Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tomasz Siemieniec: Tradycja treningu noworocznego jest wpisana w DNA Cracovii. Wszystko inne przemija, a ona zostaje

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Tomasz Siemieniec grał w treningach noworocznych jako piłkarz, ale także jako kierownik drużyny Cracovii - tak było w 2012 roku
Tomasz Siemieniec grał w treningach noworocznych jako piłkarz, ale także jako kierownik drużyny Cracovii - tak było w 2012 roku Andrzej Banaś
- Czekam na duże zmiany w klubie - nie ukrywa Tomasz Siemieniec, z Cracovią związany od dziecka. Jako piłkarz, potem kierownik drużyny, obecnie prezes stowarzyszenia kibiców Cracovia Oldschool. Przed treningiem noworocznym 2024 - oczywiście 1 stycznia, oczywiście o godz. 12 na stadionie przy ul. Kałuży - wskazuje kierunek, jaki powinien jego zdaniem obrać klub. - Jeżeli będziemy chcieli tylko utrzymać się przy dotychczasowym budżecie, to myślę, że czeka nas szybki albo powolny, ale na pewno spadek - ostrzega.

Jak sobie wyobrażasz atmosferę, otoczkę akurat tego treningu noworocznego?
Tomasz Siemieniec: - Chyba normalnie.

Dwa tygodnie po śmierci Janusza Filipiaka.
Nie wiem, czy klub ze względu na tę okoliczność coś przygotowuje. Moim zdaniem, śmierć profesora Filipiaka niestety niewiele zmienia w kontekście treningu noworocznego. Tradycja treningu noworocznego jest wpisana w DNA Cracovii. Wszystko inne przemija, a ona zostaje. I mam nadzieję, że po mojej śmierci też będzie trwała.

Śmierć Janusza Filipiaka należy traktować jako zamknięcie pewnego etapu w historii klubu?
Tak, jest to zamknięcie jakiegoś etapu. Jak każda śmierć i zmiana, którą za nią idzie. Ale historia Cracovii już jest ponad stuletnia, historia treningów noworocznych niewiele krótsza, dlatego w takiej tradycji to niewiele zmienia. Zmienia być może, jeśli chodzi o dalsze plany na Cracovię. Daje kibicom do myślenia, co będzie teraz? Jak pani Elżbieta będzie prezesowała? Co zrobi, żeby Cracovia była na szczycie? Lub czego nie zrobi.

Sam sobie na pewno zadajesz te pytania. Jest w tobie niepokój, ciekawość, czy też nadzieja na to, co będzie z Cracovią?
To, co mówi pani Elżbieta, jej pierwsze działania, czyli odsunięcie pewnych osób od klubu, robienie porządków w klubie, napawa pewną nadzieją. Ale ja jestem nauczony tymi latami wcześniejszymi i czekam na te duże rzeczy, duże zmiany. Na razie tą najważniejszą jest pozbycie się z klubu szkodników, których niestety pan profesor jakoś nie miał ochoty zwolnić. Teraz czekam na duże kroki. Czyli zatrudnienie dyrektora marketingu, dyrektora sportowego, prezesa. Moim zdaniem, te trzy osoby to mają być profesjonaliści. A jeżeli będą profesjonalistami z krwi i kości, to sobie resztę ludzi znajdą i dostosują. Pytanie jednak, jaką my drogą pójdziemy. Czy nadal będziemy szli w wersję budżetową, biorąc ludzi tanich, którzy się będą u nas uczyć. Dla mnie oznaczałoby to tylko, że chcemy jakoś przetrwać i szybko sprzedać klub. Czy jednak zainwestujemy, weźmiemy profesjonalistów sprawdzonych na rynku, będziemy płacić im odpowiednie pieniądze - i pójdziemy w stronę rozwinięcia Cracovii, sukcesów. Może docelowo kiedyś sprzedaży klubu, ale poprzez te sukcesy zwiększymy wartość Cracovii.

Rozumiem, że jesteś zdecydowanym zwolennikiem drugiej opcji.
Oczywiście. Właściwie od awansu do ekstraklasy 20 lat temu nasz klub niewiele się zmienił. OK, zmieniła się infrastruktura - stadion plus baza treningowa. Ale funkcjonowanie klubu, poszczególne elementy - marketing, baza medyczna, baza szkoleniowa, wielkość sztabu pierwszej drużyny - to wszystko jest raczej na niskim poziomie. Brak skautingu, brak działu analiz... W ekstraklasie utrzymujemy się dlatego, że w tej chwili dużo klubów się uczy. Kilka nam już odjechało: Legia, Lech, Raków, Pogoń Szczecin, do nich chcą doszlusować Śląsk Wrocław i Jagiellonia. To kluby, które będzie nam bardzo ciężko dogonić, jeżeli nie zmienimy się, nie dostosujemy się do obecnych wyzwań. A jeżeli będziemy chcieli tylko utrzymać się przy dotychczasowym budżecie, to myślę, że czeka nas szybki albo powolny, ale na pewno spadek. No, nie utrzymamy tego w tej formie w ekstraklasie.

Co potrzeba w drużynie zmienić zimą, żeby utrzymała się na tym szczeblu?
Jeden z tych dużych kroków, które trzeba zrobić szybko, to zatrudnienie zawodników. Na tę chwilę nie powinniśmy się raczej pozbywać nikogo, mamy małą kadrę, a pozyskać wypadałoby nawet sześciu zawodników. Takich, którzy nas wzmocnią, czyli wejdą od razu do pierwszej jedenastki albo docelowo są widziani w pierwszej jedenastce. Jest bardzo źle, a nie chcielibyśmy przerabiać scenariusza spadkowego, bo później awansować może być bardzo ciężko. Popatrzmy, jakie w tej chwili firmy są w pierwszej lidze i z jakimi problemami się zmagają. A my wcale nie wyglądamy lepiej. Tym bardziej czekam na te duże kroki pani Eli i nowego zarządu. Na te kroki, które się wiążą z dużymi wydatkami, inwestycjami. Przekonamy się tym samym, w jaką stronę mniej więcej to zmierza.

Ostatni mecz, wygrany z Legią, zmienił coś w twoich oczach, jeśli chodzi o ocenę rundy, tego roku?
Nie, absolutnie nie zmienił. OK, pewnie jak każdy kibic nie chciałem, żebyśmy zimowali na miejscu spadkowym – no więc to zmienił. Ale tylko to. Jeśli chodzi o całą rundę, to było widać od początku, że jest nas za mało, jakościowo jesteśmy za słabi. Jeżeli tego nie zmienimy, jakości i liczby zawodników, będziemy mieli bardzo ciężko, żeby się utrzymać.

Utrzymanie w ekstraklasie to takie twoje pierwsze, najważniejsze życzenie na nowy rok?
Tak, pierwsze i najważniejsze. Bo wszelkie zmiany, które, mam nadzieję, będziemy robili, wiążą się jednak z drużyną ekstraklasową. Pamiętajmy, że dotacje z transmisji telewizyjnych, od sponsorów są największe w ekstraklasie. Spadając, tracisz mnóstwo z tych pieniędzy. Musisz potem bardzo dużo zainwestować, żeby awansować.

No, przykład nie jest daleko, po drugiej stronie Błoń. Wisła z tym problemem boryka się drugi rok.
Awansować jest bardzo ciężko. Lepiej zainwestować teraz, żeby się utrzymać, niż potem martwić się, jak znaleźć pieniądze na awans, bez gwarancji, że to nastąpi. Więc trzeba postarać się o utrzymanie, a w międzyczasie zacząć przeorganizowywać klub. Mam świadomość, że na efekty dużych zmian trzeba będzie poczekać. Degrengolada w Cracovii trwała 20 lat, tego się nie da zmienić w miesiąc, dwa, trzy. Minimum trzy lata to czas, po którym widać efekty zmian. Tworzenie nowych struktur w klubie, układanie drużyny. To powinno być multum zmian, które mogą się wiązać z jakimiś sukcesami w przyszłości. Byle w czasie tych przeobrażeń nie spaść z ekstraklasy… Mnie w Cracovii się marzy, nie wiem, czy osiągalny, ale ten duet z Rakowa: prezes Krawczak i trener Papszun. Ludzie, którzy budowali wielki Raków. Chodzi mi o ludzi takiego pokroju.

Nie ma w polskiej piłce wiele ośrodków, w których stabilny rozwój przyniósłby naprawdę duży sukces.
Wiem, ale marzę sobie o czymś takim. Pewnie na takich ludzi potrzebne są duże pieniądze, ale to są ludzie, którzy przechodzili już pewną drogę i są w stanie, myślę o okresie trzech lat, doprowadzić Cracovię do poziomu Rakowa. Może jeszcze nie takich sukcesów sportowych, ale do poziomu organizacyjnego Rakowa. W Rakowie uczyli się pewnie trochę na błędach, teraz wiedzą już, które rozwiązania są właściwe, będzie im trochę łatwiej. A Cracovia ma już stadion, ma bazę treningową, ma kibiców. Na pewno ma większy potencjał niż Raków... No, ale trzeba by było zainwestować i w tych ludzi, i w ludzi, których oni by chcieli zatrudnić. Nie będzie to na pewno ani tanie, ani łatwe. Powtarzam jednak: jako kibic Cracovii marzę o czymś takim.

O treningu noworocznym to nie za wiele żeśmy porozmawiali. Widzę, że w tym momencie są dla ciebie sprawy ważniejsze.
Na pewno będę na treningu. Nigdy nie wyjeżdżam na sylwestra, właśnie dlatego, żeby na nim być. Teraz też przyjdę, będę się cieszył, że przeżyłem kolejny trening noworoczny Cracovii, że spotkałem znajomych. Tego dnia na stadion przychodzą najzagorzalsi kibice. Ja byłem dziesiątki razy.

Wiele razy grałeś w tych meczach.
Grałem, oglądałem, byłem kierownikiem drużyny. Różne rzeczy przeżywałem. A może jeszcze kiedyś uda mi się kopnąć na treningu noworocznym? Nie wiadomo. Chciałbym, bo to jest sentyment, a ja już dawno serce zostawiłem na Kałuży.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Tomasz Siemieniec: Tradycja treningu noworocznego jest wpisana w DNA Cracovii. Wszystko inne przemija, a ona zostaje - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto