Kraków: miasto podpisze umowę z niepublicznymi przedszkolami
Cały spór toczy się o pięć niepublicznych przedszkoli: Kraina Uśmiechu, Iskierka, Pod Skrzydłami, Pod Gwiazdkami i Bajka. W 2004 roku władze miasta pozbyły się tych placówek. Niektóre z nich miały zostać zlikwidowane. Jednak dzięki uporowi dyrektorów, wychowawców i rodziców placówki udało się uratować.
Zgodnie z zawartą wtedy umową, przedszkola były prowadzone w budynkach należących do miasta. Jednak całkowity koszt utrzymania spadał na dyrektorki placówek. Te postanowiły wziąć kredyty i podnieść standard placówek. Zostały wymienione okna, grzejniki, a także zakupione nowe meble i stoliki. Zadbano także o odnowienie kuchni. Czy te koszty zostaną zwrócone, jeśli miasto zdecyduje się na przejęcie placówek?
- Nie wiem, jak w razie takiego obrotu sprawy będą rozliczane kwestie finansowe. My ciągle spłacamy kredyty, a nie są to małe kwoty - wyjaśnia Grażyna Płachecka dyrektorka przedszkola "Pod Gwiazdkami".
Skąd całe zamieszanie? Winna jest ustawa, jaką przegłosowali posłowie. Zgodnie z nią od 2017 roku w przedszkolach urzędnicy miejscy powinni zapewnić miejsca dla wszystkich przedszkolaków. Do tego mają być tanie. Jedna godzina ma kosztować złotówkę.
Oznacza to potrzebę znalezienia dodatkowych miejsc w przedszkolach. Szacuje się, że brakować może dwa tysiące miejsc. Część nowych placówek można utworzyć w budynkach należących do miasta. Jednym z wariantów, jaki rozważają miejscy urzędnicy, jest przekształcenie wspomnianych pięciu prywatnych placówek w publiczne. Na papierze dałoby to nowe 700 miejsc dla przedszkolaków.
Wiceprezydent ds. edukacji Tadeusz Matusz nie rozumie o co jest całe zamieszanie. Tłumaczy, że nie chce przekształcać przedszkoli. Przyznaje jednak, że urzędnicy wysłali zapytanie do dyrektorów placówek, czy są zainteresowani takim przekształceniem.
Urzędnicy mnożą także problemy przy zawarciu nowych umów najmu. Do tej pory umowa była odnawiana co pięć lat na kolejny okres. Kiedy w 2014 umowa miała zostać podpisana po raz kolejny okazało się, że urzędnicy chcą ją przedłużyć, ale już tylko o...rok.
- Teoretycznie może dojść do takiej sytuacji, że nie przedłużymy umowy. Ale przecież nikt tego nie chce. Odczytuję ten protest jako próbę wywarcia na mnie presji, tak by panie dyrektorki mogły podpisać lepsze umowy z miastem - zapewnia Matusz.
Rodziców takie tłumaczenia nie przekonują.
- Nasz syn nie dostał się do publicznego przedszkola. Wybraliśmy prywatne. Niewiele droższe, ale jesteśmy zadowoleni z warunków opieki czy edukacji. Ostatnio nasz syn opowiadał, jak wytwarzali sztuczny śnieg - opowiada Jacek Gruszyński ojciec dwójki dzieci, które chodzą do "Krainy uśmiechu". - Nie chcemy by nasze przedszkola przekształcać w publiczne - dodaje.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?