MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zapach malinowego soku

MAGDA HUZARSKA-SZUMIEC
Jirzi Menzel czuje prozę Bohumila Hrabala. "Obsługiwałem angielskiego króla" to film tak dobry jak "Pociągi pod specjalnym nadzorem". I szła, a za nią sunął zapach malin.

Jirzi Menzel czuje prozę Bohumila Hrabala. "Obsługiwałem angielskiego króla" to film tak dobry jak "Pociągi pod specjalnym nadzorem".

I szła, a za nią sunął zapach malin. Wyszła w tej jedwabnej sukni pełnej piwonii, nad którą niczym nad straganem z tureckim miodem krążyły pszczoły - pisał Bohumil Hrabal. Na ekranie dziewczyna wylewa na siebie sok malinowy, a kamera podąża za kroplami, spływającymi jej po biuście. Dziewczyna wychodzi, starsi panowie, wśród których reżyser posadził swoich dobrych znajomych, m.in. węgierskiego twórcę Istvana Szabó, nie mogą oderwać wzroku od jej pupy. Na ich twarzach widać błogość. Niejedyny raz w tym filmie.
Za chwilę, kiedy będą delektować się szampanem, równocześnie rozbierając panienkę dla "dokonania oględzin", zapatrzymy się razem z nimi w odbite w lustrze ciało, na którym ułożono najbardziej zmysłowe owoce. Bo Jirzi Menzel, jak sam twierdzi, nakręcił film o rozkoszach życia. Jednak nie tylko o tym. W "Obsługiwałem angielskiego króla", oprócz przepięknej kontemplacji urody naszej egzystencji, pokazano już mniej sympatyczny problem uwikłania jednostki w historię XX wieku. I choć wszystko podane jest tu z hrabalowskim humorem, to jednak raz po raz dopada widzów nutka nostalgii i głębszej refleksji.
Bohaterem filmu jest Jan Dziecię, który wychodzi z więzienia po wielu latach odsiadki. Postanawia żyć w domu na granicy, we wsi niegdyś zamieszkanej przez Niemców, dziś opustoszałej. Remontując swój nowy dom wspomina czasy, kiedy był młodym kelnerem. Z rozrzewnieniem przywołuje w pamięci swój talent do robienia pieniędzy i pierwsze doświadczenia seksualne. Pracując w restauracji pnie się po szczeblach kariery, dążąc do jedynego istotnego dla siebie celu, czyli zostania milionerem.
Historia wkracza w jego życie niepostrzeżenie. Menzel robi wszystko, żeby wojny nie pokazywać w sposób nachalny. Jeden wagon odjeżdżających do obozu Żydów wystarczy, by pokazać jej tragizm. Za to kładzie nacisk na konformizm bohatera, który w pewnym momencie mówi: "My, Czesi, nie walczymy". I tym jednym zdaniem załatwia wszystko. Nie musi już tłumaczyć, dlaczego Jan żeni się z Niemką. Kiedy Liza wraca z Polski z bezcenną kolekcją znaczków, zabranych warszawskim Żydom, młodzi małżonkowie snują plany na przyszłość. Za pieniądze uzyskane z ich sprzedaży, kiedy skończy się wojna, postanawiają zbudować wspaniały hotel. Prawdopodobnie ta dwuznaczna postawa bohatera spowodowała, że - jak doniosła mi znajoma Czeszka - w jej kraju film spotkał się ogromną krytyką. Postawa Jana Dziecięcia może boleć, choć ponosi on w komunistycznym systemie naprawdę surową karę. Mimo tego finał filmu jest pogodny. Bohater patrzy na świat przez szkło kufla z apetycznym piwem, którego prawdziwy smak w opisie Hrabala dorównuje zapachowi soku malinowego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto