- Ponad 100 mieszkańców ze wschodniej części Mogilan jest odciętych od reszty miejscowości, m.in. od kościoła czy Urzędu Gminy - mówi Piotr Szefer ze Stowarzyszenia Mieszkańców Gminy Mogilany, które jest organizatorem protestu. Mogilany mają cztery kilometry długości, a tylko jedną kładkę, która, jak twierdzą mieszkańcy, jest postawiona w złym miejscu.
- Służy tylko osobom mieszkającym w jej sąsiedztwie - podkreśla Urszula Budek. Inni dochodzą tam z odległości pół kilometra. Piotr Szefer dodaje, że niektóre osoby nie mają nawet dojścia do kładki i chodzą przez prywatną posesję lub przebiegają przez ruchliwą zakopiankę. Bywa, że skutki są tragiczne.
- Interweniowaliśmy w Urzędzie Gminy, w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Bezskutecznie! - ubolewa Szefer. Władze gminy podkreślają, że popierają mieszkańców i pojawią się na wiecu. - To nie jest tak, że my nic nie robimy. Od kilku lat prowadzimy rozmowy z GDDKiA - wyjaśnia Zbigniew Klimończyk, kierownik Referatu Inwestycji i Gospodarki Komunalnej gminy Mogilany. Dyrektor krakowskiego oddziału GDDKiA, Jacek Gryga, nie rozumie niezadowolenia mieszkańców z kładki, ponieważ jej lokalizacja była wcześniej uzgadniana z gminą. - Jeszcze nie wiemy, czy będą konieczne objazdy. Na miejscu manifestację będą zabezpieczać policjanci - informuje Katarzyna Padło z małopolskiej policji.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?