Niedowład łap nie musi być wyrokiem

Kiedyś do lecznicy, która opiekuje się Nero, przyszła Eugenia Ścieżka. Jej jamniczka Bebi zeskoczyła z tapczanu i doznała urazu kręgosłupa. Kobieta zobaczyła w TV Kraków program o Nero i szukała kontaktu z Łucją. Panie spotkały się. Opiekunka Nero od ludzi dobrej woli zebrała pieniądze i sprowadziła wózek dla Bebi. Pani Eugenii nie było stać na taki wydatek, bo jest emerytką i ma na utrzymaniu 5 uratowanych w różnych okolicznościach psów.

Kiedy Bebi przestała chodzić, jej opiekunka była bezradna. Pani Łucja nie tylko "zorganizowała" wózek, ale też pomogła Bebi przyzwyczaić się do nowego środka lokomocji. Nie było to łatwe, gdyż suczka przez kilka miesięcy nie chodziła i miała tak słabe przednie łapki, że opierała się na łokciach. Teraz Bebi wie już, o co chodzi i zaczyna "biegać".

Dzięki spacerom Łucji i Nero żyje Reks, kilkunastoletni owczarek szkocki collie. Nero, odkąd ma profesjonalny wózek, ku zdziwieniu i uciesze przechodniów, przemierza z dużą prędkością alejki wokół krakowskich Błoń. Za wózkiem pędzi Łucja. Kiedyś zobaczyła ich opiekunka Reksa - jej pies ma zwyrodnienie stawów i od kwietnia nie chodzi. Kobieta nie chciała go uśpić, bo wprawdzie tylne łapy odmówiły posłuszeństwa, ale Reks jest wesoły, ma apetyt, nie cierpi. Widok szalejącego na wózku Nero i rozmowa z Łucją dały nadzieję, tym bardziej że Łucja znów pomogła zebrać pieniądze na wózek. Nieoczekiwanie do zbiórki przyłączyła się pani Eugenia. Dostała 350 złotych na swoje psy od znajomej i postanowiła pomóc Reksowi.

I chyba ten łańcuszek ludzi dobrej woli nie ma końca, ponieważ Nero stał się "żywą reklamą" wózków inwalidzkich dla psów. Panią Łucję na spacerach ciągle zagadują właściciele psów, które mają problem z poruszaniem się. Kto by pomyślał, że ten bezwładny szczeniak, ze złamanym kręgosłupem, którego kilka lat temu w lecznicy zobaczyła pani Łucja, może tak skutecznie pomagać kalekim psom i ich właścicielom!