To nie konkurs piękności

POLSKA - WENEZUELA 3:0 (25:21, 26:24, 25:22). Polska: Zagumny, Gruszka, Gołaś, Rybak, Szczerbaniuk, Murek - Ignaczak (l), Stelmach, Prygiel.

Wenezuela: Valera, Gomez, Royes, Marquez, Ereu, Cedeno - Valderrama (l), Blanco, Manzabillo, Diaz, Mendez.

Polscy siatkarze rozpoczęli od zwycięstwa turniej kwalifikacyjny na olimpiadę w Atenach rozgrywany w Porto. Nie musieli wznieść się na wyżyny swoich umniejętności, aby wykazać wyższość nad przeciętną ekipą Wenezueli. O poziomie jej gry rozstrzyga dyspozycja skrzydłowego - Gomeza. A że we wczorajszym spotkaniu nie imponował skutecznością, Polacy mieli bardzo ułatwione zadanie. Dobrze zagrali w bloku, a w ataku grę ,ciągnął" Murek. Występujący z nim po przekątnej Gruszka nie miał swojego dnia myląc się bardzo często. Nasi siatakrze mieli inicjatywę w każdym secie, prowadzili przynajmniej dwoma punktami, ale błędy w ataku i przyjęciu zagrywek nie pozwalały im czuć się pewnie w końcówkach. Najbardziej nerwowy był drugi set, choć wydawało się, że nic złego polskiej drużynie stać się w nim nie może. Jednak przy prowadzeniu 23:19. Gomez trafił kilka razy ,brazylijskimi" zagrywkami Ignaczaka i Wenezuela objęła prowadzenie 23:24. Na szczęście Prygiel wreszcie dostał szansę skutecznego ataku przerwając passę rywali. Potem wreszcie pokazał się Gruszka i emocje w tym meczu się skończyły.

- W tym spotkaniu nie chodziło, czy zagramy pięknie czy brzydko - komentował trener Stanisław Gościniak. - Nie występujemy w konkursie piękności. Przylecieliśmy na turniej, żeby wygrać trzy mecze. Do Aten brakuje nam już tylko dwóch zwycięstw. Naszym najtrudniejszym rywalem będzie Portugalia. W meczu z Wenezuelą chodziło o wygranie jak najmniejszym nakładem sił. I ten cel osiągnęliśmy."