Zaraz po oficjalnym otwarciu mostu Kotlarskiego - o godzinie 19.10 - policja otrzymała zawiadomienie, że z mostu skoczył do Wisły młody mężczyzna.
- Warunki były okropne. Mgła, potworny mróz. Podpłynęliśmy pod most. Chłopak już chował się pod wodę. Wyłowiliśmy go dosłownie w ostatniej chwili. Był wymarznięty, jego stan był fatalny - relacjonuje Krzysztof Ćmielowski z policji wodnej. Niedoszłym topielcem okazał się dwudziestoczteroletni mieszkaniec Krosna. O godz. 3.30 wypisał się ze szpitala na własną prośbę.
- W ciągu roku odnotowujemy kilka skoków. Uratowanie skoczka uzależnione jest od szybkości powiadomienia - mówi Jarosław Szkup, komendant Komisariatu Wodnego w Krakowie.
Człowiek utrzymuje się na wodzie 2-3 minuty. Po przekroczeniu tego czasu, szanse na uratowanie są nikłe. Chciaż zdarza się, że ten czas jest wydłużony.
- Gdy śmierć zagląda w oczy, to człowiek za wszelką cenę się broni - mówi Jarosław Szkup.
Krzysztof Ćmielowski, pracuje w policji wodnej 16 lat i uratował życie już 7 skoczkom. W pracy policji wodnej bardzo ważne jest doświadczenie. Ale nie ma rutyny i przyzwyczajenia.
- Zawsze gdy płynę do takiego wypadku, podnosi mi się adrenalina. Myślę tylko by zdążyć na czas i uratować człowieka. Każdy taki przypadek traktuje się indywidualnie - mówi.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?