Planty zamieniły się w niedzielę w biało-czerwone morze. Prawie każdy mieszkaniec Krakowa miał przy sobie choćby symboliczną polską chorągiewkę. W okolicach Rynku rozdawane były naklejki w barwach narodowych ze znakiem "Polski Walczącej". - Takiej ilości flag jeszcze nie widziałam w Krakowie - mówi Marta, studentka II roku biologii.
I rzeczywiście - gdyby nie powaga i powiewające czarne kiry, można by pomyśleć, że jesteśmy świadkami pogodnego święta narodowego. Rodziny, delegacje, grupy młodzieży z transparentami, ci wszyscy spacerowali w zadumie i skupieniu. Towarzyszył im specyficzny spokój i niespotykana cisza.
Niezwykłe wrażenie robiła ogromna ilość harcerzy, niejednokrotnie ludzi bardzo młodych, którzy dzielnie czekali na wskazówki i cały czas czuwali, będąc w ciągłej gotowości do działania. Osoby, które poczuły się słabo, były bezpieczne, bowiem służby medyczne świadczyły doraźną pomoc każdemu, kto jej potrzebował.
Wzdłuż Traktu Królewskiego, którym kondukt żałobny udał się na Wawel, tłumnie gromadzili się ludzie. Najbardziej wytrwali zajmowali miejsce już około godziny 10.00, by za kilka godzin być jak najbliżej przejeżdżającej pary prezydenckiej.
- Przyjechałam dziś rano. Nie udało mi się dotrzeć na sam przejazd konduktu, poczekam więc na niego tutaj - mówiła mieszkanka Wrocławia, oczekująca nieopodal ulicy Franciszkańskiej.
Poruszenie, które było w Krakowie, miało niezwykle podniosły nastrój, nie czuć było jednak rozpaczy i żałoby, dominowało raczej refleksyjne czuwanie. Najbardziej przejmująca była cisza, tak osobliwa w pryzmacie tłumu.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?