MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wojna golonki z hamburgerem

Magda HUZARSKA-SZUMIEC
Rozmowa z Edwardem Redlińskim, autorem "Konopielki", "Listów z Rabarbaru" i ostatnio wydanej przez "Muzę" książki "Transformejszen". - Czytając Pana ostatnią książke zatytułowaną "Transformejszen czyli jak golonka z ...

Rozmowa z Edwardem Redlińskim, autorem "Konopielki", "Listów z Rabarbaru" i ostatnio wydanej przez "Muzę" książki "Transformejszen".

- Czytając Pana ostatnią książke zatytułowaną "Transformejszen czyli jak golonka z hamburgerem tańcowała", odniosłam wrażenie, że chciał Pan w niej dołożyć dosłownie wszystkim: dziennikarzom, politykom, księżom, biznesmenom, a nawet Wajdzie, Lemowi czy Olejnik, nie wspominając już o niegdysiejszych działaczach "Solidarności", którzy dziś utyli i zdziadzieli.

- Zależało mi, by umieścić akcję książki w bardzo różnych kontekstach i w bardzo różnych środowiskach, które podlegają tytułowej transformacji. Jeśli podaję nawet nazwiska Andrzeja Wajdy czy Moniki Olejnik, to po to, żeby ci ludzie wiedzieli, iż oni też uczestniczą w odbywających się w naszym kraju przemianach i mają na nie ogromny wpływ.

- A przy okazji są obserwowani.

- Właśnie, niech wiedzą, że podlegają nieustającej ocenie, że codzienne występowanie na ekranie nie jest zupełnie bezkarne. Każde ich słowo jest na bieżąco odnotowywane w ludzkiej pamięci niczym wyniki giełdowe. To jest tak zwana nieubłagana pamięć zbiorowości.

- Ale przecież Pan też przez wiele lat był dziennikarzem, nawet Pana ostatnia książka ma charakter satyrycznego reportażu, dlaczego więc tak nieprzychylnie pisze Pan o swoich niegdysiejszych kolegach po fachu?

- To, że pozwoliłem sobie na sporo uszczypliwości, nie wynika z zawodowej zawiści. Ja chciałem po prostu ostrzec ludzi mediów, nazywanych "czwartą władzą", przed nadużywaniem tej władzy, bo jest ona bardziej widoczna nawet niż władza polityków, z czego nie wszyscy zdają sobie sprawę. Na dziennikarzach ciąży ogromna odpowiedzialność. Jedno zdanie nierozważnie wypowiedziane przez Kamila Durczoka o "buntownikach z Odry" przekreśliło go u wielu ludzi. Dowodem na to jest fakt, że już wielokrotnie słyszałem jak mianem "durczoków" określano nieporadnych dziennikarzy telewizyjnych.

- W "Transformejszen" niezbyt sympatyczny dziennikarz opisuje historię wojny jaką prowadzi właściciel baru z rodzimą golonką z zagrażającym mu McDonaldem czyli wytwórcą hamburgerów. Wydaje mi się, że staje Pan po stronie naszej rodzimej golonki i Jureczka mozolnie prowadzącego swój pachnący kapustą interes, jego wpatrzonej w seriale, grubej żony i córki pobierającej wiedzę w szkole gastronomicznej.

- Ma pani rację, moja sympatia jest po stronie Jerzego, który musi walczyć o byt. Niegdyś był buntownikiem, działał społecznie, teraz najważniejsze jest dla niego utrzymanie się na powierzchni.

- Ale w końcu to Jureczek okazuje się najbardziej cwany ze wszystkich, sprzedaje swoją ziemie Kościołowi, a w zamian zakłada sieć przykościelnych barów o wdzięcznej nazwie "Apostołówka".

- Znam wielu inteligentnych ludzi, którzy klepią biedę, bo wstydzili się włączyć w kapitalistyczny wyścig szczurów. Ale znam też wielu takich, którzy mawiają: "Co, uważacie, że jestem biedny, bo głupi? No to ja wam pokażę". Ten ostatni przypadek to przypadek naszego Jerzego. Może się on oczywiście okazać bezwzględnym, egoistycznym dorobkiewiczem, jakich pełno dookoła. Chciałbym jednak wierzyć, że tak nie będzie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Robert EL Gendy Q&A

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto