Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcin "Bzyk" Bąk: Naszym założeniem jest uczynienie z Krakowskich Zaduszek Jazzowych międzynarodowego festiwalu

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Gwiazdą tegorocznej edycji Krakowskich Zaduszek Jazzowych będzie amerykańska piosenkarka Judith Hill
Gwiazdą tegorocznej edycji Krakowskich Zaduszek Jazzowych będzie amerykańska piosenkarka Judith Hill Jeremy Jackson
Krakowskie Zaduszki Jazzowe odbywają się już od ponad pół wieku. W tym roku zostały zaplanowane od 26 do 29 października. Rozmawialiśmy o nadchodzącej edycji festiwalu z jego rzecznikiem prasowym - Marcinem "Bzykiem" Bąkiem.

- W tym roku Zaduszki Jazzowe odbędą się w Krakowie po raz drugi w nowej formule. Jak to się stało, że w ten wiekowy festiwal wstąpiła nowa energia?
- To zasługa posła Ireneusza Rasia. W zeszłym roku skrzyknął nową ekipę, która zaczęła realizować Zaduszki Jazzowe. Świeża krew sprawiła, że pojawiły się nowe możliwości i nowe pomysły. Dzięki temu udało nam się w zeszłym roku nawet wypracować pewien zysk, co zaprocentuje podczas nadchodzącej edycji.

- Zeszłoroczna edycja Zaduszek Jazzowych przyciągnęła trzy tysiące osób. To sukces?
- Tak. Pamiętajmy bowiem, że jazz jest dzisiaj muzyką niszową, a nie mainstreamową. Koncerty tego rodzaju wykonawców nie gromadzą dziesiątek tysięcy ludzi. To nie tego typu skala. Dzięki nowatorskiemu podejściu do festiwalu, udało nam się jednak sprzedać wszystkie występy.

- Na czym polega to nowatorskie podejście?
- Zrobiliśmy kompletny „re-branding” festiwalu. Podeszliśmy do organizacji festiwalowych koncertów, jak do koncertów rockowych czy popowych, a nie jazzowych. To zaprocentowało dobrą frekwencją. Po prostu najzwyczajniej w świecie widać nas w mieście i w mediach.

- A jeśli chodzi o program?
- Postawiliśmy na połączenie tradycji z nowoczesnością. Nie odcięliśmy się od długiej historii Zaduszek, a jednocześnie wpompowaliśmy w nie świeżą krew. I zaprosiliśmy takich artystów, którzy wyprzedali swoje koncerty.

- W tym roku planujecie kontynuację zeszłorocznych pomysłów?
- Tak. Dwa koncerty mamy już prawie wyprzedane – nie wciśniemy tam za chwilę nawet szpilki. Podnieśliśmy też poprzeczkę: wynajęliśmy duży klub Studio, w którym zazwyczaj występują gwiazdy popu, rocka czy hip-hopu. Jeszcze nie wyprzedaliśmy tego koncertu, ale idzie dobrze.

- W klubie Studio wystąpi zagraniczna gwiazda. Jak to się stało, że było was stać na zaproszenie Judith Hill?
- Naszym założeniem jest uczynienie z krakowskich Zaduszek Jazzowych międzynarodowego festiwalu. Dlatego chcemy ściągać artystów z zagranicy, a szczególnie z Ameryki, bo to kolebka jazzu. W tym roku postanowiliśmy znaleźć na to fundusze – i udało się.

- A dlaczego Judith Hill?
- Kiedy zaczęliśmy w zeszłym roku budować line-up festiwalu, wybraliśmy pięcioro wykonawców, których chcielibyśmy gościć w Krakowie. Większość była jednak już niedostępna w terminach, które nas interesowały. Mieliśmy jednak trochę szczęścia: okazało się, że Judith Hill jest na europejskiej trasie i będzie tutaj gdzieś w okolicy. Stąd jej obecność na naszym festiwalu.

- To będzie wyjątkowy koncert?
- Bez wątpienia. Judith Hill ma jedną statuetkę Grammy na swym koncie i jedną nominację do tej prestiżowej nagrody. Jej płyty produkował sam Prince, współpracowała też z Michaelem Jacksonem. Piosenki amerykańskiej wokalistki to mieszanina jazzu, bluesa, soulu i funku o bardzo żywiołowym charakterze. Stąd ten koncert odbędzie się w klubie Studio, gdzie można będzie potańczyć. Co prawda mamy miejsca siedzące na płycie i na balkonie, ale znając muzykę Judith Hill, myślę że krzesła pójdą w odstawkę.

- Polskimi gwiazdami Zaduszek będą Ewa Bem i Stanisław Soyka. To jeszcze jazz, czy już pop?
- Moim zdaniem jeszcze jazz, ale taki, który skręca w stronę szlachetnego popu. Ewa Bem i Staszek Soyka reprezentują środowisko jazzowe w mainstreamie. To nam się świetnie przełożyło na sprzedaż biletów. Pomyśleliśmy bowiem ten koncert jako swego rodzaju „pojedynek” gwiazd jazzowej wokalistyki. I udało się: oboje artyści byli dostępni i mogliśmy ich zaangażować. Ewa Bem i Staszek Soyka wykonają swe największe szlagiery i być może coś wyjątkowego. To już od nich zależy.

- Pierwszego dnia festiwalu będzie też pojedynek – ale pianistów. To Agnieszka Derlak i Marek Kaczmarczyk. Czym oni was ujęli?
- Pierwszy dzień festiwalu to dzień jazzu tradycyjnego. Dlatego tutaj nic nie kombinujemy. Zależało nam, żeby wystąpili wtedy artyści młodego pokolenia. Trzeba w nich inwestować i ich pokazywać, bo jeżeli młodzi nie będą grali jazzu, to za dekadę nie będziemy mieli kogo pokazywać na festiwalu. A tego chyba nie chcemy.

- Podczas finałowego koncertu zagra Leszek Możdzer. Tym razem zapanuje na Zaduszkach jesienna zaduma?
- O to właśnie chodziło. Nasz festiwal w końcu odbywa się tuż przed Wszystkimi Świętymi. Ten koncert będzie miał miejsce w Teatrze im. Juliusza Słowackiego, który idealnie nadaje się na tego rodzaju występ. Leszek Możdżer zagra solo na fortepianie. To będzie solidna dawka refleksyjnej muzyki, która idealnie wpisze się nastrój końca października.

- Gdzie w tym roku można będzie wziąć udział w jam session podczas Zaduszek?
- W tym roku można będzie pograć z gwiazdami Zaduszek w Piwnicy pod Baranami, barze U Harrisa i w klubie studenckim Arka przy ul. 29 Listopada. Jeśli ktoś ma w domu saksofon lub gitarę i chciałby włączyć się w nasz festiwal, to właśnie tam będzie mógł to zrobić. Trzeba tylko przyjść i zagrać.

- W zeszłym roku wróciliście do przyznawania zaduszkowej nagrody – Złotej Gwiazdy Helikonu. Dlaczego?
- Wszelakiego rodzaju nagrody branżowe są ważne, ponieważ cementują środowisko i pokazują jego najbardziej wartościowe osoby. To na nich skupia się uwaga innych i przez to są one swego rodzaju drogowskazami dla młodszych twórców. Chcemy tą nagrodą zwrócić uwagę na nasz festiwal i na jazz w ogóle.

- Jak widzisz przyszłość Zaduszek Jazzowych?
- Planujemy je rozwijać, pozostając w przestrzeniach Krakowa. W przyszłym roku chcemy ściągnąć taką gwiazdę, która wypełni ICE Kraków. Już rozmawiamy z artystami, bo takie rzeczy trzeba ustalać wcześniej.

- Inflacja i wzrost cen uderzyły w festiwal?
- Na pewno w tym roku zrobienie festiwalu jest zdecydowanie droższe niż w zeszłym. Mało tego: tym razem dostaliśmy znacznie mniej dotacji z instytucji publicznych. Musieliśmy więc zasypać tę dziurę dochodami ze sprzedaży biletów. Trzeba było się mocno nagimnastykować, ale jakoś się udało. Nie mamy jednak szans na zysk, jak w zeszłym roku. Będzie dobrze, jeśli wyjdziemy na zero. Robimy co możemy, aby tak się stało.

Jak wzmocnić się po COVID-19? Zobacz porady lekarza

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Marcin "Bzyk" Bąk: Naszym założeniem jest uczynienie z Krakowskich Zaduszek Jazzowych międzynarodowego festiwalu - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto