Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strajk kobiet 2020 hasła na transparentach "Zaniepokojone byłyśmy w 2016, teraz jesteśmy wkur***e!" - dziewuchy wykrzyczały swój gniew

Anna Piątkowska
Anna Piątkowska
Hasła na transparentach Strajku Kobiet pokazują najwyższy stopień gniewu
Hasła na transparentach Strajku Kobiet pokazują najwyższy stopień gniewu Szymon Starnawski /Polska Press
Nie po raz pierwszy na ustach i transparentach protestujących znalazło się słowo uważane za wulgarne, jednak tym razem nie jest ono wyjątkiem, a hasłem przewodnim i to w buncie wywołanym przez kobiety. A wiadomo, „kobieta nie przeklina, a jak już przeklina, to znaczy, że jest doprowadzona do ostateczności”. Zaś językowym strażnikom poprawności dziewuchy odpowiadają: "zaniepokojone to byłyśmy w 2016, teraz jesteśmy wkur***e".

FLESZ - Koronawirus w Polsce. Zachowajmy czujność i zdrowy rozsądek

Choć kreatywność językowa protestujących jest najwyższych lotów, główne hasła sprowadzają się do przesłania - „nie chcemy dyskutować, chcemy, żebyście odeszli” wyrażonego w prostych żołnierskich słowach; „wypier***ć” oraz „je***ć PiS”, czyli ośmiu gwiazdkach. Ten język dotychczas zarezerwowany był dla tzw. marginesu albo mocnych męskich słów - tak usprawiedliwił premier Morawiecki „chamską hołotę” Jarosława Kaczyńskiego („Moim zdaniem czasami muszą paść takie męskie słowa” – mówił premier).

„Trzeba nas było nie wk***ć”

Oburzone wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego kobiety uznały, że w debacie, która ich dotyczy, czas na takie właśnie męskie słowa.

- Sytuacja jest tak pełna emocji, że nawet damy przeklinają - można powiedzieć. Mówiąc to sam się z siebie śmieję, bo wypowiadam pewien stereotyp patriarchalny, że damom nie wypada przeklinać, a mężczyznom wypada, bo to tzw. męski język. No to teraz padły damskie słowa i okazało się, że są mocniejsze i mają o wiele większe znaczenie – mówi pisarz i tłumacz dr Michał Rusinek. - Prof. Smoczyńska bardzo ładnie napisała, że są takie słowa w języku, których używamy na co dzień i takie, których używamy od święta, czyli na specjalne okazje i właśnie nadeszła ta specjalna okazja.

W komentarzach na temat protestów pojawiają się uwagi dotyczące języka właśnie, bo przecież można powiedzieć to, co się chce kulturalnie i elegancko. Otóż nie, mówi dr Małgorzata Majewska, która na co dzień zajmuje się komunikacją językową.

- Do tej pory, stereotypowa kobieta nie przeklinała. A jak już przeklinała to znaczy, że została doprowadzona do ostateczności. To, co się wydarza, to jest głównie pokazanie gniewu w największej postaci. I tego, że kobiety mają dość dotychczasowego uwięzienia w tradycyjnej roli Matki Polki, ślepo słuchającej męskiego świata. Dlatego pojawiają się wulgaryzmy – tłumaczy dr Majewska.

Nie sposób nie zauważyć wśród bardzo kreatywnych haseł również tych, których komunikat odbijaja wulgaryzmy: „Uciekaj chyżo” czy „Proszę, prędziutko się oddalić”, których ugrzeczniona i nienaturalna forma, bo przecież nikt z nas na co dzień tych słów nie używa, sugerują hasła przewodnie protestu.

Dr Majewska zwraca również uwagę na bogactwo strategii językowych, bo wprawdzie wulgaryzm jest postawiony na pierwszym planie i jest wskaźnikiem determinacji oraz poziomu frustracji, ale także tego, że kobiety nie boją się przełamywać tabu i stereotypu grzecznej dziewczynki.

- Kobiety pokazują, że nie boją się być wkurzone, brzydkie w tym wkurzeniu, wulgarne. Pokazują, że etap istnienia kobiet jako tych, które odbijają się w męskich oczach dla wielu z nich już się skończył – podkreśla językoznawczyni.

A i treści na transparentach nie pozostawiają złudzeń w tej materii - "Zaniepokojone to byłyśmy w 2016, teraz jesteśmy wkur***e!" - krzyczą protestujące.

O tym, że czas zaniepokojenia i debaty już minął świadczą zdaniem dr Majewskiej także hasła kierowane ad personam.

- Bezpośrednie uderzenie w panią Kaję Godek, Jarosława Kaczyńskiego, Andrzeja Dudę, czy Agatę Dudę to też jest wyraz ogromnej determinacji. Przecież atakowanie ad personam ma określone konsekwencje prawne, tymczasem, mam wrażenie, że poziom frustracji jest już tak duży, że nikt o tych konsekwencjach nie myśli – wyjaśnia.

Rewolucja jest kobietą

Bezpośrednią przyczyną wybuchu tego protestu stał się wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że aborcja w przypadku ciężkich i nieodwracalnych wad płodu jest niezgodna z Konstytucją, ale zdaniem dr Majewskiej była to jedynie kropla, która przelała czarę goryczy.

- Te przemiany zaczęły się dużo wcześniej, już wówczas, gdy kobiety zaczęły walczyć o feminatywy w języku, kiedy pojawiła się potrzeba narracji kobiet, które nie chcą mieć dzieci. Ten walec społeczny gdzieś się toczył, a podpisanie tej ustawy spowodowało, że to, co się od dawna kumulowało, wybuchło – mówi językoznawczyni.

W proteście, który wywołały kobiety w odpowiedzi na próby ograniczenia ich wolności związanej z rozrodczością nie mogło więc zabraknąć także odwołania do fizjologii, od wulgaryzmów po metaforyczne określenia narządów płciowych. W tym zakresie twórczynie i twórcy transparentów wykazali się także ogromną kreatywnością, by wymienić tylko kilka: "Kobiet pusia nie Jarusia", "Twój kot, nasze bobry", "Kinga, doradź tacie, żeby nam nie zaglądał w gacie", "Rząd nie ciąża, można go usunąć".

Pozdro dla kumatych - pokolenie Z wyszło na ulice

Obecne protesty to bunt, w którym mocno wybrzmiewa głos młodego pokolenia, silnie reprezentowani są studenci i studentki, pokolenie Z, co widać także w komunikatach na transparentach.

- To jest bunt bardzo młodych ludzi, którzy posługują się własną poetyką, np. internetu, stylizują swoje hasła na napisy na memach, odwołują się do swojej kultury, odwołują się np. do gier komputerowych, ale też wykorzystują poezję albo kody profesjonalne – tłumaczy Michał Rusinek – Oprócz tych walących między oczy, niewyszukanych są także subtelne. Hitem wczorajszego dnia jest dla mnie hasło „Kaja Godek nie odróżnia signifiant od signifie” – majstersztyk i mimo, że to był dowcip wewnętrzny, to jednak bardzo wiele osób protestujących to studenci filologii, czy szeroko pojętej humanistyki, którzy de Saussure`a czytali i wiedzą, na czym polega dowcip.

Mrugnięcia okiem - "pozdro dla kumatych" to temat na rozprawę naukową i z pewnością kiedyś taka powstanie, i znajdą się w niej takie perły: „Obyś ch***u wdepnął w Lego”, „Bosak ogląda porno do końca, bo myśli, że będzie ślub”, „Jaki rok, taki Open’er”, „Wychowali nas na romantyzowaniu powstań, a potem się dziwią, że protestujemy”.

Obecne protesty już porównuje się do buntu studentów z `68 roku, jak się skończy i co przyniesie?

- Nie jestem politologiem, więc będę się trzymał nauki - rewolucje naukowe poprzedzane były rewolucjami językowymi, proponowałbym, żeby mieć to na uwadze – podsumowuje nauczyciel akademicki Michał Rusinek.

***
Tytułowe "dziewuchy" to nawiązanie do ruchu Dziewuchy Dziewuchom istniejącego od kwietnia 2016 r., powołanego w sprzeciwie wobec planu zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto