Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W poszukiwaniu kosza na plastik...[felieton]

milpsa
milpsa
Coraz więcej mówi się o segregowaniu śmieci. Już chyba każdy czuje wewnętrzną niezgodę na wyrzucanie wszystkich śmieci do jednego kosza. A jednak nie segregujemy. Dlaczego? – to pytanie zadałam dziś ponad 50 razy, przypadkowo napotkanym osobom.

Pierwszym i głównym powodem niesortowania śmieci jest brak wystarczającej ilości śmietników do tego przeznaczonych. Wszyscy jednogłośnie wskazywali na fakt, iż pojemniki na plastik, szkło czy papier są oddalone od ich mieszkań o średnio dwie ulice. Nie pozostawia to wątpliwości, że ludzie nie wyrzucają tam śmieci, bo nie będą z nimi biegać przez kilka ulic.

Ponadto do wynoszenia śmieci do tych pojemników, które są oddalone tak daleko, zniechęca również to, iż nie ma pewności, że nasze śmieci się tam zmieszczą. Pojemników jest mało i wystarczają dla ludzi mieszkających najbliżej nich. A chyba trudno wymagać, by ktoś od śmietnika wracał ze śmieciami.

Wśród pytanych osób, znaleźli się również studenci , którzy mieszkają na wsiach w domach prywatnych – każdy z nich sortuje w domu śmieci, bo dostają na każdy rodzaj śmieci specjalne worki. I nie do pomyślenia jest dla nich, by mogli te śmieci wrzucić do jednego kosza, skoro jest możliwość sortowania.

Żadna z ankietowanych przeze mnie osób nie była przeciwko sortowaniu, a nawet nie było takiej, której byłoby to obojętne. Każda natomiast z niecierpliwością czeka aż miasto stworzy w końcu ku temu warunki.

Nie jest łatwe dokonanie zmian w tak dużym mieście jak Kraków, ale jak widać ludzie tych zmian potrzebują i się na nie godzą.

Przecież na każdym podwórku jest kilka koszy. Najprostszym sposobem byłoby naklejenie na nie napisów „ szkło”, „plastik”, „ papier”. Skoro w innych krajach np. w Niemczech taki system się przyjął, to dlaczego ma się nie przyjąć i u nas?
Oczywiście na resztę śmieci mogłyby być kosze „bio” , do których wrzuca się obierki, ogryzki, resztki pokarmów, czyli wszystko to co się samo rozłoży w krótkim czasie.

No i oczywiście podobnie jak na wsiach, musiałby się pojawić zakaz „mieszania śmieci” pod groźbą nie wywiezienia. Ale biorąc pod uwagę coraz to większą świadomość ludzi w tej kwestii, takie problemy powinny być sporadyczne.

Istnienie akcji dotyczących segregowania, organizowanych w Krakowie pokazuje, że wiele się robi w celu rozpowszechnienia tej metody wyrzucania śmieci oraz ochrony środowiska. Jednak wciąż mam wrażenie, że dużo się o tym mówi a mniej wprowadza w życie.

A może powinniśmy udowodnić, że jesteśmy już gotowi na przyjęcie nowych koszy na nasze podwórka? Że wiemy do czego są przeznaczone i na nie czekamy? Może postaramy się pomóc miastu i będziemy też osobiście rozpowszechniać ideę sortowania?

Ale niezależnie od tego, kiedy sortowane kosze zagoszczą na naszych podwórkach, jest jedna bardzo ważna rzecz, o której każdy segregujący wiedzieć powinien - co wrzucać do jakiego kosza. Bo to takie oczywiste nie jest. Informację taką znajdziecie na stronie MMki.

Dowiedzmy się tego już dziś, a gdy na naszych podwórkach pojawią się wymarzone kosze – przekażemy te informacje tym, którzy nie będą wiedzieć.






emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: W poszukiwaniu kosza na plastik...[felieton] - Kraków Nasze Miasto

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto