Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Milion złotych łapówki. Kulisy tajnej operacji CBA

Redakcja
Kary po dwa lata w zawieszeniu na 5 lat i po 24 tys. zł grzywny wymierzył krakowski sąd 49-letniemu Piotrowi R., byłemu dyrektorowi opery krakowskiej i architektowi 48-letniemu Rafałowi S. za płatną protekcję i przyjęcie 1 mln zł łapówki. Wyrok jest już prawomocny, ale sprawa sądowa ciągnęła się kilka lat i długo nie miała swojego finału.

Pieniądze wręczyli funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego w ramach tajnej operacji związanej z przetargiem w operze. Sprawa była głośna przed laty. W komunikacie dla mediów z 2007 r. ówczesny dyrektor gabinetu szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Tomasz Frątczak opisywał, że wszystko zaczęło się od tego, że agenci biura uzyskali poufną informację o próbie wymuszenia olbrzymiej łapówki przez architekta współpracującego z Operą w Krakowie i działającego w jej imieniu. Doszło do uszu funkcjonariuszy CBA, że za okrągły milion złotych w gotówce mężczyzna obiecywał pozytywnie rozstrzygnąć zatwierdzenie jednego z projektów wykonawczych w nowo budowanym gmachu w Krakowie. Zlecenie warte było kilkadziesiąt milionów złotych.

- Agenci CBA przez kilka tygodni zbierali informacje i dowody. Szczegółowo przygotowywali się do kulminacyjnego momentu sprawy - przeprowadzenia operacji kontrolowanego wręczenia łapówki - napisał Frątczak w komunikacie. W kręgu zainteresowania śledczych był wtedy architekt Rafał S., były już pracownik opery i przewodniczący jednej z komisji przetargowych. Przez kilka miesięcy był odpowiedzialny za budowę gmachu opery. Opiniował niektóre projekty i budowę sceny, jej wyposażenie z zapleczem. Był prawą ręką Piotra R., który od jego opinii uzależniał wiele spraw związanych z inwestycją.

Dziś już wiadomo, że Rafał S. był podsłuchiwany i potajemnie nagrywany. Agenci CBA śledzili każdy jego krok. Podawali się za biznesmenów, którzy są zainteresowani pozytywnym rozstrzygnięciem przetargu jednego z projektów wykonawczych. Porozumieli się z Rafałem S., że przekaże im stosowne dokumenty, a oni odwdzięczą się finansowo. Kulminacja poufnych negocjacji nastąpiła na stacji benzynowej w Chęcinach pod Kielcami.

Rafał S. pojawił się tam wieczorem 21 września 2007 r. i przyjął przygotowaną przez funkcjonariuszy CBA walizkę z milionem złotych w gotówce. Banknoty były oznaczone substancją, która zostawiała ślady widoczne pod specjalną lampą. Mężczyzna miał ze sobą komplet dokumentów, które zostały zatwierdzone wcześniej tego samego dnia przez dyrektora opery Piotra R.

On też był w szczególnej sytuacji, bo pozostawał w konflikcie z ówczesnym marszałkiem województwa Markiem Nawarą, który już nawet wybrał w konkursie jego następcę, Bogusława Nowaka. Po trzech latach kierowania Operą Piotr R. musiał opuścić fotel jej dyrektora. Marszałek uważał, że źle kieruje zbyt kosztowną budową gmachu i niewłaściwie nią zarządza. Piotr R. nie zgadzał się z jego zarzutami. Tym bardziej, że od jesieni 2004 r. pełnił swoją funkcję i inwestycję znał od podszewki.

Na stacji benzynowej w Chęcinach funkcjonariusze CBA wkroczyli do akcji w momencie, gdy Rafał S. chciał już odjechać swoim volvo. Został zatrzymany, przeszukano jego odzież i samochód. W bagażniku limuzyny Rafała S. funkcjonariusze CBA ujawnili dwie walizki: ta, w której Rafał S. otrzymał pieniądze, była już pusta, architekt zdążył przepakować i podzielić na dwie kwoty milionową łapówkę. W drugiej walizce część plików pieniędzy ukryta była pod zapinaną na suwak podszewką, a część znajdowała się w zaklejonym taśmą samoprzylepną pudełku po niszczarce do papieru.

Piotra R. zatrzymano kilka godzin później w Krakowie. Prokuratura uznała, że mężczyźni wspólnie dopuścili się przestępstwa łapówkarstwa, w dodatku pełniąc funkcje publiczne, a za to groziła wyższa odpowiedzialność karna, bo do 12 lat więzienia. Prokuratura Okręgowa w Krakowie przedstawiła im zarzuty przyjęcia korzyści majątkowej znacznej wartości oraz płatnej protekcji. Rafał S. został aresztowany. W tej sprawie takie same zarzuty usłyszał Piotr R., ale w jego przypadku sąd odmówił umieszczenia go w areszcie tymczasowym. Był na wolności po wpłaceniu 200 tys. zł kaucji.

Były dyrektor opery zorganizował wtedy konferencję prasową, na której zapewniał o swojej niewinności. Jak podkreślał mógł się spotkać z dziennikarzami dzięki “istnieniu niezawisłego sądownictwa w Polsce”. Przekonywał, że CBA postawiło mu zarzuty, które pozostawały w rażącej sprzeczności z faktami,Według aktu oskarżenia, który rok później trafił do krakowskiego sądu, były dyrektor opery Piotr R. od maja do września 2007 roku działał wspólnie z przewodniczącym komisji przetargowej Rafałem S. Obu oskarżonym zarzucono też złożenie fałszywych oświadczeń w toku procedury przetargowej - że nie pozostają z żadnym z jej uczestników w związkach, które naruszałyby ich bezstronność. W rzeczywistości od kilku miesięcy prowadzili rozmowy konsultacyjne ze spółką portugalską na temat wymagań technicznych do przyszłego przetargu.

Adwokaci próbowali podważać ustalenia śledczych i zwrot sprawy do prokuratury, bo brakowało opinii z dziedziny fonoskopii, czyli badania głosów zarejestrowanych przez CBA. Nic jednak nie osiągnęli. Częściowe przyznanie. W śledztwie Piotr R. nie przyznawał się do winy. Początkowo składał wyjaśnienia, potem skorzystał z prawa do ich odmowy. Rafał S. częściowo przyznał się do winy i potwierdził fakt przyjęcia pieniędzy.Wyszedł z aresztu po zapłaceniu 80 tys. zł kaucji.W pierwszym wyroku, jaki zapadł w marcu 2012 roku, krakowski sąd stwierdził, że nie jest w stanie w sposób jednoznaczny i niewątpliwy stwierdzić, że Piotr R. dopuścił się korupcji, ponieważ poza poszlakami i domniemaniami świadków nic na to nie wskazuje. Dlatego uniewinnił Piotra R. od zarzutu korupcji z powodu braku danych dostatecznie uzasadniających popełnienie przestępstwa.

Skazał go natomiast na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i 7,2 tys. zł grzywny za złożenie nieprawdziwego oświadczenia przetargowego. Jednocześnie sąd uznał wtedy, że wina Rafała S. została udowodniona. Za płatną protekcję i przyjęcie miliona złotych oraz złożenie fałszywego oświadczenia przetargowego sąd skazał go na karę roku i ośmiu miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności i 3,6 tys. zł grzywny.

Po uchyleniu tego wyroku na skutek apelacji prokuratury i obrońców mężczyzn proces toczył się ponownie. I teraz sąd przyjął, że obaj oskarżeni są winni zarzucanych im czynów. Do takiego wniosku doszedł po analizie ponad 60 tomów akt, w tym części niejawnych, wysłuchaniu ponad 70 świadków i zasięgnięciu opinii biegłych wielu specjalności. Orzeczenie jest prawomocne.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto