Nawet dziesięć razy w roku cuchnąca maź z sanitarnymi odpadami z miejskiej kanalizacji może trafiać do rzek. Jak pisaliśmy na początku tygodnia, zrzut nieczystości kanałami burzowymi odbywa się legalnie – krakowskie wodociągi mają na to pozwolenie od marszałka.
Udało nam się jednak dowiedzieć, że zrzuty zgodnie z prawem odbywają się dopiero od zeszłego roku i to nie wszędzie. W mieście mamy głównie kanalizację ogólnospławną, czyli taką, którą płyną zarówno ścieki komunalne, jak i woda opadowa. Kiedy w czasie ulew poziom wody wzrasta, rozcieńczone nią ścieki trafiają do krakowskich rzek.
Autor: Arch. T. Urynowicz/ M. Rogozik
Odkryliśmy, że np. do Dłubni zanieczyszczenia spływają nie dwoma (na które krakowskie wodociągi mają pozwolenie), ale… trzema kanałami burzowymi. Oprócz przepustów przy ul. Ptaszyckiego i Cienistej jest jeszcze kanał przy ul. Okulickiego.
Jak się okazuje, na ten ostatni Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji nie ma pozwolenia wodnoprawnego. Mimo to spółka używa go tak, jak pozostałych i nie składa raportu o tym, ile razy z kanałów do rzeki dostają się zanieczyszczenia – co wymagane jest przy pozwoleniu.
Bez pozwoleń, czyli nielegalnie
Urząd Marszałkowski nic nie wie o tym, by kanał przy ul. Okulickiego był używany do zrzutu ścieków. Nie wydawał na niego żadnej decyzji dlatego, że MPWiK o to nie prosił. To dziwne, bo od 2001 r., gdy weszła w życie ustawa o prawie wodnym, uzyskiwanie pozwoleń wodnoprawnych jest obowiązkowe. MPWIK powinno więc wystąpić o pozwolenie na zrzuty tym kanałem.
Nie zrobiono tego jednak do tej pory, nie tylko dla przelewu przy ul. Okulickiego, ale przez 15 lat także, dla pozostałych kilkudziesięciu kanałów. O pierwsze pozwolenie wodnoprawne miejskie wodociągi wystąpiły dopiero… w 2016 roku. Wcześniej zrzucały zanieczyszczenia bez pozwolenia. – Zrzut ścieków bez wymaganego pozwolenia jest działaniem niezgodnym z prawem – mówi wprost Magdalena Pikulska z biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego.
W krakowskich wodociągach tłumaczą, że wcześniej działali w oparciu o rozporządzenie ministra środowiska, w którym limit zrzutów tak jak w pozwoleniu wynosi maksymalnie 10.
– Dokument określa m.in. maksymalną liczbę zrzutów oraz zawartość chemiczną i biologiczną substancji, którą wypuszczamy – nie można jej uznać za ściek, gdyż jest rozcieńczona. Nigdy nie przekroczyliśmy żadnych norm, ale także nikt nie miał do nas pretensji, że działamy w oparciu o rozporządzenie – mówi Robert Żurek, rzecznik MPWiK.
Dlaczego przez tyle lat nie wystąpili o pozwolenie od marszałka, a przed 2008 rokiem do wojewody? – Od lat prostujemy zaszłości prawne związane z kwestiami własnościowymi przelewów, to ma związek z sytuacją prawną sprzed 1989 r.– twierdzi Robert Żurek.
CZYTAJ WIĘCEJ W DZIENNIKU POLSKIM
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?