- Piotrek był grzecznymi chłopcem, dobrze się uczył, siostra nigdy nie skarżyła się na niego - zeznała matka chrzestna okarżonego. Wczoraj, w trzecim dniu odbywającego się w Sądzie Okręgowym w Nowym Sączu procesu Piotra P., oskarżonego o zamordowanie matki i dwóch przyrodnich, młodszych braci zeznawali członkowie rodziny i sąsiedzie.
Tragedia rozegrała się 27 sierpnia 1999 roku, ale dopiero po miesiącu policja odkryła w sadzie obok domu w Michalczowej dół z trzema ciałami.
W chwili dokonania morderstwa Piotr P. miał 17 lat, był uczniem III klasy Liceum Ekonomicznego w Nowym Sączu. W śledztwie złożył obszerne zeznania. Zbrodnię tłumaczył narastającym konfliktem z matką, która jakoby faworyzowała młodsze rodzeństwo. Braci (9 i 7 lat) zwabił do sadu, gdzie wcześniej wykopał dół, matkę zabił w kuchni i zwłoki zaciągnął do sadu. Zaraz po potrójnym zabójstwie usiłował odebrać sobie życie, a potem przez miesiąc mówił, że matka i bracia zaginęli. Na sali rozpraw siedzi blady jak ściana ze spuszczoną głową. Wczoraj, ani razu nie popatrzył na sąd i świadków. Z profilu to jeszcze dziecko. Biegli orzekli, że oskarżony nie wykazuje żadnych oznak choroby psychicznej i nie miał zaburzonej świadomości w chwili popełnienia swych czynów, choć ma skrzywioną osobowość. Milczący, zamknięty w sobie o ponadprzeciętnym ilorazie inteligencji.
19 października dalszy ciąg procesu. Okarżonemu grozi nawet dożywocie.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?