Wisła Kraków. Wnioski po meczu z Wisłą Płock druzgocące dla Artura Skowronka
PRZYGOTOWANIA FIZYCZNEGO BRAK
Co by trener Artur Skowronek nie opowiadał o wynikach badań, solidnej pracy treningowej itp. sprawach, to obraz nie kłamie. Wisła Kraków wygląda dramatycznie pod względem przygotowania fizycznego. I to wielowymiarowo, bo krakowianie są od swoich rywali wolniejsi, przegrywają pojedynki siłowe, a swoje akcje rozgrywają z szybkością żółwia. W piątek wieczorem zawodnicy „Białej Gwiazdy” przebiegli nieco ponad 104 km. To jest bardzo słaby wynik. Dla porównania, taki Górnik Zabrze regularnie wykręca ok. 120 km i to w naprawdę dobrym tempie. Zresztą polecamy popatrzeć na jeden czy drugi mecz zabrzan. Oni po boisku po prostu fruwają. I jakoś nikt tam nie opowiada, że okres przygotowawczy był krótki. W tym miejscu trudno nie dojść do wniosku, że Artur Skowronek sam jest sobie winny. Miał fachowca, jak się patrzy, czyli Leszka Dyję, który przygotował mu znakomicie drużynę do rundy wiosennej. Wystarczy przypomnieć, jak wiślacy śmigali w lutym, na początku marca. Później przyszła pandemia i Skowronek doszedł do wniosku, że on wie lepiej, jak przygotować drużynę. Efekty były widoczne już po restarcie ligi, są widoczne również teraz. I z tego, co wiemy, niewielka tutaj jest wina trenera Piotra Jankowicza, który zastąpił Dyję…