Orbitowski, jak pisze we własnym blogu, to "z wykształcenia filozof, z zamiłowania kulturysta", lokalny patriota Podgórza, mąż i ojciec, właściciel dwóch kotów. Właśnie o kotach napisał nową książkę. Bajki opowiadają proste historie z życia kotów. A tak naprawdę - ludzi. Dokładnie - kobiety i mężczyzny.
- Zaczęło się od wpisów do bloga. Mam koty, czy też koty mają mnie - rozpoczął spotkanie z fanami Orbitowski. - Opowiadania zacząłem pisać, gdy dowiedziałem się, że urodzi mi się syn. Spodobały się czytelnikom, zainteresowały się nimi wydawnictwa.
Pisarz zdecydował się wydać książkę w firmie przyjaciół. - Właściciele wydawnictwa zdecydowali o wypuszczeniu książki na rynek, gdy teksty spodobały się ich jedenastoletniemu synowi - dodał Orbitowski.
Prowadzący spotkanie, Piotr Marecki, zasugerował, że Orbitowski napisał banały, bo brak w książce fabuły, jest o niczym i napisał ją w prosty sposób. - A ja myślę, że książka jest jednak o czymś. Chciałem, by były to opowieści nieco sentymentalne, ckliwe, ciepłe, z wyidealizowaną miłością. To korespondowało z moimi emocjami w okresie, gdy szykowałem się do bycia ojcem - bronił się autor.
Bohater wieczoru został poproszony o opowiedzenie kilku historii o swoich kotach. - Prezes jest bury, a Kreska czarna. W książce dodałem im cech ludzkich. Ale na co dzień Prezes jest bojowy, lubi zabijać szerszenie. Prawdziwa jest historia z jego pomysłem na uderzanie głową w ścianę. Kreseczka jest wyciszona, bardziej niż niezgrabna, nie zawsze czysta.
Orbitowski zapewnił, że przygoda z bajkami jest jednorazowa. Już teraz szykuje się do kolejnych dzieł w stylu, do jakiego przyzwyczaił fanów.
W podziemiach klubu Lokator przy Krakowskiej 27, oglądać można rysunki ojca autora, Janusza Orbitowskiego. Prezentowane obrazy zostały wykorzystane jako ilustracje w książce.
Kilka wycinków z dyskusji:
PM: - Jesteś nowym banalistą - prowokował Marecki.
ŁO: - Moje bajki mogłyby być napisane jakiś czas temu. Nie odnoszę się do współczesności.
PM: - Ale jest DVD.
ŁO: - Masz mnie - śmiał się pisarz. - Jednak to nie istotne. To tylko rekwizyt. Koty musiały siedzieć w jakimś mieszkaniu.
PM: - Jak to możliwe, że napisałeś więcej niż dwie strony bez grozy?
ŁO: - Ten świat miał być łagodny, ale i tu odnajdziesz coś metafizycznego - sny, przeszłość, duchy. Moją intencją było dać trochę światełka nadziei. Moi bohaterowie byli zawsze słabsi od dziwactw. A tu kotki, czyli ludzie, wygrywają.
PM: - Czy koty w Twojej książce to ludzie?
ŁO: - U mnie koty nie mają wątpliwości, nie biorą udziału w życiu towarzyskim. Prezes nie pije. Siedzą i gadają. Żyją bezproblemowo.
Pio Kaliński: - Czyli to jednak książka science fiction.
(śmiech)
PM: - Czy to książka dla dzieci?
ŁO: - Wyszedłem z takiego założenia, ale wyszły opowieści o kobietach i mężczyznach. Trochę dziecinności wywiało. Ale książka jest i dla dzieci, i dla dorosłych. Tych wrażliwych.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?