Podejrzenia o wymuszenia

Noc ze środy na czwartek, i najprawdopodobniej kolejną, spędził w policyjnym areszcie Piotr P. konferansjer i aktor, związany m.in. z Quasi Kabaretem Rafała Kmity. Do aresztu trafił po akcji posła - detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, do której doszło w samym centrum Krakowa, tuż przed godz. 15 w środę. Ludzie detektywa zatrzymali konferansjera i artystę kabaretowego, 39-letniego Piotra P. na gorącym uczynku, czyli w chwili odbierania koperty z haraczem. Haracz miał pochodzić od aktorów i konferansjerów z Podgórskiego Teatru Lalki i Aktora ,Parawan".

Dawid M. i Łukasz W. zwrócili się do Rutkowskiego z prośbą o pomoc, oskarżając Piotra P. o to, że chcąc monopolizować rynek imprez estradowych, wymusza od nich haracze w wysokości 1 tys. - 2 tys. złotych.

Oskarżenia pod adresem artysty najprawdopodobniej się potwierdzają, choć policjanci oficjalnie nie chcą tego przyznać. Przez cały wczorajszy dzień w komisariacie przy ul. Szerokiej przesłuchiwano poszkodowanych i świadków w tej sprawie. Do wczorajszego popołudnia nie doszło do przesłuchania oskarżanego.

- Pozostaje w naszej dyspozycji. Na podstawie uzyskanych dziś zeznań mamy podejrzenie, że z pomocą gróźb chciał wymusić od poszkodowanych pieniądze. Cały czas zbieramy inne dowody w tej sprawie. Gdy będziemy mieli ich dostatecznie wiele, przesłuchamy oskarżanego i podejmiemy decyzje o jego dalszym losie - tyle tylko mogła nam wczoraj powiedzieć komisarz Sylwia Bober-Jasnoch z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie

Antoni Mleczko, szef Teatru ,Parawan" działającego przy kinie ,Wrzos", całą sprawą jest zaskoczony. - Jeżeli w tej sprawie mogę coś powiedzieć, to tylko wyrazić olbrzymi żal do obu panów, że do swojej prywatnej aktywności mieszają nazwę naszego teatru. My tymczasem nie mamy i nie chcemy mieć z tym nic wspólnego! - podkreśla dyrektor Mleczko.