Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kim jest Paweł M., ps. "Misiek"? [VIDEO]

Redakcja
Janusz Wójtowicz
Paweł M., ps. "Misiek" to legenda Sharksów - chuliganów "Wisły". Niewinnie, a wręcz swojsko brzmiąca ksywka, jest w tym przypadku myląca.

[mp]Zobacz także: Zabójstwo kibica Cracovii: zatrzymano Miśka

"Misiek" jest dobrze znany krakowskim śledczym. Był już skazany na 6,5 roku więzienia za rzucenie w głowę Dino Baggio składanym nożem podczas meczu Wisły z Parmą w 1998 r. Po wyjściu na wolność w 2007 r. uczestniczył w bójce pseudokibiców pod Hotelem Europejskim w Krakowie oraz w ustawce koło Wadowic. Już wcześniej jednak był znany w środowisku.

1993 rok, mecz Wisła-Legia. Wisła przegrywa 6:0 i spada do drugiej ligi. Wielka afera korupcyjna, "mecz cudów", po którym wielu kibiców odwraca się od swoich ulubieńców. - Wtedy "szalikowcy" byli bardzo związani z klubem, interesowali się piłką - opowiada Arek, kibic "Wisły", znajomy Pawła M. - Większość starszyzny uznała, że jak się robi takie wały, to nie chodzą na mecze. Na trybunach została zgraja małolatów, którymi nie miał kto pokierować. Zaczęli sami się organizować, a "Misiek" wypłynął na lidera - opowiada.

Paweł M. dziś ma 31 lat, niski, tęgi, z wyglądu jak misiek, ale to tylko pozory, bo jest bardzo sprawny fizycznie. Chodził do zawodówki. Angażował się w ruchy prawicowe, należał do "Młodzieży Wszechpolskiej". Nie był może oczytanym intelektualistą, ale prostakiem też nie. - Gość był inteligentny. Może nie wykształcony, ale bystry, zaradny życiowo, miał intuicję - opisuje Olo, kibic Wisły. Intuicję i ogromną charyzmę.

Kraków: kościół pełen ludzi na pogrzebie kibica Cracovii (ZDJĘCIA)

Koledzy opisują go jako agresywnego i nadmiernie pobudliwego. Takiego, co na każdej zadymie się wyróżniał. Nie zważał na niebezpieczeństwo. Często głupio ryzykował. Związał się z wiślacką bojówką Sharksów. - Jak się wk..., to lepiej go było nie spotkać - opowiada Jacek, inny znajomy "Miśka".

Paweł M. "sławę" zyskał po tym, jak 1998 r. z trybuny rzucił "motylkiem" w głowę włoskiego piłkarza Dino Baggio. Plotka głosi, że celował w innego, który często faulował piłkarzy Wisły. "Misiek" odsiedział za to 6,5 roku. Gdy wyszedł, był już niekwestionowanym liderem wiślackiej bojówki. - Gość był inteligentny, ale nie w sensie wykształcenia, tylko takiej bystrości, zaradności życiowej, intuicji - opisuje Olo, kibic Wisły. - No i oczywiście miał ogromną charyzmę. Jak został przywódcą? Był najodważniejszy, najbardziej pierdolnięty, a przy okazji ogarniał sytuację.

Zobacz, co o skandalicznym wybryku "Miśka" mówiły w 1998 roku włoskie media.

"Misiek" po wyjściu z więzienia brał udział w bójce pseudokibiców przed Hotelem Europejskim w Krakowie oraz w ustawce w Inwałdzie koło Wadowic. W Polsce miał zakaz stadionowy. Jeździł za to na mecze pucharowe mecze Wisły, rozgrywane poza granicami kraju. Kilka razy był zatrzymywany przez policję. Podejrzewano go o handel narkotykami. Nigdy nie udało mu się udowodnić winy.

Było tak, że szedł sam na 20 policjantów. Od początku było widać, że to jeden z większych kozaków. Podobno w kryminale, gdzie siedział po aferze z Dino Baggio miał swój prywatny gang. Po wyjściu z więzienia stał się nieufny, jego grupa stawała się coraz bardziej hermetyczna, odtrącił wielu starych znajomych. - Według mnie, po tej odsiadce mu odbiło - twierdzi Arek. - Nażarł się sterydów i tyle.

Za to Jacek, który "Miśka" poznał w wieku 16 lat, opowiada o nim w samych superlatywach. - Lubiłem go. To jeden z bardziej spoko kolesi, którzy rządzili na "Wiśle". Jak na poj... chuligana, był sympatyczny - śmieje się. Opowiada, że po zabójstwie "Człowieka" wielu pseudokibiców "Wisły" w pośpiechu wyjechało z Krakowa. Nawet ci, którzy ze sprawą nie mieli nic wspólnego. Woleli się nie narażać, że zostaną "profilaktycznie"zatrzymani. - Próbowali zapewnić sobie alibi w ten sposób, że zostawiali telefony znajomym, ci jechali poza Kraków i dzwonili z nich. W ten sposób ich telefony logowały się poza miastem - mówi Arek. Dodaje, że o ile zabójstwo "Człowieka" to były porachunki kibicowskie, "Misiek" na pewno o tym wiedział. Nawet, jeśli go tam nie było. - Dziwię się, że go zatrzymali. Teraz ci, którzy brali w tym udział, a już wrócili do miasta, schowają się tak, że nikt ich nie znajdzie - dodaje.

Tym razem zarzuty wobec "Miśka" mogą być o wiele poważniejsze.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Brutalna wojna o turystę. Kto podpala meleksy?
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
MPK Kraków - wszystko o zmianach w komunikacji Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto