Węgrzy, Słowacy, Ukraińcy, a także Hindusi. Te narodowości odwiedzają zimą Zakopane

Turyści z zagranicy w Zakopanem to nie nowość. Obcokrajowcy pojawiali się pod Giewontem niemal od zawsze. W pierwszej dekadzie XXI wieku zimą Zakopane masowo zalewali Rosjanie – najpierw ci najbogatsi, potem klasa średnia. Najazd zaczynał się zaraz po katolickich świętach Bożego Narodzenia i trwał zazwyczaj do początku zimowych ferii. Rosjanie spędzali w górach prawosławne święta Bożego Narodzenia. Wraz z nimi wypoczywali masowo Ukraińcy i Białorusini. W hotelach i restauracjach pojawiały się karty menu pisane cyrylicą. Odpływ zaczął w latach 2012-2014. Stopniowo zanikał, a od 2022 roku – od ataku Rosji na Ukrainę turystów z Rosji nie ma w ogóle.

W ostatnich latach – tyle, że w okresie letnim – wyraźnie dominującą grupę stanowią goście z Półwyspu Arabskiego. Kolejny rok z rzędu całymi rodzinami przyjeżdżają w Tatry w czasie wakacji i jesienią. Podobnie jak w przypadku turystów ze Wschodu, tak i teraz są już lokale, które przygotowały informacje dla klientów w języku arabskim.

- Teraz także zaczęli pojawiać się w zimie. Widać ich na Krupówkach, ale są w zdecydowanej mniejszości. Oni nie jeżdżą na nartach, widać ich tylko na Krupówkach – mówi Mariusz, kierowca busa z Zakopanego.

Za to dominującą narodowością w tym roku są zdecydowanie Węgrzy i Słowacy. - Tych pierwszych jest więcej. Jest ich naprawdę sporo. Co chwilę widać auta na węgierskich numerach rejestracyjnych. Byli u nas w czasie świąt Bożego Narodzenia, na sylwestra, są teraz – dodaje Maria Gawlak, prowadząca mały pensjonat w Zakopanem.

Łukasz Filipowicz, właściciel ośrodka hotelowego w centrum miasta, dodaje, że w okresie świąt w ogóle było bardzo dużo turystów zza granicy. - Czeski, Słowacki, Litwini i oczywiście Węgrzy – wylicza.

Mieszkańcy Zakopanego dodają, że Węgrzy – którzy przecież w swoim kraju takim zim jak w Zakopanem nie mają, dzielą się na dwie kategorie. - Tych co przygotowali się na zimowe warunki i tych, co zupełnie to zignorowali – mówi pan Łukasz, wynajmujące pokoje w Zakopanem. - Jedni mają zimowe opony i łańcuchy w bagażniku, a inni przyjeżdżają do nas jakby jechali na plaże: na letnich oponach. Ale generalnie są to bardzo spokojni ludzi. Są ciekawi naszego miasta. Pytają o atrakcje turystyczne, o karczmy z góralskim jedzeniem. Wyprawami w Tatry za bardzo się nie interesują. Chcą pospacerować i pozwiedzać miasto.

Zdaniem branży turystycznej popularność Zakopanego wśród Węgrów to efekt tzw. marketingu szeptanego. - U nas dużo się mówi wśród znajomych o Zakopanem, że są wysokie góry i śnieg. Nie ma jakieś wielkiej kampanii reklamowej, ale dużo postów w internecie, artykułów, opinii zwykłych ludzi. Myślę, że to spowodowało, że moich rodaków jest tutaj dużo. Ja sam przyjechałem, bo znajomy wcześniej był i zachwalał – mówi Zoltan Viktor, turysta z Węgier.

Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej uważa, że sprzyja temu bliskość do naszego kraju. - Wystarczy 3-4 godziny i już są w Zakopanem. Poza tym nie oszukujmy się, śnieg zakopiański jest tańszy niż śnieg alpejski – dodaje.

Sporo jest także gości z Ukrainy - szczególnie teraz, gdy przypadają prawosławne święta Bożego Narodzenia.

W tym roku widać także nowych, egzotycznych gości. To Hindusi. Jest ich coraz więcej, przyjeżdżają całymi rodzinami. Dużo spacerują, ale i próbują szusować na nartach. Widać, że cieszą się bardzo śniegiem.

- Faktycznie, jest ich coraz więcej. Nawet mieliśmy kilku gości z Indii na święta Bożego Narodzenia. Wydaje mi się, że to są ludzie, którzy już w Polsce mieszkają, pracują i zaprosili na krótki wypoczynek swoje rodziny – ocenia Łukasz Filipowicz.