Pochodzisz z muzykalnej rodziny. Kto wywarł na Ciebie większy wpływ - ojciec Jan czy stryj Sebastian?
Na pewno ojciec. Chociaż muzykę właściwie wyssałem już z mlekiem matki. U nas w domu muzyka jest bowiem cały czas - od rana do wieczora. Ojciec jak wstaje, często od razu śpiewa albo gra na skrzypcach. Nic więc dziwnego, że i mnie się to utrwaliło.
Ale zabrałeś się za muzykowanie dosyć późno.
Jakoś dopiero po dwudziestym roku życia zacząłem brać muzykę na poważnie. Wcześniej zajmowałem się narciarstwem freestylowym. Kiedy znajomi słyszeli jak coś tam śpiewam przy goleniu, pytali czemu nie robię tego zawodowo. Zaczęło się od podśpiewywania przy różnych okazjach - wesel, chrzcin, after-party po zawodach, jak się wypiło, bo wiadomo, że wtedy człowiek jest odważniejszy, a potem już zaczęło się robić coraz bardziej serio. To było dla mnie duże wyzwanie, stworzyć coś nowego, przecież ojciec jest jednym z pierwszych góralskich muzyków, którzy nowatorsko łączyli folklor z jazzem, potem założył Krywań, a stryj - jest wielką gwiazdą polskiego popu.
Po raz pierwszy zaistniałeś szerzej na płycie Goorala ze słynną "Karczmareczką".
Każde doświadczenie jest ważne. Gooral mnie poprosił - więc mu trochę pomogłem. Ale z całym szacunkiem dla jego muzyki, stwierdziłem, że wolę pracować z prawdziwymi góralami. (śmiech) A tak poważnie - to dzięki tamtemu doświadczeniu dowiedziałem się wiele o sobie, choćby tego, jaką muzykę chciałbym tworzyć. Dlatego postanowiłem zrobić coś swojego i nowego.
Czytaj więcej na www.dziennikpolski24.pl
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?