MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rywal z innej bajki

BAT
fot. Jacek Kozioł
fot. Jacek Kozioł
ŁKS ŁÓDŹ 67 WISŁA CAN-PACK KRAKÓW 87 (20:31, 25:17, 11:20, 11:19) ŁKS: Oliveira 18 (1x3), Krystofova 16, Skorek 14, Wlaźlak 9 (2x3), Żytomirska 6 - Dominauskaite 4 oraz Piątkowska.

ŁKS ŁÓDŹ 67
WISŁA CAN-PACK KRAKÓW 87
(20:31, 25:17, 11:20, 11:19)

ŁKS: Oliveira 18 (1x3), Krystofova 16, Skorek 14, Wlaźlak 9 (2x3), Żytomirska 6 - Dominauskaite 4 oraz Piątkowska.
WISŁA: DeForge 24 (3x3), Holdsclaw 22, Vilipić 13, Skerović 4, Wielebnowska 2 - Krawiec 13 (3x3), Trześniewska 3, Gburczyk 2, Canty 2, Trafimawa 2. Sędziowali: Artur Fiedler i Marek Maliszewski. Komisarz: Teresa Swędrowska.
Widzów 500.

Łodzianki za wszelką cenę chciały się zrehabilitować za środową, gdyńską klęskę z Lotosem 46:92. Naturalnie zdawały sobie sprawę kogo podejmują we własnej hali, jednakże pragnęły powalczyć i w pierwszym rzędzie nie przegrać w kompromitujących rozmiarach. I to im się udało, po spotkaniu zaś w polskim Manchesterze zgodnie stwierdzono, iż konfrontowano się z zespołem po prostu z innej bajki... Po pierwszej kwarcie wydawało się, że dla krakowianek spotkanie będzie "spacerkiem". Raziły rywalki głównie rzutami z dystansu, dominowały też pod tablicami. Ale od drugiej kwarty gospodynie zaczęły agresywnie bronić, trafiać "za trzy", walczyć pod koszami. Krakowianki jakby zaskoczone takim obrotem sprawy oddały pole i w 17 minucie przegrywały 37:38! Ale na koniec pierwszej odsłony, po przyspieszeniu gry, odzyskały prowadzenie 48:45.

W trzeciej kwarcie, początkowo, słabo było ze skutecznością. M. in. krakowianki aż czterokrotnie nie trafiły rzucając spod samego kosza. Stopniowo jednak inicjatywa wracała do faworytek (np. dzięki szczelnej i agresywnej defensywie), a od stanu 59:51 (27 min) krakowianki już tylko powiększały przewagę punktową. Trener Elmedin Omanić dał pograć dziesięciu zawodniczkom i wszystkie potrafiły punktowć. Cieszy niezły występ Moniki Krawiec, która zagrała po przerwie spowodowanej kontuzją. Należy też pochwalić Chamique Holdsclaw. Momentami grała jak na gwiazdę WNBA przystało. Czyli wiele wskazuje, że aklimatyzacja Amerykanki przebiega prawidłowo, a koszykarka coraz lepiej rozumie się z nowymi koleżankami. A już dziś wiślacka drużyna poleci (via Mediolan) do Walencji, by jutro o godz. 20.30 rozpocząć tam mecz 1/8 finału Euroligi z Ros Casares. Naturalnie bez Chamique Holdsclaw, albowiem zdecydowano, że w Eurolidze - jako zawodniczki spoza Europy - nadal będą występowały Anna DeForge i Dominique Canty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Studio Euro odc.4 - PO AUSTRII

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto