Odpowiedź na to pytanie poznają ci, którzy sięgną po powieść Jakuba Żulczyka pt. "Instytut". Warto. To mocna książka w stylu Stephena Kinga. Wciąga nie tylko jej akcja. Opisując perypetie bohaterów, autor świetnie oddał klimat Krakowa. - Bo to miasto z jego starymi kamienicami i zaułkami jest idealnym miejscem dla akcji horroru - twierdzi Żulczyk, który obecnie mieszka w Warszawie. Chętnie jednak pod Wawel zagląda. Zaprosiłam go więc na spacer śladem osób i wydarzeń opisywanych w "Instytucie".
Wędrówkę rozpoczynamy od kamienicy przy al. Mickiewicza. Tu mieści się Instytut, czyli mieszkanie, w którym doszło do serii brutalnych morderstw. - Najłatwiej było mi umieścić akcję powieści w tej okolicy, bo niedaleko stąd kiedyś mieszkałem. Z okna miałem widok na park Krakowski. Często jeździłem po nim na rowerze albo leżałem na kocu i czytałem. Lubiłem tę okolicę - wyjaśnia Żulczyk.
Dlatego tu zamieszkała 35-letnia Agnieszka, główna bohaterka jego powieści. Pracuje w Warszawie jako charakteryzatorka przy produkcji horrorów. Nie układa jej się z mężem. Łączy ich tylko dziecko. Dlatego gdy dowiaduje się, że odziedziczyła po babci starą kamienicę w Krakowie, przenosi się pod Wawel. Chce zacząć wszystko od nowa. Czuje się jednak samotna. Jedyną osobą, którą czasami widuje w swoim nowym domu, jest złośliwa sąsiadka. I tu Żulczyka zainspirowały życiowe doświadczenia z Krakowa.
- Mieszkając w Nowej Hucie, miałem sprawę sądową z sąsiadem o zakłócanie ciszy nocnej. Moje przewinienie polegało na dopuszczaniu się kontrowersyjnej czynności, jaką było branie prysznica po godz. 21 - mówi z lekką ironią w głosie pisarz. Zastrzega jednak, że sąsiadka, tak jak pozostali bohaterowie jego książki, to osoba fikcyjna. Oprócz niesympatycznej sąsiadki Agnieszka znajduje w Krakowie przyjaciół. Poznaje ich w Brzydkim Kocie. Każdy mieszkaniec Krakowa bez problemu rozpozna w opisie tego lokalu i jego klientów klub Piękny Pies przy ul. Sławkowskiej.
- Bywałem tu często. Wiele razy się tu upiłem. To miejsce ma w sobie coś takiego, że każdy czuje się w nim u siebie - zdradza Żulczyk. W Brzydkim Kocie bohaterka "Instytutu" zaprzyjaźnia się z barmanką Igą. Poznaje również ochroniarza Sebastiana, kibica Cracovii i mieszkańca Nowej Huty. Bardzo nie lubi on awanturujących się Anglików. - Nie mogło ich zabraknąć w książce, bo wszędzie w Krakowie ich pełno. Mentalność tych facetów, którzy masowo przylatują tu na weekendy, przypomina mi mentalność zwierząt spuszczonych ze smyczy - mówi Żulczyk.
Dzięki Sebastianowi Anglicy do Brzydkiego Kota raczej nie mają wstępu. Agnieszka nazwiązuje tam za to bliższą znajomość z przystojnym i tajemniczym chłopakiem o ksywie "Rumun". Młodzieniec wprowadza się do Instytutu. Uprawiają beztroski seks, spacerują po Plantach i imprezują m.in. na Wielopolu. - Często bywałem kiedyś w klubie Caryca. Poznałem tam piękną dziewczynę - zdradza Żulczyk.
Po tym imprezowym maratonie Agnieszka "przypomina sobie" jednak , że ma córkę. Mówi "Rumunowi", iż powinni się rozstać.Niedługo potem spostrzega, że razem z innymi lokatorami stała się więźniem własnego mieszkania... Ale resztę doczytacie sobie w świetnej książce Jakuba Żulczyka, którą wydał Znak.
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolscekryminalnamalopolska.pl
60 tysięcy złotych do wygrania.Sprawdź jak. Wejdź nawww.szumowski.eu
Najświeższe relacje, najnowsze informacje z Mistrzostw Świata w siatkówce 2010www.trzeciset.polskatimes.pl
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
