Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła pod wodzą Maaskanta wygrywa z Polonią Bytom

Bartosz Karcz
Zwycięstwo, ostatni mecz na Suchych Stawach oraz nadzieja, że debiutujący w roli trenera Wisły Robert Maaskant odmieni jej grę - to jedyne powody, dla których kibice "Białej Gwiazdy" mogli w sobotę opuszczać stadion Hutnika zadowoleni. Na pewno natomiast nie mieli powodów do satysfakcji, patrząc na styl gry swoich ulubieńców. Wiślacy bowiem tylko momentami pokazali niezły futbol. Na Polonię starczyło, na silniejszego rywala na pewno to o dużo za mało.

Maaskant już w piątek zapowiedział zmiany w składzie i rzeczywiście - lekko zmodyfikował wyjściową jedenastkę. Przede wszystkim do bramki wrócił Mariusz Pawełek, a do środka pola Radosław Sobolewski.

Zanim piłkarze rozpoczęli grę na boisku pojawił się Konrad Gołoś. Wisła pożegnała w sobotę swojego byłego piłkarza, który stanowczo przedwcześnie, z przyczyn zdrowotnych, musiał zakończyć karierę.
Pierwsza połowa w wykonaniu gospodarzy musiała rozczarować. - Piłkarze nie do końca zrozumieli, czego od nich oczekiwałem - bez ogródek wypalił po zakończeniu spotkania Maaskant, oceniając grę swoich podopiecznych.

W tych pierwszych 45 min ktoś mało zorientowany w realiach polskiej piłki w życiu nie byłby w stanie wskazać, który zespół chce walczyć o mistrzostwo Polski, a którego marzeniem jest spokojny byt w ekstraklasie. Poloniści poczynali sobie bowiem śmiało, robiąc wiele zamieszania, szczególnie na skrzydłach.

Wiśle udało się przeprowadzić w zasadzie jedną sensowną akcję. Na szczęście dla krakowian akurat taką, która przyniosła im powodzenie. Wymiana piłki między Żurawskim, Paljiciem i Małeckim mogła nieco osłodzić gorzkie wrażenia po pierwszej połowie.

Gorzkie tym bardziej że tuż przed przerwą Polonia wyrównała po strzale Matawu, który miał w polu karnym "Białej Gwiazdy" stanowczo zbyt dużo miejsca.

Wiślacy przebudzili się po przerwie. Zwłaszcza Rios, który po pierwszej połowie nadawał się do zmiany, a w drugiej stał się motorem napędowym akcji krakowian, przynajmniej w pierwszych fragmentach tej części gry.

To właśnie Argentyńczyk był ojcem decydującej akcji meczu. W 53 min Rios wypalił z dystansu jak z armaty i Juszczyk z wielkim trudem przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Po kolejnych kilkudziesięciu sekundach wychowanek Wisły w bramce Polonii musiał już jednak wyciągać piłkę z siatki. W polu karnym Rios ładnym zwodem zwiódł aż dwóch obrońców i mocno strzelił w światło bramki. Juszczyk zdołał jeszcze odbić jego strzał, ale już na piłkę czekał Żurawski, który po pięciu latach przerwy znów strzelił bramkę dla Wisły w ligowym meczu.

Wydawało się, że wiślacy pójdą za ciosem. Niestety, nic z tych rzeczy. Krakowianom starczyło impetu na ledwie kilkanaście minut tej części spotkania. Później cofnęli się i starali się przede wszystkim bronić nikłego prowadzenia. Polonia próbowała doprowadzić do wyrównania, lecz zabrakło jej ,,armat". Najlepszą okazję zmarnował Radzewicz, który z głowy strzelił wprost w Pawełka.

Wiśle trzeba oddać, że po kontrach miała jeszcze dwie, trzy okazje, by ostatecznie załatwić sprawę, ale ponieważ gospodarze grali nieskutecznie, to o wynik przyszło zmokniętym fanom "Białej Gwiazdy" drżeć do ostatnich sekund.

Ostatecznie udało się wygrać, i - jak wszyscy w Wiśle podkreślali - to w tej chwili jest najważniejsze. Wypada przychylić się do tej opinii i liczyć na to, że Maaskant odpowiednio wykorzysta dwa tygodnie przerwy w ligowych rozgrywkach.

Holender nie bawi się w ceregiele, a na pomeczowej konferencji jasno powiedział, że przed nim i zespołem jest mnóstwo pracy, żeby gra była znacznie lepsza.

Wiślacy mogą też żyć nadzieją, że lepsze czasy przyniesie im długo wyczekiwany powrót na swój stadion. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, przy ul. Reymonta zagrają już następny mecz z Koroną Kielce.

A na razie trzeba się cieszyć przede wszystkim z dorobku punktowego Wisły po czterech kolejkach. Biorąc pod uwagę styl, jaki prezentuje na początku sezonu "Biała Gwiazda", to - jak przytomnie zauważył jeden z dziennikarzy - zespół wykonał do tej pory 150 procent normy...

Wisła Kraków - Polonia Bytom 2:1 (1:1)
Bramka: Małecki 20, Żurawski 53 - Matawu 43.
Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok).
Widzów: 3000.
Wisła: Pawełek 3 - Cikos 3, CleberI 3, BunozaI 3, Diaz 3 - Małecki 4 (73 Boguski), Jirsak 3 (65 Wilk), Sobolewski 3, Paljić 3 (84 Piotr Brożek) - Rios 3, Żurawski 4. Trener: Robert Maaskant.
Polonia: Juszczyk 3 - Hricko 3, Hanek 3, Żytko 3, Mysona 3 - Barcik 4, Sawala 3, Falkowski 3 (71 Vascak), Matawu 4 (87 Bykowski), Radzewicz 3 - Wojsyk 2 (72 Mikołajczak). Trener: Jurij Szatałow.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto