Podziurawione drogi w Węgrzcach Wielkich [LIST CZYTELNICZKI]

Dzwonimy, piszemy, chodzimy na zebrania, składając pisma podpisane przez mieszkańców. Czujemy się jak na XIX-wiecznej wsi zabitej deskami, bo pomijając dziury głębokości 40 cm - po deszczu dzieci wracają ze szkoły ubłocone do kolan. Dodam, że nie możliwości wybrania drogi alternatywnej!

W maju, okresie komunijnym - powiem szczerze, musiałam się wstydzić własnej gminy przed gośćmi. Byli zdruzgotani, PO CZYM musieli do mnie dojechać. Zdarzyło się kiedyś, że znajomi do nas nie przyjechali, stwierdzając, że szkoda im auta. Brzmi nieprawdopodobnie - jesteśmy przecież w obszarze silnie zurbanizowanym...

Jedna z tych dróg ma mieć w tym roku (po wielu latach proszenia) nakładkę asfaltową, niestety, szeroką tylko na trzy metry. Ale cudownie, że choć taką. Druga droga dojazdowa nadal jest pomijana (ta opisana na mapie jako nieprzejezdna) - a ona jest najkrótszą drogą dzieci ze szkoły. Moje córki przez część roku, gdy popada deszcz - nie są w stanie przyjść do szkoły/wrócić do domu czyste. Zdarzyło się kiedyś, że but utopił się w błocie tak, że aż wysunęła się z niego stopa prosto w błoto, zdarzyło się, że córka na zalanej błotem dziurze się poślizgnęła, wywróciła, wskutek czego była brudna aż po szyję. Nieraz dzieci się skarżą, że nie mają jak tego błota i dziur obejść, bo trawnik dookoła jest grząski i mokry. Człowiek idąc na nogach do autobusu wchodzi do niego jak po pracy w polu - ubłocony do kolan. W XXI wieku!

Na zdjęciach: na czerwono oznaczyłam dwie drogi gminne - dojazdowe do osiedla (większość dróg na osiedlu jest prywatnych). Mapka w większym zbliżeniu pokazuje, że ulica została samozwańczo oznaczona jako NIEPRZEJEZDNA).

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!