MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Lawina śmierci<br><font color="#006699"><b>Gazeta Krakowska</font></b>

Halina KRACZYŃSKA
Ogromna lawina, która wczoraj około godz. 10.00 zeszła spod ściany Rysów, zabrała grupę licealistów z Tych wraz z wychowawcą i opiekunem. 50 ratowników wyruszyło na pomoc przysypanym.

Ogromna lawina, która wczoraj około godz. 10.00 zeszła spod ściany Rysów, zabrała grupę licealistów z Tych wraz z wychowawcą i opiekunem. 50 ratowników wyruszyło na pomoc przysypanym. Odkopano trzy osoby, w tym jedną martwą. Sześciu osób nie odnaleziono. Wieczorem z powodu fatalnej pogody poszukiwania przerwano. Szanse, by ktoś jeszcze przeżył, są znikome.

To najtragiczniejszy wypadek lawinowy w Tatrach Polskich! - twierdzą ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ogromna lawina, która zeszła spod ściany Rysów, zabrała grupę licealistów z Tych wraz z wychowawcą i opiekunem. Jedna osoba nie żyje, cztery są w szpitalu, stan jednej jest bardzo ciężki, 6 nie odnaleziono. - Byliśmy już prawie pod szczytem i nagle poczuliśmy wstrząs, jakby trzęsienie ziemi i takie huknięcie straszne! Góry się poruszyły i zaczęliśmy spadać. Usłyszałam jeszcze gdzieś obok mnie krzyk mojej koleżanki... Myślę, że inni jakoś też dali sobie radę - mówi 16-letnia Luiza, która uratowała się z lawiny.

Do TOPR-u wiadomość dotarła o godzinie 11. Telefonowali ze schroniska, że przypadkowy turysta widział, jak z Rysów do Czarnego Stawu zeszła lawina i porwała 7 osób. Natychmiast z Zakopanego wyruszył śmigłowiec z ratownikami na pokładzie. Pojechało też 17 pracowników Parku, dwóch lekarzy-ratowników. W południe na lawinisku pracowało już prawie 50 osób i wszystkie psy lawinowe, jakie są w Pogotowiu.

- Znaleźliśmy dziewczynę! Jest cała, ma tylko lekkie obrażenia! Już jest transportowana do szpitala. Mamy jeszcze jednego, chłopaka. Jest nieprzytomny, wymaga reanimacji. Niestety, trzeci odkopany, chłopak, nie żyje - brzmi komunikat TOPR-u około południa.

Pada śnieg, wieje silny wiatr

- Nic jeszcze nie wiemy! Koncentrujemy się na akcji. Świadek twierdzi, że było w sumie 7 osob, czyli że cztery są jeszcze pod śniegiem - mówi Lesław Riemen, ratownik dyżurny TOPR. - Nie wiem, ile będzie trwała akcja. Może 15 minut, a może i całą noc. Tam w górach warunki są ciężkie: pada śnieg, wieje silny wiatr.

Wkrótce warunki jeszcze się pogorszyły: zaczęła się zamieć. Niestety, i informacje, jakie około 15 dotarły do centrali, nie były najlepsze: w grupie było aż 13 osób! Tylko dwie osoby: wychowawca i chłopak nie ucierpieli. To oni zawiadomili o wypadku. Dwaj 17-latkowie przewiezieni zostali do zakopiańskiego szpitala, ale nic im się takiego nie stało. Pod śniegiem przebywa zaś nie 4, a 5 uczniów i opiekun. Część z nich mogła - przypuszczają ratownicy - wraz ze śniegiem wpaść do Czarnego Stawu. Ogromna lawina bowiem z silnym impetem wpadła do stawu i przebiła warstwę lodu na odcinku 100 metrów.

Po siedmiu godzinach poszukiwań ratownicy powrócili do centrali. Umawiają się na dziś: o godzinie 6 rano wyruszą znowu na lawinisko.

Lawina zeszła z Rysów

- Lawina zeszła spod ściany Rysów - mówi ratownik Mieczysław Kołodziejczyk, biorący udział wraz ze swoim psem w poszukiwaniach. - Była ogromna. Zjechał cały kocioł! Licealiści byli podzieleni, jak mówili, na 4-osobowe grupki. Ta, która była najwyżej, prawie pod szczytem, nie ucierpiała. Pozostałe poleciały ze śniegiem.

- W sumie polecieli w dół ok. 700 metrów. Lawina zabrała ich znad Buli pod Rysami. My odebraliśmy zgłoszenie o godz. 11, a po 20 minutach odkopaliśmy chłopaka, tego, który wymagał reanimacji. I zaraz też dziewczynę, która nie była przysypana i jeszcze jednego chłopaka. Ale ten miał tak poważne obrażenia, że nawet nie podejmowaliśmy próby reanimacji. Lekarz od razu stwierdził zgon - tłumaczy Roman Kubin, kierownik akcji. - Na ślad pozostałych, mimo że na lawinisku pracowało 6 naszych dobrze wyszkolonych psów, nie natrafiliśmy. Jutro podejmiemy akcję.

- Nie pamiętam wiele z tego co się stało - wyjaśnia 16-letnia Luiza, która ze złamaną ręką i niegroźnymi obrażeniami ciała leży na zakopiańskim oddziale ortopedii. - Pamiętam tylko, że szliśmy w cztery osoby i już nam niewiele brakowało, by dopiąć się do łańcuchów i nagle poczuliśmy wstrząs i huk, i zaczęliśmy spadać. Z początku nie wiedzieliśmy w ogóle co jest grane. Usłyszałam tylko krzyk mojej koleżanki... Bardzo się bałam, bo wiedziałam, że to lawina, ale próbowałam, właściwie tak instynktownie, trzymać się na powierzchni. Ale nie udało mi się, była duża masa śniegu i wciągnęło mnie, zaczęłam się dusić tym śniegiem. Pamiętam jeszcze, że spadłam z jakiejś skałki, obróciło mnie o 180 stopni i upadłam w śnieg. Nie mogłam się wydostać, bo nie miałam siły. I wtedy chyba straciłam przytomność. Jak się obudziłam, byli przy mnie ratownicy i dwaj lekarze.

Uczniowie z Tych

Luiza i jej koledzy z klasy uczęszczają do I Liceum Ogólnokształcącego w Tychach, do klasy sportowej. Należeli do kółka wysokogórskiego. To nie była ich pierwsza wyprawa w góry.

- Dzień wcześniej pierwsza grupa weszła na Rysy i mówili, że warunki są bardzo dobre i jest fajnie, więc my też poszliśmy. Dzień wcześniej natomiast nasza 13-osobowa grupa była w Dolinie Pięciu Stawów - wyjaśniła Luiza. - Byliśmy z opiekunem i wychowawcą, którzy bardzo dobrze się znają na górach. Poza tym wszyscy byliśmy bardzo dobrze wyposażeni: mieliśmy sprzęt specjalistyczny: raki, kijki, czekany, linki, karabinki, wszystko... Większość z nas chodziła po górach. Ja byłam pierwszy raz, ale dawałam sobie radę. Nie brakowało mi sił i już przecież prawie byliśmy pod szczytem. Niewiele brakowało...

Luiza, tak jak jej dwóch kolegów przebywających w zakopiańskim szpitalu, czuje się dobrze. Gorzej jest z ich kolegą, który wymagał reanimacji. Przewieziony do szpitala, natychmiast został poddany kilkugodzinnej operacji.

- Chłopak ma poważne obrażenia głowy: m.in. liczne krwiaki wśródczaszkowe. Ale na jego korzyść przemawia młody wiek. W tej chwili trudno cokolwiek powiedzieć, rokowania są niepewne - podkreśla Marian Papież, ordynator oddziału ortopedii w zakopiańskim szpitalu. - Natomiast pozostałe trzy osoby mają niegroźne obrażenia, dziewczyna ma złamaną rękę. Czeka ich kilkudniowa obserwacja.

- Według mnie na Rysy zimą nikt nie powinien iść, zwłaszcza 16-latkowie, którzy pewnie ukończyli jakieś różne, niezbyt profesjonalne kursy lub jako harcerze zdobyli odpowiednie sprawności - podsumował Józef Jańczy, prezes TOPR.

Późnym wieczorem do centrali Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego dotarł autokar z rodzicami licealistów i prezydent Tych oraz burmistrz Zakopanego i szef zakopiańskiej policji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

13. Zlot Zabytkowych Volkswagenów w gminie Kowal

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lawina śmierci<br><font color="#006699"><b>Gazeta Krakowska</font></b> - Kraków Nasze Miasto

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto