Nie mogą sobie pozwolić na porażkę

Dzisiaj wczesnym rankiem (początek o godz. 5) reprezentacja Polski siatkarek rozgrywała pierwszy mecz w drugiej fazie mistrzostw świata. Rywalki Polek, Włoszki rozpoczęły turniej od porażki z rewelacyjnym zespołem Serbii i Czarnogóry, ale wygrały kolejne cztery spotkania. Są więc dużo lepszej sytuacji niż podopieczne Ireneusza Kłosa.

Przygotowania ekipy wciąż jeszcze aktualnych mistrzyń świata także nie przebiegały bezproblemowo. Niedawno doszło do zmiany trenera. Słynącego z twardej ręki Marco Bonitę zastąpił Massimo Barbolini, który był również kandydatem na następcę... Andrzeja Niemczyka. Jednak przebieg pierwszej fazy MŚ zadaje się wskazywać, że Włoszki odzyskują formę, która ich kibiców napełnia optymizmem. A Polki - jeśli jeszcze marzą o awansie do pierwszej czwórki - nie mogą już sobie pozwolić nawet na jedną porażkę. Ale nawet w takim przypadku pozycja drużyny polskiej zależeć będzie wyników innych drużyn. O medale walczyć będą bowiem po dwie najlepsze drużyny z każdej z dwóch grup. Polki pilnie ćwiczyły w Nagoi, choć nie były w najlepszych nastrojach. Obserwatorzy w kraju zarzucali trenerowi Kłosowi, że tak rzadko korzystał w dwóch przegranych meczach z Tajwanem i Japonią z usług rozgrywającej Katarzyny Skorupy (aż czasmi się prosiło, żeby zastąpiła Izabelę Bełcik) i Kamili Frątczak. Okazało się, że obie borykają się z problemami zdrowotnymi. Występ tej drugiej przeciwko Włoszkom stał pod znakiem zapytania. - Filarami włoskiego zespołu są Francesca Piccinini oraz Elisa Togut - stwierdził Ireneusz Kłos - i to na nie będziemy musieli zwracać baczną uwagę. Musimy wzmocnić zagrywkę, by odrzucić Włoszki od siatki i wymusić popełnianie błędów. W tym roku oba te zespoły potykały się już trzykrotnie i zawsze zwycięsko wychodziły z tych konfrontacji Włoszki. Czy polską drużynę stać na zwycięstwo w najważniejszym momencie sezonu? A już jutro, o godz. 3 Polki rywalizować będą z Serbią i Czarnogórą.