawie, jak twierdzi, zeznań innych świadków. - R. kłamie, to oczywiste. Nie wie ile mi dał, kiedy się ze mną spotkał, co mówił. Nie ma niczego na potwierdzenie jego słów - mówi Szczypiński.

Według śledczych, potwierdzeniem słów R. mogą być zeznania pracującego dla niego projektanta Kazimierza K."R. i Marian M. głośno mówili, że dali łapówkę Szczypińskiemu i Adamikowi za to, żeby miasto odkupiło od nich działki w Chełmie" - mówił przed sądem. Sam jednak tego nie widział.
Kontrowersje budzi też sam R. (patrz ramka). Prokuratura zaprzecza, że łagodna kara dla biznesmena to nagroda za to, że obciążył oskarżonych.

Wiadomo, że R. proponował 50 tys. zł łapówki Zofii P. wiceszefowej wydziału skarbu (jest świadkiem w sprawie). Ta jej nie przyjęła (ich zeznania w tej kwestii się pokrywają). To jednak nie dowód, że wzięli ją inni.

Wątek 2 - urzędnicy

Decyzję o zakupie (pierwokupie) działek podjął zarząd miasta. Jego pięciu członków - Szczypiński, Teresa Starmach, Jerzy Jedliński, Paweł Zorski i Ewa Kułakowska-Bojęś) odpowiada teraz za to, że narazili gminę na stratę 3,6 mln zł (działka kosztowała 5 mln, podczas gdy według prokuratury, była warta tylko 1,4 mln zł.)

Wszyscy oskarżeni od początku twierdzą, że są niewinni. - Śledczy nie udowodnił, że gmina straciła - mówi Szczypiński. - Te działki są warte 5 mln, a nawet więcej. Jedną z nich jednak gmina straciła, choć stało się to później (patrz ramka).

Czy niedopełnili obowiązków, jak mówią śledczy? Z zeznań świadków (głównie urzędników miejskich) wynika, że przedstawiono im analizę z wyceną działek, z której wynikało, że cena nie jest wygórowana. - Zaufałam kolegom i dokumentom. Nie rozumiem, dlaczego jestem oskarżona - mówi Teresa Starmach. - Zarzucono nam, że umyślnie naraziliśmy gminę na straty. Tej umyślności nie było - mówi Jerzy Jedliński.

Prokuratura wskazuje, że zarząd zdecydował o zakupie mimo negatywnej opinii trzech wydziałów. Ale, według prawa, nie był nimi związany. Legalne było też przesunięcie środków na ten cel z budżetu miasta. Wątpliwości budził pośpiech, z jakim sprawa została załatwiona. Od decyzji zarządu do sprzedaży upłynęły dwa tygodnie. Przy takiej sumie operacja była rzeczywiście błyskawiczna.

Śledczy dziwią się też, że o całej sprawie nie wiedział (tak zeznał) prezydent miasta Andrzej Gołaś. Czy coś podejrzewał, nie wiadomo. Faktem jest, że wyszedł przed głosowaniem zarządu tej kwestii. Marian S., ówczesny szef biura prawnego UMK zeznał, że Gołaś musiał wiedzieć o decyzji zarządu. "Nie można było podjąć bez jego wiedzy i woli żadnej decyzji związanej z pieniędzmi" - zeznał S. Potwierdziła to przed sądem Ewa Kułakowska-Bojęś.

Gołaś będzie zeznawał na następnej rozprawie.

Do końca procesu zostały przynajmniej dwa lata. - Nie mogę doczekać się wyroku uniewinniającego. Niech to się wreszcie skończy - mówi Starmach.

Były poseł, b. wojewoda i radny na ławie oskarżonych

Tomasz Szczypiński, b. wojewoda Jerzy Adamik i b. rad-ny Władysław Wyka są oskarżeni o wzięcie (120 i po 200 tys. zł) łapówki w sprawie Chełma.

Według prokuratury, pieniądze były zapłatą za to, że wszyscy trzej lobbowali w sprawie pierwokupu działek w Chełmie w zarządzie miasta. Tak twierdzi Rafał R., który podkreśla, że im te łapówki wręczał (osobiście lub za pośrednictwem wspólnika Mariana M.)

Członkowie zarządu miasta (Szczypiński, Ewa Kułakowska, Jerzy Jedliński, Teresa Starmach, Paweł Zorski) są oskarżeni o narażenie gminy na straty 3,6 mln zł, przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków. Śledczy uważają, że zbyt pochopnie zdecydowali o pierwokupie i to za zawyżoną cenę (3,6 mln zł to różnica między rzeczywistą wartością działek, a ceną, którą zapłaciła gmina).

Osoba głównego świadka oskarżenia - Rafała R. jest kontrowersyjna. Skazany za oszustwa, tu za dawanie łapówek, uzyskał łagodną karę (więzienia w zawieszeniu i grzywny).

Działki w Chełmie - czyli jak za darmo podbić cenę
W 1997 r. biznesmeni Rafał R. i Marian M. kupują od Akademii Rolniczej 4 ha ziemi rolnej w Chełmie za ok. 1 mln zł. Chcą tam budować m.in. dom dla seniorów. W 1998 r. wydział architektury odmawia zgody na inwestycję. Biznesmeni są zawiedzeni. I wpadają na pomysł, jak zarobić na feralnych działkach: sprzedać je gminie, za kilkakrotnie zawyżoną cenę, w ramach pierwokupu. Jak to zrobić? Najpierw - podbić cenę działek. W tym celu biznesmeni ogłaszają, że chcą sprzedać swoje 4 ha spółce Altkrak (której sami byli właścicielami). Altkrak oferuje 5 mln zł.

Jeśli gmina chce skorzystać z prawa pierwokupu, musi dać minimum taką samą sumę jak inny oferent. Takie są przepisy. Tym oferentem (choć lipnym, bo nie miał potrzebnej sumy) był Altkrak. Gmina, po decyzji zarządu miasta, kupuje działki w 1999 r.
W 2003 r. prokuratura wszczyna postępowanie w sprawie tej transakcji z doniesienia skarbówki. Okazuje się też, że działki mają prawowitych spadkobierców (dawnego folwarku Chełm). Ci zaś odzyskują je kawałek po kawałku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zmiany w rządzie. Donald Tusk przedstawił nowych ministrów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto