Czy tak ciężki jest zbędny w kieszeni papier, że nie można go donieść do śmietnika? A może Naród jest tak wątły, że nie jest w stanie śmiecia donieść do kosza, tylko rzuca gdzie popadnie?
Świńska epidemia się rozszerza, a wirusy mutują i to nie tylko w drogach oddechowych. Niektóre przerzucają się na ręce, a inne na nogi lub mózg. Jeśli to nie świńska przypadłość, to jak inaczej można to wytłumaczyć? Że miotły strajkują, grabie mają zbyt szeroki rozstaw zębów, a odpowiedzialny za czystość na osiedlu Kurdwanów Nowy, ma problemy z kręgosłupem? Od kiedy zrobiono podział gruntów na osiedlu, część terenu stała się niczyja. Geodeci wyznaczyli połacie ziemi przynależne do spółdzielni i oznaczyli je palikami, które do niedawna było widać. Teraz nie widać nic, bo kurz i brud przykryły fluoryzującą farbę.
Podejście do początkowego przystanku przy pętli Kurdwanów Nowy niezmiennie wygląda tak samo od lata, gdyż nikt tu od tego czasu nie zamiata. Sterty śmieci zalegają ubogi trawnik, na którym można znaleźć papiery, butelki pet, butelki szklane, opakowania po słodyczach oraz całą stertę petów. Oczywiście sami jesteśmy sobie winni, bo nie ma większego śmieciarza od człowieka. Jesteśmy producentem ton śmieci i toniemy w brudzie. Czy musi tak być? Niby tak bardzo wierzący naród, a jednak nie do końca. W pospolitych, dziesięciu przykazaniach, brakuje jeszcze jednego zapisu, jedenastego "Nie śmieć", bo nie będzie miał tego kto posprzątać.
Czyżby teren wzdłuż nasypu tramwajowego był niczyj? Jednak chyba tak nie jest, gdyż w lecie, gdy tylko trawnik podniesie się z ziemi, przyjeżdża traktor i kosi z uporem maniaka piękną zieleń. Na wiosnę i w jesieni zjawiają się tu ekipy sadzące drzewka, tak że całkowicie teren pozbawiony właściciela nie jest. W centrum miasta brak porządku wokół posesji straż miejska karze wysokim mandatem. Oddalone od centrum miasta blokowiska nie mają swojego opiekuna, który zadbałby o wygląd osiedla. Nie dociera tu również straż miejska, bo w mieście jest lepszy utarg na mandatach. Tu natomiast nie ma kogo ukarać, bo brak nazwiska właściciela gruntu i nie wiadomo, do kogo należy dany teren.
By Kraków stał się kolebką prawdziwej kultury oraz czystości, wpadł mi do głowy jeden, genialny pomysł. Może by tak znaczyć tabliczkami, czyja to jest własność, by odpowiednie służby wiedziały, kogo karać? To byłby świetny pomysł, bo dopóki teren jest bezpański, to nikt o niego nie dba. Gdy będzie podpisany, strzeżcie się właściciele, bo wasz portfel może mieć zawał.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?