Uśmiech rozświetla twarze kibiców Cracovii na samo wspomnienie jesiennej konfrontacji z Zagłębiem Lubin. Inaguracja sezonu, "Pasy" efektownie - 5:2 - wygrywają na wyjeździe, zewsząd słychać, potwierdzające się z czasem głosy, że w ekstraklasie pojawiła się nowa siła. Zanim jednak ktoś westchnie, że teraz brakuje krakowianom tego rozmachu, skuteczności icałej reszty, powinien jeszcze raz zastanowić się nad zagadnieniem. Owszem, krakowianie w tym jednym meczu strzelili ponad dwa razy więcej goli niż w czterech spotkaniach rozegranych wiosną, ale matematyka podpowiada, że to nie ma absolutnie żadnego znaczenia. - Pamiętajmy, że wtedy po czterech kolejkach mieliśmy trzy punkty, a teraz siedem - przedstawia precyzyjny rachunek trener Wojciech Stawowy. - Nie jest oczywiście tak, że możemy się klepać z zadowoleniem po plecach, bo cały czas pracujemy nad tym, by w parze z wynikami szła fajna gra.
Atrakcyjnie i z sukcesem
- Mimo wszystko lepiej jest zwyciężyć w gorszym stylu, niż polec po ładnej grze - trzeźwo konstatuje napastnik Tomasz Moskała. Ostatnio w Zabrzu ta zasada się jednak nie sprawdziła: styl był kiepski, wynik też. - Będę się upierał, że momentami pokazywaliśmy tam ciekawe akcje - twierdzi Stawowy. - Widać, że powoli wszystko się zazębia i liczę, że właśnie w potyczce z Zagłębiem zagramy dla kibiców: atrakcyjnie i z sukcesem. Zdaniem szkoleniowca problemem nie jest (nie był?) brak skuteczności, tylko umiejętność stwarzania okazji. - Potrafiliśmy płynnie, kombinacyjnymi akcjami przedostać się pod pole karne Górnika, ale tutaj melodia się kończyła. Brakowało kropki nad "i", decydującego podania - analizuje. Dlaczego w meczu z Zagłębiem miałoby się to zmienić? Lubinianie preferują raczej ofensywną taktykę (podobną do stosowanej przez "Pasy" jesienią), więc krakowianom łatwiej będzie stosować ulubioną grę szybkim atakiem. Pojawia się tylko wątpliwość, czy gospodarze wytrzymają kondycyjnie, tym bardziej że pod koniec meczu z Górnikiem wydawało się, że brakuje im sił. Na przykład Arkadiusz Baran sprawiał wrażenie wyczerpanego. - Nie, nie, on po prostu ma trochę niechlujny sposób biegania - prostował ze śmiechem kapitan Cracovii Piotr Bania. - Zapewniam, że z przygotowaniem fizycznym nie mamy żadnego problemu. Intesywny wysiłek, spotkania co trzy dni nam nie przeszkadzają.
Piątek w masce
- W Zabrzu "zagrała" psychika. Chłopcy nie byli zmęczeni, ale kiedy widzisz, że nic się nie klei, że mimo starań nie ma efektu, trochę się zniechęcasz - usprawiedliwiał podopiecznych trener, który dziś prawdopodbnie wróci do starego ustawienia linii ataku: Bojarski - Bania - Moskała. Innych zmian nie będzie, pod warunkiem, że uraz (krwiak na mięśniu uda) nie wyeliminuje Marka Bastera. Jeszcze bardziej starcie zzabrzanami odczuł Karol Piątek, który ma pęknięty nos i wczoraj próbował trenować (zajęcia zaczęły się o godz. 18 na stadionie przy Kałuży) wspecjalnej masce. - Jesteśmy gotowi na kolejną batalię. Interesują mnie tylko 3 punkty - nie traci rezonu szkoleniowiec.
STUDIO EURO PO HOLANDII
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?