Trzeba było tylko wykupić specjalną monetę, wybitą na tą okazję w jednym z pierwszych obiektów muzealnych. Była ona przepustką do innych, wybranych obiektów muzealnych i można było je zwiedzać do woli. Początek wędrówki rozpoczęliśmy od Rynku Głównego. Stała tam kolejka do Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, która ciągnęła się w nieskończoność. Wąż ludzi skutecznie zniechęcał do zajęcia miejsca na samym końcu, bo to wróżyło długie godziny stania i uniemożliwiało zwiedzenie innych obiektów.
Zrezygnowani udaliśmy się na ulicę Jagiellońską do Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Czas do otwarcia minął dość szybko i weszliśmy do środka. Po przejściu przez wszystkie sale, udaliśmy się do kolejnego muzeum, by zobaczyć w tym dniu jak najwięcej. Kolejnym etapem było Muzeum Etnograficzne przy Placu Wolnica. Było tam o wiele więcej sal do zwiedzania i mogliśmy nawet uczestniczyć w pogadance, na temat ówczesnej szkoły, zasiadając w starych szkolnych ławkach z dziurą na kałamarz.
Kolejnym etapem zwiedzania, około godziny 22:00, miało być muzeum komunikacyjne na ulicy Św. Wawrzyńca, ale kolejka do zwiedzania była tak długa, że zrezygnowaliśmy z tej atrakcji i tramwajem linii "50" wróciliśmy do domu. Wnuczki były tak zmęczone, że od razu usnęły po zajęciu miejsca w wagonie.
Frekwencja w wielu placówkach muzealnych była tak duża, że nikłe były szanse, by odwiedzić je wszystkie.
| Zobacz na MM:Wywiady | MM Moto | Photo Day | Ekstraklasa | Zdrowie | Film | MoDO |
Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
